Pogrzebała stary świat. Obaliła mury, zerwała kajdany, połamała bat. Dzięki niej – jako wspólnota – nie tylko odzyskaliśmy godność i wolność, ale też rozpoczęliśmy marsz, którego finałem był upadek żelaznej kurtyny.
Dziennik Gazeta Prawna
Jej wpływu na budowanie suwerennej Polski nie da się przecenić. Ale trudno go niebanalnie ująć, bo sama Solidarność nie jest jednoznacznym określeniem. Przede wszystkim to związek zawodowy, założony przez robotników po to, aby bronił ich przed opresyjnym państwem komunistycznym. Szybko jednak skupił on wokół siebie antykomunistyczną opozycję i stał się nie tylko nośnikiem socjalnych haseł, ale i patriotycznym ruchem, którego celem było obalenie narzuconej z zewnątrz dyktatury. Samym sednem Solidarności była forma, jaką przyjął ten sprzeciw wobec PRL-owskiej rzeczywistości. Pierwsze strajki w lipcu 1980 r., które doprowadziły do Porozumień Sierpniowych i formalnej rejestracji Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego, były odpowiedzią na podwyżki cen żywności i wyrzucanie protestujących z pracy. Jednak już w pamiętnych 21 postulatach przedstawionych w sierpniu 1980 r. przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy znalazły się nie tylko żądania związkowe (niezależność reprezentacji pracowniczej) czy socjalne (pomoc rodzinie, wolne soboty), ale też polityczne – zapewnienie wolności słowa, zaprzestanie represji za przekonania.
Solidarność stała się dla Polaków szansą, by w rozpaczliwych czasach zachować się przyzwoicie; stanąć po stronie prawdy w czasach zalegalizowanego kłamstwa.
Szybko się okazało, jak skuteczny może być opór społeczny wobec władzy, jeśli jest masowy i jednolity (pomimo wewnętrznych różnic). Najlepiej pokazał to strajk ostrzegawczy z 27 marca 1981 r. podjęty w odpowiedzi na pobicie trzech związkowców Solidarności podczas sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy. Na cztery godziny stanęła prawie cała Polska. Nie dziwi to, skoro w szczytowym momencie związek liczył ok. 10 mln członków i był jedyną niezależną od władz organizacją obywatelską w całym Układzie Warszawskim. Udział w tym patriotycznym ruchu dał Polakom nadzieję na to, że system komunistyczny można obalić. I szansę, by w rozpaczliwych czasach zachować się przyzwoicie; stanąć po stronie prawdy, wolności i patriotyzmu w czasach zalegalizowanego kłamstwa, zdrady, oportunizmu i represji.
Droga zapoczątkowana przez Solidarność była długa i wyboista. Wprowadzony 13 grudnia 1981 r. stan wojenny zdusił związek, zmusił protestujących do działania w podziemiu. Ale nawet czołgi nie były w stanie zgnieść poczucia wspólnoty i głodu suwerenności, które narodziły się w sierpniu 1980 r. Skutkiem tego zorganizowanego, masowego oporu obywatelskiego była finalnie transformacja ustrojowa i gospodarcza 1989 r. I odzyskanie suwerenności przez Polskę.
Nie można w tym miejscu nie wspomnieć choćby kilku nazwisk spośród tysięcy, które Solidarność tworzyły i które służyły jej swoją radą. Lech Wałęsa, Anna Walentynowicz, Tadeusz Mazowiecki, Lech Kaczyński, Bogdan Borusewicz, Bronisław Geremek, Władysław Frasyniuk, Andrzej Gwiazda, Bogdan Lis – dziś trudno sobie wyobrazić, że mogli działać pod jednym sztandarem. Bo choć Solidarność narodziła się dzięki naszym narodowym zaletom – niezgodzie na zniewolenie i umiejętności współdziałania w sytuacjach najtrudniejszych – to jednak jako patriotyczny straciła swoje znaczenie przez narodowe wady – kłótliwość i brak porozumienia w czasach dla ojczyzny pomyślnych.
Zobacz, kto jeszcze znalazł się na liście: