Resort pracy proponuje, aby pracodawcy obowiązkowo ubezpieczali od chorób i wypadków pracowników, których zatrudniają na umowę zlecenie. Związki zawodowe pomysł popierają. Zdaniem pracodawców natomiast może on graniczyć liczbę zleceń albo przynajmniej spowodować obniżenie wynagrodzeń.

Propozycję wprowadzenia obowiązkowych składek na ubezpieczenia wypadkowe od wszystkich umów zlecenia zawiera projekt zmian do ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, autorstwa ministerstwa pracy. Projekt już został skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. W uzasadnieniu projektu resort pracy twierdzi, że wprowadzenie obowiązku ubezpieczenia wypadkowego od zleceń leży w interesie ubezpieczonych, którzy przecież mogą doznać wypadku także poza siedzibą firmy. Tymczasem - według obecnych przepisów - jeśli pracują na zlecenie, nie mają szans na odszkodowanie.

Pracodawcy i związkowcy podkreślają, że nie dostali projektu z resortu pracy i nie mogli wyrazić do niego, w odpowiednim czasie, swojej opinii. Mimo to związkowcy go popierają. Natomiast pracodawcy mają wiele zastrzeżeń, które zamierzają przedstawiać zarówno w Komisji Trójstronnej, jak i w Sejmie.

Obecnie ubezpieczenie wypadkowe opłacane jest od umów o pracę. Nie obejmuje zleceń oraz umów o świadczenie usług, chyba że są one wykonywane w siedzibie pracodawcy. Składka wynosi od 0,67 proc. do 3,6 proc. pensji pracownika, i może być różna w różnych firmach. Jej wysokość zależy od tego, czy pracodawca wprowadza ulepszenia poprawiające warunki pracy, ile osób zatrudnia (im więcej, tym wyższa składka), jaki jest profil działalności firmy (im bardziej ryzykowna praca, tym wyższa składka). Składkę płaci pracodawca, który przekazuje ją do Funduszu Ubezpieczeń Wypadkowych nadzorowanego przez ZUS.

"Objęcie składką wypadkową dodatkowej grupy osób, a jak szacuje ZUS byłoby ich ok. 70 tys., jest formą dofinansowania budżetu państwa kosztem pracodawców" - mówi PAP ekspertka PKPP Lewiatan Małgorzata Rusewicz.

Zaznacza, że koszty tego "dofinansowania" poniosą przede wszystkim firmy specjalizujące się w sprzedaży bezpośredniej, np. kosmetyków, zatrudniające na zlecenie akwizytorów, agentów ubezpieczeniowych i finansowych, windykatorów. Jak podkreśla ekspertka Lewiatana "często są to ludzie, którzy innej pracy znaleźć nie mogą i zlecenia na pośrednictwo są dla nich jedynym źródłem utrzymania".

"Podwyższanie kosztów pracy na zlecenie zniechęci wiele firm do zatrudniania akwizytorów, a przynajmniej zmusi je do ograniczenia ich liczby, szczególnie w sytuacji kryzysu gospodarczego" - podkreśla Rusewicz.

Lewiatan oszacował koszty wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia wypadkowego od umów zlecenia. Wynika z nich, że jeżeli obejmą one grupę prawie 70 tys. zł, a taką liczbę wskazuje ZUS, to przyjmując, że osoby pracujące na zlecenie zarabiają najniższą pensję krajową czyli niecałe 1300 zł, ich pracodawcy będą musieli odprowadzić rocznie od 7 mln do 35 mln zł składki na ubezpieczenie wypadkowe. Przy zarobkach na poziomie średniej krajowej, tj. ok. 3 tys. zł, kwota ta wyniesie od 16 mln do 85 mln zł.

"Obowiązkowe ubezpieczenie wypadkowe przy umowach zlecenia będzie prawem, które da się wyegzekwować wyłącznie jeśli chodzi o składki"

Również Konfederacja Pracodawców Polskich jest przeciwna pomysłowi resortu pracy. Zdaniem KPP, przy zleceniu nigdy nie będzie można jednoznacznie stwierdzić, czy do wypadku doszło w związku z pracą czy poza nią.

"Obowiązkowe ubezpieczenie wypadkowe przy umowach zlecenia będzie prawem, które da się wyegzekwować wyłącznie jeśli chodzi o składki. Uzyskanie odszkodowania będzie prawie niemożliwie" - mówi ekspertka KPP Bogna Nowak-Turowiecka i podaje przykład akwizytora kosmetyków, który jedzie na ryby z przyjacielem i oferuje mu zakup perfum dla żony. Wracając, doznaje wypadku i występuje o odszkodowanie.

Według Nowak-Turowieckiej, w takich sytuacjach ZUS zawsze będzie starał się kwestionować, że miał miejsce wypadek przy pracy. Tymczasem, jak podkreśla ekspertka, na zlecenie można pracować w różnych miejscach i w różnym czasie.

Natomiast zdecydowanie przychylni wprowadzeniu obowiązkowych ubezpieczeń wypadkowych od zleceń są związkowcy. Zdaniem rzeczniczki NSZZ "Solidarność" Marty Pióro, "każdy pracownik powinien być ubezpieczony od nieszczęśliwego wypadku, niezależnie od formy zatrudnienia".

"Gdy dochodzi do nieszczęścia, a ubezpieczenia wypadkowego nie ma, firma ponosi tak wysokie koszty, że nie raz bankrutuje"

Zdaniem eksperta "Solidarności" ds. ubezpieczeń Henryka Nakoniecznego, "pracodawcy sami powinni dbać o ubezpieczanie pracowników od wypadku przy pracy".

"Gdy dochodzi do nieszczęścia, a ubezpieczenia wypadkowego nie ma, firma ponosi tak wysokie koszty, że nie raz bankrutuje. W czasie kryzysu pracodawcy powinni szczególnie o tym pomyśleć, zamiast tłumaczyć kryzysem niechęć do płacenia składki na ubezpieczenie wypadkowe" - powiedział PAP Nakonieczny.

Również Andrzej Strębski z OPZZ uważa, że obowiązkowe ubezpieczenia wypadkowe osób pracujących na zlecenie są konieczne.

"Przez ostatnie lata wielu pracodawców celowo zatrudniało coraz więcej osób na zlecenie zamiast na umowę o pracę, chcąc obniżyć koszty swojej działalności. Te obniżki nie powinny jednak obejmować kwestii związanych z bezpieczeństwem pracowników, więc jak najszybciej trzeba to zmienić" - powiedział Strębski.