Chociaż budżet Narodowego Funduszu Zdrowia w przyszłym roku przekroczy 46 mld zł, to wcale nie musi to oznaczać, że będzie więcej pieniędzy na leczenie. Jeżeli Sejm uchwali nowelizację tzw. ustawy podwyżkowej, będzie ich na pewno mniej.

■ Jaki będzie całkowity budżet NFZ na przyszły rok?
- Spodziewamy się, że będzie to ponad 46 mld zł. Na leczenie zostanie przeznaczone 44 mld zł. Natomiast jeśli zostanie przedłużone funkcjonowanie ustawy podwyżkowej, wtedy na leczenie przekażemy o 4,6 mld zł mniej.
■ A przełoży się to na wysokość kontraktów ze szpitalami?
- Stało się ogromne nieszczęście, że odkąd zlikwidowano regionalne kasy chorych, to cała uwaga funduszu i opinii publicznej skupiła się na szpitalach. A przecież one świadczą tylko niewielki procent usług dla pacjentów. Proszę wyobrazić sobie, co by się stało, gdyby przestała normalnie działać podstawowa opieka zdrowotna. Jeżeli nie działa 30 proc. szpitali w kraju albo większość z nich strajkuje w jednym województwie, to co się dzieje - nic. Gdyby do takiej sytuacji doszło w POZ, oznaczałoby to całkowity paraliż systemu.
STRAJK W SZPITALACH
W kraju jest ponad 600 publicznych szpitali. Z szacunków resortu zdrowia wynika, że obecnie strajkuje ponad 130. W kulminacyjnym momencie było ich prawie 300. Najwięcej szpitali przyłączyło się do akcji strajkowej w województwach śląskim, łódzkim i mazowieckim.
■ Zadam więc pytanie inaczej. Czy wyższy budżet NFZ przełoży się na przyszłoroczne kontrakty dla wszystkich świadczeniodawców?
- Oczywiście, bo fundusz będzie miał więcej pieniędzy na leczenie. Chcemy jednak naprawić nierówności w podziale tych środków. Naszą ambicją, ale na pewno nie w ciągu jednego roku, jest poprawa finansowania m.in. stomatologii, która jest skandalicznie nisko opłacana.
■ Dlatego są w kraju powiaty, gdzie NFZ nie ma żadnych podpisanych umów z gabinetami stomatologicznymi?
- Właśnie z powodu niskiego finansowania. To oznacza, że NFZ nie spełnia swojego obowiązku, bo jeszcze nikt nie wykreślił usług stomatologicznych z koszyka usług opłacanych ze środków publicznych. Dlatego chcemy m.in. uregulować kwestię dopłaty pacjentów do usług dentystycznych.
■ Ale przecież one funkcjonują - pacjent dopłaca w gabinecie stomatologicznym za wyższy standard, np. za wykorzystanie lepszych materiałów.
- W praktyce funkcjonują, ale zasady ich pobierania są nieuregulowane. Chcemy, żeby pacjent mógł wybrać gabinet między takim, gdzie zapłaci 100 proc. za wykonaną usługę, a takim, gdzie dopłaciłby tylko 50 proc., bo reszta byłaby finansowana z NFZ. Poziom cen za usługi stomatologiczne, jakie wyznaczył fundusz, jest tak niski, że nie da się dalej tej fikcji utrzymywać. Jeżeli fundusz płaci 4 zł za wykonanie rentgena, to któremu świadczeniodawcy opłaca się jego wykonywanie? Żadnemu. Utrzymując taką fikcję i zgadzając się na nią, fundusz wygenerował wielką szarą strefę w ochronie zdrowia.
■ Czy to oznacza, że będzie również podwyższona wycena świadczeń zdrowotnych?
- Tak, a ponadto chcemy zbliżyć do siebie ceny w różnych województwach. Planujemy również zmiany w systemie finansowania świadczeń medycznych. W tej chwili zmieniamy całkowicie katalog szpitalnych usług medycznych. Z 1500 produktów pozostanie około 400.
■ Czyli pogrupujecie świadczenia?
- Tak. To ma tę zaletę, że wszystko będzie oparte na precyzyjnych wyliczeniach kosztów. Ten system pokazał nam, w przypadku których świadczeń wyceny są przeszacowane, a w przypadku których ta cena jest mocno zaniżona.
■ Czy zostaną zniesione również limity na pewne usługi.
- Tak. Nie będzie limitów na porody oraz na koronaroplastykę dla pacjentów z ostrym zespołem wieńcowym. Za te wszystkie wykonane fundusz będzie płacił. Chciałbym również, żeby wprowadzić pewne zmiany w onkologii, np. żeby chemioterapia była wykonywana także w warunkach ambulatoryjnych, a nie tylko w szpitalach klinicznych.
LIMIT NA LECZENIE
Placówki ochrony zdrowia działające na podstawie kontraktu z NFZ mają określony limit usług, jaki mogą wykonać w danym roku. Są one finansowane przez fundusz. W przypadku tzw. nadwykonań, czyli przekroczenia tego limitu, szpital musi wystąpić do NFZ o zapłatę za nie.
■ Dlaczego część województw nie zgadza się na nowe zasady podziału pieniędzy na leczenie, które mają zacząć obowiązywać od przyszłego roku?
- Problem polega na tym, że nie da się zastosować najprostszego algorytmu podziału tych środków między poszczególne oddziały funduszu. Nie można kierować się np. tylko liczbą wykonywanych świadczeń i od tego uzależniać puli pieniędzy. Na takim podziale straciłyby już i tak najbiedniejsze regiony. Między województwami są istotne różnice - poczynając od tego, jakie rodzaje świadczeń są tam wykonywane, a na różnicach demograficznych kończąc. Dlatego ustawodawca musi brać to pod uwagę, dzieląc pieniądze na leczenie.
■ Zgodnie z nowelizacją ustawy zdrowotnej rezygnuje się z tzw. wskaźnika migracyjnego, który w dużej mierze wpływał na wysokość środków na leczenie w konkretnych regionach. Co to oznacza?
- Oznacza to, że konkretny oddział będzie odpowiedzialny za rozliczanie się z kosztów świadczeń zdrowotnych na rzecz ubezpieczonych, którzy na leczenie wyjadą do innego województwa. Obecnie wciąż obowiązuje wskaźnik migracyjny, którego wartość jest liczona według tzw. wagi określonej na takim samym poziomie dla wszystkich województw - 1,7, co wzbudza wiele emocji. Takie posunięcie było jednak niezbędne, bo bez ustalenia wskaźnika, który wyraźnie przesuwa pieniądze na Mazowsze, ten region miałby wyjątkowe problemy ze sfinansowaniem świadczeń zdrowotnych. Należy bowiem pamiętać, że leczą się tu pacjenci z całego kraju. Gdyby nie wprowadzono tego wskaźnika, to Mazowsze już by zbankrutowało. Podobna sytuacja dotyczy Śląska. Jednocześnie te regiony, jak i np. pomorski, w ramach tzw. solidaryzmu społecznego przekazują najwięcej środków na rzecz innych oddziałów.
■ Prace nad nowym algorytmem jeszcze się nie zakończyły, a NFZ już musi przygotowywać projekt planu finansowego na 2008 rok. Obecnie opieracie się na wciąż obowiązującym wzorze, ale już niedługo może on być nieaktualny.
- Faktycznie, to jest duży problem. Mamy bardzo mało czasu na jego ostateczne przygotowanie. Żeby w ogóle było możliwe rozpoczęcie procesu kontraktowania świadczeń zdrowotnych na 2008 rok, to plan finansowy musi być zaakceptowany przez ministra zdrowia do 20 września. Dzisiaj natomiast przygotowujemy projekt na podstawie starego algorytmu i opieramy się na wytycznych, które przestaną obowiązywać za kilka tygodni. A więc nie dość, że budujemy projekt planu finansowego, opierając się na starym algorytmie, to wiemy, że nasze wyliczenia ulegną zmianie, gdy w życie wejdzie również nowelizacja tzw. ustawy podwyżkowej. Utrzymuje ona drugi, oddzielny strumień pieniędzy na finansowanie wzrostu wynagrodzeń pracowników służby zdrowia, a fundusz zakładał, że od 2008 roku pieniądze na ten cel również zostaną włączone do wyceny świadczeń zdrowotnych. Plan finansowy, który tworzymy prawdopodobnie na dniach, trzeba będzie więc wyrzucić do kosza i w szybkim trybie przyjąć nowy. Jesteśmy jednak do tego przygotowani.
PLAN FINANSOWY NFZ
Zgodnie z ustawą zdrowotną prezes NFZ ma czas do 10 sierpnia na przygotowanie projektu planu finansowego NFZ na przyszły rok. Musi on być opiniowany przez Radę funduszu, a następnie zaakceptowany przez ministra zdrowia.
Fot. Wojciech Górski
Andrzej Sośnierz, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia
Rozmawiała Dominika Sikora
DGP