Jeszcze nie weszła w życie, a już wymaga uzupełnienia – ustawa gwarantująca nowe uprawnienia osobom ze znaczną niepełnosprawnością nie obejmuje dzieci, bo w ich przypadku nie orzeka się o jej stopniu. Posłowie chcą to zmienić
Mowa o ustawie z 9 maja 2018 r. o szczególnych rozwiązaniach wspierających osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności (Dz.U. poz. 932), uchwalonej jako odpowiedź na postulaty protestujących w Sejmie rodziców dorosłych niepełnosprawnych dzieci. Zacznie ona obowiązywać 1 lipca.
Jej najważniejsze rozwiązania to zniesienie limitów na rehabilitację i wyroby medyczne, a także dostęp do usług medycznych, w tym wizyt u lekarzy specjalistów, bez kolejki i skierowania. Eksperci mają jednak wątpliwości – zarówno do tych wyliczeń, jak i szans na zrealizowanie nowych uprawnień.

Dzieci wykluczone

Na ostatniej prostej dopatrzono się jednak jeszcze innego problemu. Ustawa dotyczy osób, które mają orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności. Tymczasem u dzieci do 16. roku życia jej stopnia się nie określa. Gdyby zatem weszła w takiej formie, nie objęłaby najmłodszych. Dlatego resort zdrowia i posłowie PiS chcą wprowadzić poprawkę, która nie dopuści do takiej sytuacji.
– Chcemy taką zmianę dopisać w jak najszybszym trybie – przyznaje w rozmowie z DGP wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos. Wówczas nie tylko dorośli, ale i dzieci z niepełnosprawnościami będą objęte nowymi uprawnieniami.
Ile osób z nich ostatecznie skorzysta, trudno oszacować, bo takie dane NFZ zacznie zbierać dopiero po 1 lipca, gdy wejdzie w życie rozporządzenie, które to umożliwi.
– Nie wiadomo, jak policzono potencjalnych beneficjentów ustawy. Moim zdaniem od drugiej strony, czyli dopasowano ich liczbę do kwoty, która mogła być wygospodarowana przez NFZ – mówi dr Paweł Kubicki, ekspert ds. osób niepełnosprawnych ze Szkoły Głównej Handlowej. Wskazuje, że osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności jest ok. 900 tys., a nie 150 tys. (na tyle rząd oszacował grupę objętą ustawą). – To nie ma żadnego umocowania w danych. Podobnie jak ta kwota 520 zł, czyli miesięczna wartość zagwarantowanych w ustawie usług – dodaje.

Więcej niewiadomych

Nie wszystkie rozwiązania, które wprowadza ustawa, są nowością. Możliwość korzystania ze świadczeń poza kolejnością i bez skierowania ma kilka uprzywilejowanych grup pacjentów, np. kombatanci. Prawo do wyrobów medycznych bez limitów ilościowych i dotyczących okresu użytkowania przysługuje obecnie beneficjentom ustawy „Za życiem”. Nowym rozwiązaniem jest zniesienie ograniczeń na rehabilitację.
Aby zagwarantować nielimitowany dostęp do fizjoterapeutów, oddziały wojewódzkie NFZ będą podpisywać zwiększające aneksy z placówkami, które mają umowy na rehabilitację leczniczą, aby wydzielić odrębną kwotę na świadczenia dla osób ze szczególnymi uprawnieniami. – Środki na ten cel są zabezpieczone – zapewnia Sylwia Wądrzyk, rzeczniczka funduszu.
To jednak oznacza, że na razie na rynku nie pojawi się więcej podmiotów świadczących takie usługi. – Musiałyby być ogłoszone konkursy, ale myślę, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy nie należy się ich spodziewać. Pewnie przez najbliższy kwartał NFZ i MZ będą obserwować, jak wygląda sytuacja i jaka jest dostępność – mówi Paweł Adamkiewicz, wiceprezes Krajowej Izby Fizjoterapeutów.
Fizjoterapeuci też czekają na to, co się wydarzy po 1 lipca. – Prowadzę podmiot prywatny, mam kilkudziesięciu pacjentów z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności, którzy korzystają z fizjoterapii od lat, sami ją sobie opłacając. NFZ chyba liczy na to, że zwycięży przyzwyczajenie do ośrodka i pacjenci nie będą zmieniać placówek – mówi Adamkiewicz. Zwraca przy tym uwagę na inny problem – żeby podmioty komercyjne się zdecydowały wejść do systemu usług refundowanych, musiałyby się zmienić wymogi, np. w zakresie sprzętu, które teraz są dla nich barierą w ubieganiu się o kontrakty.
Szacuje się, że po wejściu w życie ustawy obciążenie placówek rehabilitacyjnych zwiększy się o ok. 5 proc. Zdaniem Adamkiewicza nie przekracza to możliwości obecnie działających podmiotów. Podkreśla jednak, że teraz są w nich kolejki i po 1 lipca dla reszty pacjentów one się zwiększą.

Nie dla wszystkich

Beneficjenci ustawy mają także skorzystać na zniesieniu limitów na wyroby medyczne. Nie zmieni się jednak to, że będą musieli do nich dopłacać.
– W przypadku droższych produktów bezlimitowość będzie fikcją. Bo już teraz mało kogo stać na dopłaty. Niewiele osób będzie mogło pozwolić sobie na to, żeby wymieniać je częściej – ocenia Paweł Kubicki.
Jak to wygląda w praktyce, tłumaczy Magdalena J. Tomczyk z Fundacji Oddech Życia. – Chorzy na mukowiscydozę i chorzy na PCD obecnie co cztery lata mogą na zlecenie NFZ uzyskać 800 zł na sprężarkę, co dwa lata 200 zł na sprzęt do drenażu i co sześć miesięcy 150 zł na nebulizator. Na podstawie ustawy, jeśli istnieje wskazanie medyczne, lekarz może skrócić okres użytkowania lub wypisać większą ilość danego wyrobu. Sprzęty te są bardzo drogie, niestety refundacja jest zbyt mała i pacjenci muszą dopłacać z własnych środków lub pozyskiwać dofinansowanie z innych źródeł – mówi.
Eksperci zwracają także uwagę, że ustawa pogorszy sytuację innych pacjentów.
– Nastąpił znowu podział na gorszych oraz lepszych wśród osób z niepełnosprawnościami i chorych. Nierzadko jest tak, że na przykład osoba chora na mukowiscydozę ma stopień umiarkowany i jest w dużo gorszym stanie od tej, która ma znaczny. Z umiarkowanym stopniem nie ma szans na skorzystanie z nowych uprawnień – wskazuje Magdalena J. Tomczyk.
– Ta ustawa zdecydowanie więcej obiecuje, niż pewnie da w praktyce. Jest bublem. Począwszy od oszacowania kosztów, po określenie zbyt wczesnej daty wejścia w życie, która nie pozwala na zakontraktowanie odpowiedniej liczby usług. Przez to wszyscy ci, którzy nie mają znacznego stopnia niepełnosprawności, ucierpią, bo wypadną z kolejki i będą dłużej czekać – przekonuje Paweł Kubicki.
Zachęca, żeby po 1 lipca przetestować system. – Choć moim zdaniem on zacznie działać najwcześniej od września. A realnie będziemy mogli go ocenić na przełomie tego i przyszłego roku. Zarówno to, ile to będzie kosztowało, jak i to, na ile bezlimitowa jest bezlimitowość – dodaje.