Pracownik jest często wysyłany w delegacje - najczęściej jednodniowe. Wyjeżdża o 4.00 rano, wraca o 22.00 lub 23.00, a firma wypłaca mu należność za delegację. Natomiast nie ma żadnego wynagrodzenia za nadgodziny, ani odbioru tych dodatkowych godzin. Czy jest to zgodne z prawem?

Należy przyjąć, że firma postępuje zgodnie z prawem, choć poruszona kwestia jest w praktyce kontrowersyjna, a to z tej przyczyny, że niekiedy w praktyce trudno jest odróżnić pojęcie podróży służbowej od czasu pracy.
Jak wskazał SN w wyroku z 23 czerwca 2005 r. (sygn. akt II PK 265/04, OSNP z 2006 r. nr 5-6, poz. 76): czas dojazdu i powrotu z miejscowości stanowiącej cel pracowniczej podróży służbowej oraz czas pobytu w tej miejscowości nie są pozostawaniem do dyspozycji pracodawcy w miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy (art. 128 par. 1 k.p.), lecz w zakresie przypadającym na godziny normalnego rozkładu czasu pracy podlegają wliczeniu do jego normy (nie mogą być od niej odliczone), natomiast w zakresie wykraczającym poza rozkładowy czas pracy mają w sferze regulacji czasu pracy i prawa do wynagrodzenia doniosłość o tyle, o ile uszczuplają limit gwarantowanego pracownikowi czasu odpoczynku.
Co prawda prawo stanowi wyraźnie, jak kształtuje się maksymalna tygodniowa i dzienna norma czasu pracy, a wszelkie jej przekroczenie (mówimy o pełnym etacie i zwykłym systemie czasu pracy) musimy kwalifikować jako nadgodziny, to jednak inaczej ocenimy nasz wypadek. Zgodnie z art. 129 par. 1 k.p. czas pracy nie może przekraczać ośmiu godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym czterech miesięcy. Oznacza to np., że dziewiąta godzina w dobie i średnio 41. godzina pracy w tygodniu pracownika zatrudnionego na cały etat w podstawowym systemie czasu pracy są dla niego nadgodzinami. A to rodzi ważkie prawne konsekwencje, bowiem można domagać się od szefa dodatkowego wynagrodzenia.
Przechodząc do analizy naszego wypadku, trzeba jednak podkreślić, że czas pracy stanowi kategorię, która ma dwojakie znaczenie. Jest bowiem zarówno miernikiem pozostawania w dyspozycji pracodawcy, jak również miarą zakresu świadczenia pracy, decydującą o uprawnieniu do wynagrodzenia i innych świadczeń. Zgodnie z art. 128 k.p. czasem pracy jest czas, w którym pracownik pozostaje w dyspozycji pracodawcy w zakładzie pracy lub w innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy, przy czym wynagrodzenie przysługuje w zasadzie tylko za zadania wykonane (art. 80 k.p.), a za czas niewykonywania pracy pracownik zachowuje prawo do wynagrodzenia tylko wówczas, gdy przepisy tak stanowią (art. 80 k.p.).
Analiza regulacji prowadzi do wniosku, że pozostawanie w dyspozycji pracodawcy nie rodzi samo przez się obowiązku zapłaty. Wprawdzie można przyjąć, że podróż służbowa jest formą szeroko rozumianego pozostawania w dyspozycji, lecz nie wymaga ona przebywania (fizycznej obecności) w zakładzie pracy lub innym miejscu, które jest wyznaczone do wykonywania pracy. Co za tym idzie nie przysługuje też wynagrodzenie za nadgodziny.
PODSTAWA PRAWNA
■ Art. 775 ustawy z 26 czerwca 1976 r. Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 1998 r. nr 21, poz. 94 z późn. zm.).