Reformatorzy prawa budowlanego zapomnieli, że wobec prawa wszyscy powinni być równi.
Pozostawiają prawie nieograniczoną władzę w rękach urzędników i inspektorów, którzy będą decydować, co i gdzie można wybudować. Jednocześnie pozbawiają praw właścicieli nieruchomości, którzy stracą możliwość odwoływania się od krzywdzących decyzji do samorządowego kolegium odwoławczego i sądów. Zdarza się dziś, że egoistyczni sąsiedzi niesłusznie blokują społecznie potrzebną inwestycję. Nie jest to jednak powód, który uzasadnia likwidację dotychczasowej ochrony własności. Ład przestrzenny i architektoniczny mogą zapewnić tylko miejscowe plany zagospodarowania. Niestety, jest ich w Polsce jak na lekarstwo...