Funkcjonowanie szpitali w formie SP ZOZ powoduje w większości jednostek ich zadłużanie się, słabą efektywność zarządzania i utrudnienia w dostępie do usług medycznych. Ponadto działa antymotywacyjnie na personel medyczny.
Argumentem przemawiającym za koniecznością przekształceń w sektorze lecznictwa szpitalnego jest niezadowolenie ze stanu obecnego. Jak wskazują doświadczenia menedżerów niepublicznych szpitali samorządowych, należy znieść bariery utrudniające proces przekształceń SP ZOZ.

Przestarzała formuła

Samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej mają te same wady co większość firm państwowych: biurokrację, brak zdrowego rozsądku w prowadzeniu ekonomiki, przerost zatrudnienia. Ich restrukturyzacja jest trudna nie tylko ze względów finansowych. W małych miejscowościach taki szpital jak w soczewce skupia interesy lokalnych sił politycznych i grup interesów. Normą jest zatrudnianie według kryteriów rodzinnych i znajomości z miejscowymi notablami. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że szpital jest przedsiębiorstwem (zakładem pracy), które musi być poddane prawom gospodarki rynkowej. Oczywiście trzeba mieć na uwadze specyficzny zakres działalności, jaką prowadzi. Im wcześniej się to zrozumie, przetnie więzy powiązań i układów, tym lepiej dla takiego samorządu, bo koszty zarówno finansowe, jak i społeczne, jakie poniesie, będą nieporównywalnie mniejsze.
Do przyczyn zadłużenia SP ZOZ trzeba zaliczyć:
• niezbilansowanie przychodów z kosztami,
• wzrost kosztów pracy,
• brak określonej polityki w zakresie udzielanych świadczeń zdrowotnych,
• niedofinansowanie procedur medycznych,
• nieskoordynowane, niepotrzebne zakupy sprzętu,
• bezczynność organów założycielskich.

Niższe koszty

W Polsce działa już 71 niepublicznych szpitali samorządowych, które były wcześniej szpitalami publicznymi. Różnica między samorządowymi szpitalami niepublicznymi i szpitalami prywatnymi polega na tym, że w tych drugich udziały należą wyłącznie do prywatnych inwestorów, natomiast w szpitalach samorządowych zawsze udziałowcem większościowym jest podmiot publiczny, np. powiat. Wszystkie mają kontrakty z NFZ. Oznacza to, że pacjenci, w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, są tam leczeni bezpłatnie. Oczywiście mają one takie same problemy jak szpitale publiczne w zakresie kontraktowania świadczeń zdrowotnych. Wartość punktu 51 zł przyjęta na 2009 rok jest zaniżona o około 8-10 proc. biorąc po uwagę kontrakty na 2008 rok i tzw. pieniądze wedlowskie (na podwyżki-red.), co nie oznacza, że nasze placówki będą się zadłużać. Twierdzenie przez niektórych dyrektorów SP ZOZ, że szpital publiczny przy niskim kontrakcie będzie się musiał zadłużać, jest błędne, bo każdy szpital musi funkcjonować na zdrowych zasadach i być normalnym zakładem pracy. Zamojski Szpital Niepubliczny, którym zarządzam, obowiązują takie same prawa przy kontraktowaniu świadczeń z NFZ jak szpitale publiczne, a pomimo to co roku wypracowuje on znaczący zysk netto i musi jeszcze odprowadzić co miesiąc do Skarbu Państwa podatek dochodowy tzw. CIT-19! W 2007 roku wartość kontraktów około 60 niepublicznych szpitali z NFZ przekroczyła 680 mln zł. Placówki te nie mają długów, prowadzą przejrzystą politykę finansową, a zarządzający nimi ponoszą pełną odpowiedzialność za sytuację w swoich zakładach. Zgodnie z danymi resortu zdrowia szpitale niepubliczne stanowią około 25 proc. liczby szpitali. Dysponują prawie 11 tys. łóżkami. Na takie zmiany własnościowe czeka w kraju około 45 SP ZOZ. W placówkach niepublicznych jest zdecydowanie krótszy okres hospitalizacji pacjentów (średnio około 4,5 dnia, a w SP ZOZ - około 6,6 dnia). Koszty są więc zdecydowanie niższe niż w szpitalach publicznych. Te samorządy powiatowe czy wojewódzkie, które zdecydowały się na przekształcenie zadłużonych publicznych szpitali w spółki, nie żałują podjętych decyzji.
Niepubliczne szpitale działają na podstawie kodeksu spółek handlowych, który w bardzo restrykcyjny sposób określa poziom odpowiedzialności zarządzających spółkami za ich wynik finansowy. Ta odpowiedzialność w przypadku szpitali funkcjonujących jako SP ZOZ jest fikcyjna. Dyrektor nie musi dbać o finanse placówki, bo nie obawia się żadnych restrykcji, jeżeli go zadłuży. W rezultacie dług i tak przechodzi na organ założycielski szpitala, czyli w ostatecznym rozrachunku na Skarb Państwa. Słuszne żądania płacowe personelu szpitali często są argumentowane stwierdzeniem - dajcie podwyżki, zadłużcie szpital, a państwo i tak go oddłuży - i niektórzy dyrektorzy SP ZOZ tak postępują. Czy na takie działanie może sobie pozwolić menedżer szpitala niepublicznego?

Przyczyny zadłużania

Najważniejszymi przyczynami zadłużania się SP ZOZ jest:
• złe zarządzanie,
• sam fakt, że na danym terenie działa placówka w tej formie prawnej,
• nieefektywne wykorzystywanie prowadzonej działalności medycznej, która powinna być zmodyfikowana.
Dlatego organ założycielski publicznego szpitala powinien zastanowić się nad potrzebą istnienia placówki albo jej restrukturyzacją poprzez likwidację SP ZOZ i utworzenie spółki samorządowej, będącej jego własnością. Umożliwia to obowiązujące prawo. Coraz częściej mówi o tym rząd, szczególnie po przyjęciu przez Sejm weta prezydenta do najważniejszych ustaw zdrowotnych.

Najlepszy okres

Obecnie mamy najlepszy okres, bo do najbliższych wyborów samorządowych jest jeszcze trochę czasu, a więc można szybko podjąć decyzję o zmianach form własności szpitali przez ich organy założycielskie.
Każda restrukturyzacja szpitala, w szczególności polegająca na jego likwidacji, ma swoje dodatnie i ujemne strony. Daje szanse i nowe możliwości rozwoju, ale stwarza też realne zagrożenia. Uważam, że nie może być pełnej restrukturyzacji ZOZ bez jego likwidacji i powołania na to miejsce podmiotu o charakterze spółki prawa handlowego. Niestety, w państwie prawa, w którym żyjemy, nie ma równości podmiotów świadczących taki sam zakres usług. Z tego powodu powstaje wiele zagrożeń dla właścicieli nowych jednostek świadczących usługi zdrowotne finansowane ze środków publicznych. Trzeba je jak najszybciej usunąć, bo mogą one popsuć samorządowcom każdego szczebla nawet najlepsze pomysły na restrukturyzację swojego szpitala.
DGP