WYWIAD. Wysokość przyzwanych od nowego roku rent ma bardziej zależeć od wysokości kapitału emerytalnego w ZUS. To konieczne, bo inaczej renty mogłyby być wyższe niż emerytury.
• Rząd chce, aby wysokość przyznawanych od stycznia 2009 r. rent zależała od kapitału zgromadzonego na koncie emerytalnym. Jak wpłynie to na ich wysokość?
- Wysokość renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy ma być równa kwocie uzyskanej przez podzielenie kapitału na indywidualnym koncie emerytalnym ubezpieczonego przez dalsze trwanie życia osoby w wieku 60 lat. Renta z tytułu częściowej niezdolności ma wynieść 75 proc. tej kwoty. Takie rozwiązanie wynika z chęci indywidualizacji uprawnień w systemie rentowym. Formuła wyliczania renty będzie bardziej odzwierciedlać indywidualny przebieg pracy, czyli wkład ubezpieczonego do systemu emerytalnego. W obecnej formule renta składa się m.in. z części stałej (tzw. socjalna część świadczenia wynosząca 24 proc. kwoty bazowej), a oprócz tego zależy od indywidualnej długości stażu ubezpieczonego. Zmiana zasad ustalania wymiaru renty może doprowadzić, że w wielu przypadkach będą musiały być wypłacone na minimalnym gwarantowanym poziomie. Kapitał zgromadzony na koncie ubezpieczonego nie będzie bowiem wystarczający do ustalenia świadczenia na wyższym poziomie.
• Czyli renty będą niższe?
- Reforma emerytalna wprowadziła zasadę, że wysokość nowej emerytury będzie zależeć od wieku przejścia na emeryturę i składek wpłaconych do funduszu emerytalnego. Nie dokonano jednak równolegle zmian w systemie rentowym. Gdyby pozostawiono obecną metodę wyliczania renty, mogłoby się okazać, że byłyby one wyższe od emerytur. Obecnie przeciętna miesięczna wysokość renty wynosi mniej niż połowę przeciętnego wynagrodzenia, pomniejszonego o składkę na ubezpieczenia społeczne opłacaną przez ubezpieczonego. Najniższe są renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy.
• A kto obecnie otrzymuje rentę?
- W 2007 roku renty z ZUS otrzymywało przeciętnie 1,47 mln osób. W porównaniu z 1997 rokiem, tj. rokiem wejścia w życie nowych przepisów w zakresie orzecznictwa lekarskiego, ich liczba zmniejszyła się o ponad 1,2 mln osób. Główną przyczyną był spadek liczby wydawanych po raz pierwszy orzeczeń dla celów rentowych. Wśród osób otrzymujących renty najliczniejszą grupą są osoby z orzeczoną częściową niezdolnością do pracy. W 2007 roku stanowili ponad 64 proc. świadczeniobiorców. Około 30 proc. to osoby z orzeczoną całkowitą niezdolnością do pracy, pozostali to renciści posiadający orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy i samodzielnej egzystencji. Jeśli natomiast spojrzy się na okres ważności orzeczeń rencistów, to trzeba zauważyć, że około 55 proc. rencistów posiada orzeczenie o trwałej niezdolności do pracy. Ponadto przeciętny wiek osób pobierających renty wynosił w 2006 roku 55,3 lat, a ponad 63 proc. rencistów stanowili mężczyźni.
• Czyli ponad połowa osób ma przyznane renty na stałe, a ich stan zdrowia nie podlega prawie żadnej kontroli?
- Osoby te mogą być poddane kontroli.
• Rząd proponuje, aby renciści mogli pracować bez żadnych ograniczeń. Jak jest w innych krajach?
- Konwencja nr 102 MOP o normach minimalnych w dziedzinie zabezpieczenia społecznego nie przewiduje zawieszalności rent w związku z zatrudnieniem lub z uzyskiwaniem innych przychodów z tytułu aktywności zawodowej. Takie same rozwiązanie zawiera Europejski Kodeks Zabezpieczenia Społecznego Rady Europy z 1964 roku. Jeżeli chodzi o Konwencję nr 128 MOP z 1967 roku, reguluje ona ogólne zasady zawieszalności świadczeń, w tym świadczeń z tytułu inwalidztwa. Zawiera też zasady szczególne. Zgodnie z nimi świadczenia z tytułu inwalidztwa mogą zostać zawieszone na określonych warunkach, jeżeli świadczeniobiorca podejmuje działalność dochodową.
• Ustawodawstwo nie jest więc jednolite.
- Tak. Między rozwiązaniami Konwencji nr 102 i Kodeksu a Konwencji nr 128 istnieje duża różnica. Te pierwsze są rygorystyczne i nie przewidują zawieszalności świadczeń przyznanych z tytułu inwalidztwa. Drugie na to pozwalają. Jeśli spojrzy się na prawo obowiązujące w 27 krajach UE, to w większości z nich łączenie dochodów z pracy z rentą jest możliwe, ale najczęściej dotyczy to inwalidztwa częściowego. Ustalony jest jednak pułap dochodów, które można osiągać. Jego przekroczenie powoduje zmniejszenie świadczenia lub zawieszenie. Dorabianie, bez groźby utraty świadczenia, jest całkowicie niemożliwe na przykład w Wielkiej Brytanii, Szwecji i na Węgrzech.
• W jakim kierunku powinny pójść krajowe rozwiązania?
- Koncepcja łączenia świadczeń inwalidzkich z dochodami z pracy powinna wynikać z przyjętego w danym systemie przedmiotu ochrony. Jeśli chcemy chronić całkowitą utratę zdolności do pracy, to świadczenie powinno rekompensować utracony zarobek, być na poziomie umożliwiającym leczenie, rehabilitację i inne potrzeby osób chronionych. Z kolei, jeśli chronimy częściową niezdolność do pracy, to trzeba też określić zasady łączenia świadczeń z aktywnością zawodową.
• A czy uprawnienia do renty powinny zależeć od stopnia niepełnosprawności?
- Wiele państw ma ustalony minimalny stopień niezdolności do pracy uprawniający do renty. Na przykład w Belgii i Francji wynosi on 66,66 proc., we Włoszech 66 proc. (zasiłek z tytułu inwalidztwa) i 100 proc. (renta inwalidzka), a na Węgrzech - 67 proc. W Austrii, Norwegii, Irlandii i Grecji wynosi on 50 proc. Jeszcze mniej w Hiszpanii i w Czechach (33 proc.). Najmniej wynosi w Holandii (od 15 do 25 proc.). W Polsce nie ustala się procentowo tego stopnia, występuje tylko pojęcie osoby, która całkowicie lub częściowo utraciła zdolność do pracy.
• GERTRUDA UŚCIŃSKA
dr hab., pracownik Instytutu Polityki Społecznej na UW i Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, zajmuje się m.in. zabezpieczeniem społecznym, prawem ubezpieczeń społecznych