Przewodniczący NSZZ "Solidarność" powiedział w Polskim Radiu 24, że "związek nie jest usatysfakcjonowany – mówiąc najdelikatniej" – przedstawionymi przez rząd propozycjami dotyczącymi m.in. wzrostu płac w budżetówce i wysokości minimalnego wynagrodzenia. Przyznał jednak, że propozycje te idą "w dobrym kierunku", i że "jest postęp" w tej sprawie.
"Dzisiaj podpisałem kolejne pismo do premiera. W tym piśmie jasno wyraziłem […], że propozycje, które przedstawiła minister Elżbieta Rafalska, idą w dobrym kierunku, ale to nie jest to" – powiedział Duda, nawiązując do środowego spotkania Komisji Krajowej NSZZ "S" z szefową resortu rodziny pracy i polityki społecznej. Podkreślił, że zdaniem związku płaca minimalna w przyszłym roku powinna "obracać się w kwocie 2255 zł". Wskazał, że jest to propozycja kompromisowa.
Odnosząc się do problemów wynagrodzeń w sferze budżetowej, szef "S" zaznaczył, że związkowi zależy na tym, aby podwyżki otrzymały osoby najmniej zarabiające. "Przede wszystkim mam na myśli pracowników sanepidów, urzędów wojewódzkich" - wyjaśnił.
W czwartek rzecznik prasowy przewodniczącego "S", Marek Lewandowski przekazał mediom oświadczenie zawierające stanowisko związku dotyczące propozycji rządu. Związkowcy ocenili je "jako konstruktywne, wychodzące naprzeciw postulatom związku, ale nie w pełni satysfakcjonujące". "Uznajemy je za dobrą podstawę do ostatecznych rozmów" - poinformowali związkowcy, dodając, że oczekują, iż propozycje zostaną przedstawione Radzie Dialogu Społecznego i znajdą odzwierciedlenie w projekcie budżetu państwa na 2019 rok oraz w stosownych rozporządzeniach i ustawach.
Związkowcy zaznaczyli, że oczekują, iż minimalne wynagrodzenie za pracę w 2019 r. będzie nie mniejsze niż 2255 zł (wcześniej "S" żądała 2278 zł). Związkowcy chcieliby też "ustalenia, jako podstawy do wyliczeń odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na poziomie co najmniej drugiego półrocza 2014 r.".
Zdaniem "S" przedstawiona przez rząd propozycja dotycząca wzrostu wynagrodzeń w budżetówce "wymaga dalszych ustaleń". "Szczególnie w zakresie ustalenia wskaźnika wzrostu wynagrodzeń, jak i skierowania dodatkowych środków dla osób nieobjętych mnożnikowym systemem wynagradzania oraz pracowników administracji wojewódzkiej" – zaznaczyli związkowcy.
"S" domaga się również, aby "przeznaczenie dodatkowych środków, ponad wskaźnik wzrostu wynagrodzeń oraz ich podział na wynagrodzenia odbywał się w uzgodnieniu z organizacjami związków zawodowych funkcjonującymi u poszczególnych dysponentów środków". "Tak ukształtowany wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej na 2019 r., Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" mogłaby zaakceptować, jako pierwszy etap wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej w kolejnych latach, oraz dobrą podstawę do prac nad zmianą systemów kształtujących wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej oraz jednostkach finansów publicznych" – zaznaczyli związkowcy.
Przedstawione przez minister Rafalską propozycje rządu zakładały, że w przyszłym roku w sferze budżetowej nie byłoby wzrostu funduszu wynagrodzeń, ale zostałaby odmrożona kwota bazowa (miałaby zostać zwiększona o wskaźnik inflacji). W przypadku tzw. pracowników niemnożnikowych rząd zaproponował wzrost funduszu wynagrodzeń. W instytucjach, których pracownicy - w wyniku zamrożenia wynagrodzeń - mają bardzo niskie wynagrodzenia, rząd zaproponował podwyżki o 2 proc. Rafalska poinformowała, że podwyżki objęłyby też pracowników urzędów wojewódzkich.
W sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia rząd podtrzymał propozycję, aby wynosiło ono w przyszłym roku 2220 zł, a stawka godzinowa - 14,50 zł. "Jest to propozycja, która jest w konsultacjach" – zaznaczyła w środę Rafalska, dodając, że ze strony rządowej jest gotowość do nieznacznego zwiększenia minimalnego wynagrodzenia ponad zaproponowaną wstępnie kwotę 2220 zł. Rafalska podkreśliła, że w tej kwestii rząd jest otwarty na "propozycje związkowe, które dążą jakby docelowo do takiego modelu, w którym minimalne wynagrodzenie wynosiłoby w przyszłości 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia".
Według przedstawionej przez Rafalską propozycji rządu w 2019 r. miałaby też zostać odmrożona kwota bazowa zakładowych funduszy świadczeń pracowniczych. Pierwotne postulaty "S" dotyczące trzech omawianych spraw zostały przedstawione przez związek w czerwcu podczas ostatnich obrad KK "S" w Zakopanem. "S" żądała wówczas 12-procentowego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej, 8,5 proc. wzrostu płacy minimalnej (co stanowiło 2278 zł) oraz odmrożenie kwoty naliczania funduszu socjalnego, co dałoby wzrost na pracownika rocznie o około 300 zł.
Mario(2018-08-30 20:25) Zgłoś naruszenie 191
Nie wiem z czego tu się cieszyć Solidarność pierwotnie wnosiła o ponad 12% podwyżki a rząd daje 2.3% za 10 lat braku waloryzacji kwoty bazowej co daje roczną podwyżkę w wysokości 0.23%, a ile przez ten czas wzrosły ceny w sklepach za produkty spożywcze, usługi, prąd, paliwo po kilkadziesiąt procent, zatem jak pracownicy urzędów byli biedakami dalej nimi będą ale przekaz medialny będzie że dostali podwyżki.
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzmm(2018-08-30 21:14) Zgłoś naruszenie 114
"zatem jak pracownicy urzędów byli biedakami" - zapraszamy do sektora prywatnego jak nie pasuje w budżetówce :)
spec(2018-08-30 21:33) Zgłoś naruszenie 111
Te 2% to na wyrownanie płac w budzetowce do najniższej krajowej
OdpowiedzEmerytka(2018-08-30 21:13) Zgłoś naruszenie 100
Praca w budżetówce , to ostateczność. Zawsze marnie płacili.
Odpowiedzxyz(2018-08-31 11:37) Zgłoś naruszenie 80
Solidarność się ugina,to jest sojusznik rządu. Z dużej chmury mały deszcz,z nim się rząd nie liczy Jest to przybudówka władzy. Gdyby Duda faktycznie był związkowcem niezależnym to Polska była by inna. Obudzi się on gdy się zmieni władza. Ludzie powinni występować z takiego związku
OdpowiedzPeru(2018-08-31 18:51) Zgłoś naruszenie 60
Sytuacja z pracy mojej znajomej. Po podwyższeniu płacy minimalnej do 2000zł brutto obniżono nam premie . Jeśli solidarność znów wysoko podwyższy stawkę to możemy pożegnać się z profitami. Krążą plotki że hinduska firma zastanawia się czy przedłużyć wynajem pomieszczeń i czy nie przenieść fabryki na południe europy, w Polsce są zbyt wysokie koszta pracy.
Odpowiedz