Do 13 listopada odroczono rozprawę w sprawie zniesienia limitu składek na ubezpieczenia społeczne. Do sędziów wpłynęła kolejna opinia
W ostatnich dniach do Trybunału Konstytucyjnego dotarła kolejna opinia, która wspiera stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy o uznanie niekonstytucyjności ustawy znoszącej limit składek na ubezpieczenia społeczne. Autorem jest dr Tomasz Zalasiński, konstytucjonalista z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. DGP poznał treść opinii.
Prawnik podkreśla ekspresowy tryb pracy nad ustawą. Projekt, który na stronach Rządowego Centrum Legislacyjnego pojawił się 22 listopada 2017 r., już dziewięć dni później wpłynął do Sejmu jako inicjatywa rządowa, a minimalny czas konsultacji ze stroną społeczną to 21 dni.
„Nie ulega wątpliwości, że w przypadku nowelizacji konsultacje publiczne, w szczególności z Radą Dialogu Społecznego i reprezentatywnymi organizacjami pracodawców, były procesem fasadowym” – pisze Zalasiński.
Ustawę przyjęto, mimo że wątpliwości wyrażał także Zakład Ubezpieczeń Społecznych – instytucja, która miała ją wdrażać. „Nowelizacja jest sprzeczna z wynikającą z preambuły Konstytucji RP normą nakazującą prawodawcy zmiany prawa w sposób gwarantujący rzetelność i sprawność instytucji publicznych. Wejście w życie prowadzi do destabilizacji działań ZUS, któremu zostawiono mało czasu na wdrożenie zmian” – podkreśla autor opinii. Zwraca też uwagę na wadliwą „ocenę skutków regulacji”. Znalazło się w niej stwierdzenie, że ustawa może mieć negatywny wpływ na rynek pracy. Nie było jednak żadnych wyliczeń, które by to zagrożenie obrazowały.
Ekspertyza została zamówiona przez Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan. Ale krytyczne opinie o ustawie i trybie jej wdrożenia płyną też ze strony związkowców. Zdaniem Barbary Surdykowskiej, ekspert Solidarności, która brała udział we wczorajszej rozprawie, pożądane byłoby uchylenie przepisów przez trybunał. Związek podziela tu argumentację prezydenta, ale wskazuje także powody merytoryczne.
– Przy obecnym systemie waloryzacji świadczeń w przyszłości będzie dochodziło do kominów emerytalnych. Może być tak, że waloryzacja najwyższych emerytur wyniesie tyle, ile najniższe świadczenia. Dlatego jest to błędne rozwiązanie, które spowoduje także, iż to, co dziś Fundusz Ubezpieczeń Społecznych zyska w postaci wyższych składek, wypłaci potem jako wyższe świadczenia. Powinny być dokonane inne zmiany, jak pełne ozusowanie umów-zleceń czy kumulacji tytułów, które poprawią finanse FUS – podkreśla Surdykowska.
W trakcie wczorajszej rozprawy pojawił się jeszcze jeden wątek. Sędziowie dopytywali strony o ich ocenę głosowania w Senacie przy uchwalaniu ustawy. W trakcie ostatecznego głosowania senatorowie PO wyciągnęli z systemu do głosowania swoje karty. W efekcie na tablicy wyświetlił się wynik z brakiem kworum. Prowadzący głosowanie marszałek uznał jednak, że skoro senatorowie nie opuścili sali plenarnej, kworum było i należy uznać głosowanie za wiążące. To wzbudziło olbrzymie kontrowersje.
Odkładanie decyzji TK powoduje rosnącą niecierpliwość pracodawców. Łukasz Kozłowski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich, zwraca uwagę, że opóźnienie ma wymiar ekonomiczny. Firmy, zwłaszcza te największe, przygotowują budżety na przyszły rok. I nie wiedzą, jak kalkulować wielkość obciążeń w przypadku najwyższych wynagrodzeń – takich, które wpadają w limit.
Według niego optymalnie byłoby, gdyby TK wydał rozstrzygnięcie w pierwszym wyznaczonym terminie, czyli w lipcu. – A tak mamy utrzymującą się niepewność prowadzenia biznesu w związku z niestabilnością prawa. To nie sprzyja inwestycjom – dodaje ekspert FPP.
Ostrożnie do kwestii rozstrzygnięcia TK podchodzi też rząd. W projekcie budżetu na 2019 r. nie uwzględnił ekstrawpływów ze składek na ubezpieczenie społeczne. Według autorów ustawy znoszącej limit do FUS wpłynęłoby ok. 7 mld zł w skali roku. Całkowity bilans korzyści dla finansów publicznych będzie niższy. Powód: spadek wpływów z PIT, bo podstawa opodatkowania – ze względu na dodatkowe oskładkowanie – byłaby mniejsza.
Zniesienie trzydziestokrotności w krótkim czasie poprawiłoby wynik sektora finansów publicznych. A już w tym roku deficyt ma być rekordowo niski. W opublikowanym wczoraj raporcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że wyniesie on 0,3 proc. PKB. Wpływy uzyskane z likwidacji trzydziestokrotności sprawiłyby, że finanse publiczne byłyby zrównoważone albo nawet wystąpiłaby nadwyżka.