Policja i prokuratura nadal poszukują osób, które uchylały się od poboru. Prokuratorzy proponują uchylenie przepisów karnych za uchylanie się od wojska. Eksperci są zwolennikami uchwalenia ustawy wprowadzającej amnestię.
Organy ścigania wciąż poszukują około 15 tys. osób, które uchylały się od służby wojskowej, mimo że prawie wszystkie z nich zostały przeniesione do rezerwy. Co więcej, szefowie wojskowych komend uzupełnień (WKU) deklarują, że będą wydawać im zaświadczenia o uregulowanym stosunku do służby wojskowej, ale nie będą powiadamiać prokuratur, że zgłosił się do nich poszukiwany poborowy. Mimo że formalnie mają taki obowiązek. Potwierdzają go prokuratorzy i Ministerstwo Obrony Narodowej.
Prokuratorzy mają jednak wątpliwości, jak orzekać w takich przypadkach. Nie ma już bowiem obowiązkowej służby wojskowej. Część z nich nadal chce ścigać osoby w przeszłości uchylające się od wojska, a część umarzać postępowania.

Doniesienie do prokuratury

Ustawa z 9 stycznia 2009 r. o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 22, poz. 120) przesądziła, że milion osób z urzędu zostało przeniesionych do rezerwy. Dotyczy to głównie studentów, absolwentów oraz osób, które na 18 lub 12 miesięcy przed datą wejścia w życie ustawy stawiały się do poboru.
- Około 30 osób dziennie przychodzi do nas z wnioskami o wydanie zaświadczenia o uregulowanym stosunku do służby wojskowej - mówi mjr Bogusław Korsan, zastępca komendanta WKU w Białymstoku.
Do rezerwy zostały też przeniesione osoby, które stawiły się w przeszłości do poboru, ale później uchylały się od wstąpienia do armii. Albo unikały odebrania karty powołania, albo ją odebrały, ale nie stawiły się w jednostce. Wobec tych osób toczą się postępowania karne oraz są one poszukiwane przez organy ścigania. Jeśli te osoby pojawią się w WKU, chcąc uzyskać zaświadczenie o uregulowanym stosunku do służby wojskowej, otrzymają je.
Powstało jednak pytanie, czy komendanci WKU powinni powiadamiać o ich obecności prokuraturę. Ministerstwo Obrony Narodowej na zadane przez nas pytanie w tej sprawie odpowiedziało twierdząco. Nieco inna jest praktyka WKU. Wydają zaświadczenia, ale nie składają doniesień do prokuratury.
- Poborowi, którzy uchylali się od służby, a mają orzeczoną kategorię wojskową, mogą bez żadnych obaw zwrócić się do WKU o wydanie zaświadczenia i nie zostaną zatrzymani - wyjaśnia ppłk Kazimierz Strawa, komendant WKU w Bydgoszczy.
Takiego samego zdania jest mjr Bogusław Korsan.
- Osoby poszukiwane przez prokuraturę nie zostaną przez nas zatrzymane. Nie poinformujemy też o nich policji i prokuratury - wskazuje mjr Bogusław Korsan.
Zaznacza jednak, że prokuratura otrzyma z WKU pisemną informację o przeniesieniu takiej osoby do rezerwy.
Sprawa ta budzi kontrowersje, bo zdaniem prof. Stanisława Waltosia z Uniwersytetu Warszawskiego komendant ma obowiązek powiadomić prokuraturę. Jego zdaniem wynika to wprost z kodeksu postępowania karnego.



Skazywać czy umarzać

Problem tych osób dostrzega też MON. W tym celu szef resortu wystąpił z pismem do ministra sprawiedliwości.
- Oczekujemy na dane z sądów i prokuratur dotyczące dokładnej liczby postępowań, ich charakteru i rodzaju przedstawianych zarzutów - mówi Katarzyna Szeska, rzecznik prasowy prokuratora generalnego.
Tłumaczy, że po otrzymaniu tych informacji ministerstwo podejmie dalsze czynności. Na decyzję resortu sprawiedliwości czekają też prokuratorzy. Mają wątpliwość co do kontynuowania wobec osób uchylających się od wojska postępowań lub też ich umarzania.
- Takie przypadki są indywidualnie rozpatrywane przez prokuraturę - wyjaśnia prokurator Sebastian Kiciński z Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu.
Tłumaczy, że jeżeli osoby te nie mają już takiego obowiązku, to postępowania wobec nich mogą być umarzane.
Z kolei Elżbieta Doniec, zastępca prokuratora rejonowego Kraków - Nowa Huta, wskazuje, że powiadomienie z WKU, że na terenie komendy przebywa poszukiwany, powoduje natychmiastowe wznowienie postępowania.
- Nikt jeszcze się nad tym problemem poważnie nie zastanawiał, a pojawi się on na pewno w momencie zatrzymania - wskazuje Elżbieta Doniec.
Tłumaczy, że większość takich postępowań jest zawieszona, bo osoby poszukiwane są za granicą. Podkreśla też, że nadal trwają wobec nich poszukiwania krajowe, a jeżeli nie przynoszą efektu, wydawane są europejskie nakazy aresztowania.
- Osoby, które uchylały się od wojska, powinny same poddać się karze, bo mogą liczyć na jej złagodzenie - uważa Janusz Kaczmarek, zastępca prokuratora rejonowego w Bydgoszczy.
Jego zdaniem prokuratura będzie wtedy najczęściej domagać się jedynie kary grzywny. A formalnie osoby, które uchylały się od obowiązku służby wojskowej, podlegają grzywnie, karze ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do dwóch lat.

Amnestia dla ściganych

- Jeżeli nie ma już obowiązkowej służby wojskowej, powinna zostać uchwalona ustawa amnestyjna, która zakończy postępowania wobec tych osób - mówi prof. Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego.
Dodaje, że może się tak stać z uwagi na znikomy stopień szkodliwości społecznej. Wskazuje, że już obecnie prokuratury powinny umarzać takie postępowania. Na wprowadzenie abolicji nie zgadza się natomiast prof. Stanisław Waltoś. Według niego wprowadzenie każdej amnestii, poza amnestią polityczną, jest krzywdzące wobec innych obywateli.
- Do czasu obowiązywania przepisów karnych za uchylanie się od służby wojskowej nie widzę powodu do umarzania postępowań - mówi prof. Stanisław Waltoś.