Planujemy pokrycie kosztów maksymalnie 10 stypendiów. Student może liczyć nawet na 200 tys. zł brutto - mówi Marta Lau, prezes zarządu fundacji Orlen
Stypendium dla polskich studentów kształcących się na najlepszych zagranicznych szkołach wyższych przewiduje program „Bona Fide”, który tworzy pięć fundacji spółek z udziałem Skarbu Państwa. Dlaczego powstała ta inicjatywa?
Uznaliśmy, że jako fundacja działająca przy jednej z kluczowych spółek Skarbu Państwa i jednej z największych spółek notowanych na GPW powinniśmy wziąć na siebie odpowiedzialność za stworzenie wartości dodanej dla gospodarki. Traktujemy ten program jako inwestycję w osoby, które w przyszłości mają być liderami gospodarczymi kraju. Program zakłada bowiem, że po zakończeniu nauki będą one musiały wrócić do Polski i podjąć pracę w spółkach z udziałem Skarbu Państwa lub administracji publicznej. W przeciwnym wypadku zostaną zobowiązane do zwrotu otrzymanych środków.
Ale stypendysta po powrocie będzie mógł podjąć pracę np. w którymś z ministerstw, a pieniądze wykładają spółki. Gdzie tu wasza korzyść?
Uruchamiając ten program, nie braliśmy pod uwagę interesu jedynie naszej firmy, ale potencjalne korzyści, które może on przynieść dla całej gospodarki. Mamy możliwości finansowe, żeby zainwestować kapitał w przyszłe kadry menedżerskie, i to właśnie robimy.
Skąd pochodzą fundusze na ten cel?
Stypendia będą finansowane ze środków własnych fundacji, które są przeznaczone na działalność statutową. Gdyby nie partnerstwo innych fundacji spółek z udziałem Skarbu Państwa – czyli Fundacji BGK im. J.K. Steczkowskiego, Fundacji Energa, Fundacji LOTOS oraz Fundacji Lotto – program byłby znacznie skromniejszy.
Czy to państwa odpowiedź na zwieszony w 2016 r. przez resort nauki program „Studia dla wybitnych”, który miał ułatwić uzdolnionym studentom naukę na dobrych zagranicznych uniwersytetach?
To jest inicjatywa zupełnie niezależna od projektu resortu. Co prawda niektóre założenia tych programów są ze sobą zbieżne, ale są też różnice. Na przykład stypendia przyznawane w ramach naszej inicjatywy mogą zostać wykorzystane jedynie na pokrycie czesnego.
Czy kwota stypendium, która ma wynosić maksymalnie 200 tys. zł brutto, wystarczy na pokrycie czesnego np. na Harvardzie?
Kwota ta nie pokrywa czesnego za cały okres studiów na przywołanej przez panią uczelni, ale na pewno jest sporym wsparciem. Pamiętajmy, że to pierwsza edycja programu. Warto podkreślić, że uruchomiliśmy go w środku roku finansowego, kiedy budżety większości podmiotów są już dawno zamknięte. Napływają do nas jednak informacje od innych fundacji, że chętnie zaangażują się w przyszłym roku. Wówczas środki mogą być większe. Być może rozszerzymy także listę kierunków. Teraz bowiem bierzemy pod uwagę studentów, którzy będą kształcić się na administracji publicznej, zarządzaniu w sektorze publicznym, ekonomii, stosunkach międzynarodowych, politologii, prawie, bezpieczeństwie wewnętrznym lub im pokrewnym.
Koszty życia za granicą nie należą do najniższych. Czy w następnych latach środki ze stypendiów będą mogły być wykorzystywane także na utrzymanie?
Rozważamy taką ewentualność.
Ile stypendiów sfinansujecie?
Planujemy pokrycie kosztów maksymalnie 10 stypendiów. Chcemy zobaczyć, ile osób się zgłosi i jacy to będą kandydaci. Jednak w przyszłości być może będzie ich więcej. Ważna będzie ta pierwsza edycja programu, bo traktujemy ją jako pilotaż. Po jej analizie będziemy podejmować decyzje.
Jakie jest zainteresowanie programem?
Otrzymaliśmy sporo pytań. Na razie wpłynęło 10 wniosków.