Małe firmy nie będą musiały prowadzić ewidencji czasu pracy pracowników. Inspekcja pracy ostrzega, że trudniej będzie kontrolować pracodawców pod kątem łamania przez nich praw pracowników. Sądy pracy będą musiały rozstrzygać, ile dany pracownik przepracował m.in. w godzinach nadliczbowych.
ANALIZA
Firmy zatrudniające do dziewięciu pracowników, a także osoby fizyczne nie będą musiały prowadzić ewidencji czasu pracy podwładnych. Przewiduje to projekt nowelizacji kodeksu pracy przygotowany przez resort pracy. Spełnia on oczekiwania pracodawców, którzy uważają, że ewidencjonowanie czasu pracy przysparza im wielu biurokratycznych obowiązków. Związkowcy, inspektorzy pracy i eksperci są jednak pełni obaw. Twierdzą, że takie rozwiązanie może przyczynić się do łamania przez firmy przepisów o czasie pracy.

Obowiązki firm

Pracodawcy od dawna domagali się, aby znieść lub zdecydowanie uprościć prowadzenie ewidencji czasu pracy pracowników. Rządowa propozycja wychodzi na przeciw ich postulatom. Jest jednak adresowana do małych firm.
- Tak duże ich uprzywilejowanie może zachęcić pracodawców do dzielenia działalności na kilka mniejszych podmiotów. Wtedy unikną konieczności stosowania wszystkich przepisów kodeksu - mówi Małgorzata Gersdorf, profesor z Uniwersytetu Warszawskiego.
Obecnie zgodnie z art. 149 kodeksu pracy pracodawca, aby prawidłowo ustalić na przykład wynagrodzenie pracownika za pracę lub liczbę dni wolnych od pracy, musi prowadzić ewidencję jego czasu pracy. Musi zakładać i prowadzić kartę takiej ewidencji dla każdego pracownika indywidualnie. Obowiązkiem pracodawcy jest udokumentowanie m.in. pracy pracownika w poszczególnych dobach, w tym pracy w niedziele i święta, i godzin nadliczbowych. Jeśli podwładny wykonuje prace w dni, które zgodnie z rozkładem jego czasu pracy są wolne, informacja o tym również musi znaleźć się w karcie jego ewidencji czasu pracy. Pracodawca musi także ewidencjonować usprawiedliwione i nieusprawiedliwione nieobecności.
- Dzięki zniesieniu konieczności prowadzenia ewidencji czasu pracy zaoszczędzę czas - ocenia propozycję rządu Stanisław Roler, właściciel firmy budowlanej BudRol z Jasła.
Dodaje, że dzięki temu chętniej zatrudni też nowych pracowników na umowę o pracę. Dotychczas ponad połowa zatrudnionych w jego firmie osób wykonuje zadania na podstawie umów cywilnoprawnych.

Słabsza pozycja pracownika

Pracownicy małych firm nie podzielają jednak entuzjazmu swoich szefów. Są nie zadowoleni, że nie będą już mogli zażądać od pracodawcy wglądu do swojej ewidencji czasu pracy.
- Kilka razy skorzystałem z takiego prawa. Dzięki temu zauważyłem, że pracodawca nie uwzględnił mojego wniosku o zrekompensowanie mi pracy w godzinach nadliczbowych dniem wolnym od pracy - mówi Arkadiusz Leśniewski, pracownik piekarni w Oleśnicy.
Tłumaczy, że pracodawca szybko zareagował na swoją pomyłkę i przyznał mu dzień wolny. Arkadiusz Leśniewski obawia się jednak, że może się to nie powtórzyć po wejściu w życie projektowanych zmian.
Bartłomiej Raczkowski, adwokat z kancelarii Bartłomiej Raczkowski Kancelaria Prawa Pracy, uspokaja, że nawet gdy wejdą one w życie, pracodawcy będą musieli dokumentować czas pracy pracowników. Inaczej nie wiedzieliby, ile pracownicy mają przepracowanych godzin nadliczbowych, a tym samym jakie ekwiwalenty za to mają im wypłacać albo ile dni wolnych udzielić.
- A to pracodawca, w razie sporu, będzie musiał przed sądem wykazać, że rzeczywiście nie zatrudniał danego pracownika w godzinach nadliczbowych - wskazuje adwokat.
Jednak według Krzysztofa Rączki, profesora z Uniwersytetu Warszawskiego, prowadzenie ewidencji czasu pracy w dobie informatyzacji nie jest już dla pracodawców problemem. A dla pracowników zwolnienie z obowiązku jej prowadzenia będzie oznaczać, że nie będą w stanie wyegzekwować przestrzegania przepisów o czasie pracy.
- Będą mogli liczyć jedynie, że zeznania w charakterze świadka złoży kolega z pracy. Jeśli jednak pracuje jeszcze w tej samej firmie, to nie będzie świadczył przeciw pracodawcy - wskazuje Krzysztof Rączka.
Podobne zastrzeżenia zgłasza Andrzej Radzkowski, wiceprzewodniczący OPZZ. Wskazuje, że ewidencja czasu pracy jest swoistą ochroną stosunku pracy.
- A skoro taka ochrona jest wartością konstytucyjną, to należy uznać, że nowe przepisy są niekonstytucyjne - dodaje.
Wskazuje też, że zmieniane przepisy mogą bardzo komplikować kontrolę przestrzegania czasu pracy i utrudnią ochronę wielu praw pracowniczych.

Będą łamać przepisy

Profesor Małgorzata Gersdorf wskazuje, że jeśli pracodawcy nie będą musieli prowadzić ewidencję czasu pracy, zarówno pracownicy, jak i Państwowa Inspekcja Pracy nie będą w stanie udowodnić, że łamią oni przepisy dotyczące czasu pracy. Podobnego zdania jest Krzysztof Rączka. Według niego taka zmiana przepisów jest nieuzasadniona, a ponadto może nawet stanowić zachętę dla małych pracodawców, aby nie przestrzegać przepisów o czasie pracy.
Anna Tomczyk, zastępca głównego inspektora pracy, dodaje, że zniesienie konieczności prowadzenia ewidencji czasu pracy spowoduje, że pracodawca nie będzie mógł prawidłowo ustalić wysokości wynagrodzenia za pracę poszczególnych pracowników. Z kolei pracownikowi trudno będzie udowodnić przed sądem rzeczywiście przepracowany w danej firmie czas pracy.
- Brak obowiązku prowadzenia ewidencji utrudni też kontrolę czasu pracy inspektorom pracy - wskazuje Anna Tomczyk.
A już teraz kontrole prowadzone przez PIP w firmach zatrudniających do dziesięciu osób wskazują na częste naruszenia przepisów o czasie pracy. W 2007 roku stwierdzono je u ponad 40 proc. skontrolowanych firm.
- Najlepszym sposobem kontroli przestrzegania czasu pracy podwładnych jest sprawdzenie ewidencji prowadzonej przez pracodawcę - podkreśla Stanisław Niemiec, inspektor pracy z Krakowa.
47 proc. skontrolowanych pracodawców nie przestrzega przepisów dotyczących czasu pracy
6 proc. firm w ogóle nie prowadziło ewidencji czasu pracy
Źródło: PIP, dane za 2006 r.