Dzisiaj (12 lutego) w Ministerstwie Finansów rozpoczął się ogólnopolski konkurs na naczelników urzędów skarbowych. Na 127 miejsc zgłosiło się aż 608 chętnych. Takiego zainteresowania pracą w administracji państwowej nie było od lat.
Na Śląsku do konkursu na naczelników dziewięciu urzędów skarbowych stanęło aż 70 kandydatów - w tym w samym tylko III Urzędzie Skarbowym w Katowicach jest aż 14 chętnych na to jedno miejsce, w Chorzowie i Brzegu o etat będzie walczyło po dziesięciu kandydatów. Podobne oblegane są placówki w województwie lubelskim. To kolejne województwo, gdzie praca dla budżetówki cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Tu na dziesięć miejsc pracy dla naczelników zgłosiło się aż 67 kandydatów, z tym że cztery placówki - w samym Lublinie, Kraśniku, Krasnymstawie i Lubartowie - mają po dziewięciu kandydatów na jedno miejsce.
- Obserwujemy duże zainteresowanie pracą w naszym resorcie, podania tylko dziesięciu osób zostały odrzucone ze względów formalnych. Pozostałych 608 kandydatów zakwalifikowało się i dzisiaj zaczynają postępowanie konkursowe - informują pracownicy biura prasowego Ministerstwa Finansów.

Praca w administracji

Blisko 60 tys. urzędników to pracownicy skarbówki, o ich znaczeniu dla funkcjonowania państwa świadczy chociażby fakt, że to oni zapewniają środki na funkcjonowanie wszystkich państwowych instytucji.
Po zgłoszeniach do konkursu widać wyraźnie, że zainteresowanie pracą w administracji państwowej w całym kraju jest olbrzymie: w Wielkopolsce sześć osób na jedno miejsce, w Małopolsce i Kujawsko-Pomorskiem po pięć, w pozostałych regionach średnio po trzy, cztery osoby na jedno miejsce.
Nawet cieszące się popularnością służby mundurowe nie narzekają dzisiaj na brak chętnych do pracy.
- W listopadzie 2008 r. mieliśmy 519 wakatów, w styczniu tego roku było ich już tylko 205 - mówi Ireneusz Mucha z biura prasowego Centralnego Zarządu Służby Więziennej.
Kryzys spowodował, że fachowcy, szukając dodatkowego zatrudnienia, a przede wszystkim bezpieczeństwa finansowego, przyjmują chociażby pół etatu w resortach mundurowych. W Komendzie Stołecznej Policji na 163 miejsca pracy zgłosiło się prawie tysiąc chętnych - wynika z rejestru jednego z internetowych portali pracy, a to nie koniec rekrutacji.

Samorządy też oblegane

Witold Lisicki, rzecznik prasowy izb celnych, przyznaje, że i ich branża cieszy się ogromnym zainteresowaniem chętnych do pracy.
- Najlepiej to widać, gdy ogłaszamy nabór, jak obecnie w Krakowie - podaje przykład Lisicki. - W październiku zgłosiło się 30 osób, a w grudniu była ich już ponad setka - mówi rzecznik i dodaje, że do szczecińskiego oddziału od kilku tygodni codziennie ktoś dzwoni zainteresowany pracą, podobnie jest w województwie warmińsko-mazurskim.
- Rozmawiałem z dyrektorami generalnymi departamentów oraz z przedstawicielami urzędów marszałkowskich z Polski i wszędzie tam jest zdecydowanie większe zainteresowanie pracą niż jeszcze pół roku temu - mówi Adam Leszkiewicz, podsekretarz stanu i zastępca szefa kancelarii premiera.
- Coraz więcej osób chce pracować dla samorządu, co nas cieszy. Mamy szansę na pozyskanie dobrych fachowców, którzy dotychczas pracowali dla biznesu - dodaje.
Jak się okazuje, kryzys to szansa, by administracja państwowa pozyskała w końcu brakujących fachowców, takich jak np. informatycy.

Portret kandydata

Kto przychodzi do pracy w administracji państwowej? Korpus służby cywilnej jest doskonałym pracodawcą dla osób, które starają się łączyć obowiązki zawodowe z interesującym życiem prywatnym.
- Praca w urzędzie to praca dla dobrze zorganizowanych osób, które oprócz pracy chcą mieć także rodzinę, hobby, a dzieci odbierać o godz. 17 z przedszkola - mówi dr Tomasz Rostkowski z Katedry Rozwoju Kapitału Ludzkiego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Dodatkową zaletą, zdaniem naukowca, jest także to, że jest to stabilna praca, gdzie nie ma dużego ryzyka zwolnienia. W przedsiębiorstwach zdarzają się regulacje wynagrodzeń, co oznacza, że płace pracowników mogą być zwiększane lub zmniejszane w zależności od sytuacji na rynku. W urzędach jest to zjawisko raczej nieznane. Występują tam jedynie podwyżki.
Nie ma też wątpliwości, że praca w administracji państwowej to szansa samorealizacji dla wielu pasjonatów. Urzędy centralne mają często monopol na wykonywanie wielu zadań, a korpus służby cywilnej tworzą pracownicy o bardzo zróżnicowanych specjalizacjach. Niektóre z nich mogą być realizowane wyłącznie w urzędach. Są to często bardzo unikalne i wymagające ogromnej wiedzy stanowiska.
- Osoby wykonujące takie obowiązki przyznają, że nie interesuje ich, za ile pracują. Dla nich ważny jest dostęp do laboratorium, aparatury, specjalistycznej wiedzy, kontaktów międzynarodowych czy nowoczesnych technologii - mówi dr Tomasz Rostkowski.

Kryzys się skończy

Doktor Tomasz Rostkowski zwraca uwagę, że tak duże zainteresowanie pracą w urzędach nie będzie trwało długo, a potem wrócą stare problemy.
Jego zdaniem kryzys się skończy, a w raz z nim względna łatwość zatrudniania nowych pracowników. Dlatego już dzisiaj trzeba myśleć, jak zatrzymać najcenniejszych pracowników na państwowych posadach.
Największą bolączką administracji jest bowiem utrzymanie kadr, a w szczególności tych pracowników, w których najwięcej zainwestowano. Zatrudnienie młodego człowieka po studiach nie jest problemem. Problemem jest zatrzymanie doświadczonego urzędnika, którego chętnie zatrudniają firmy prywatne. W sytuacji gdy przepisy prawa nie są jasne, zatrudnienie osób odpowiedzialnych za tworzenie interesującego biznesprawa jest najlepszą inwestycją.
Z tego powodu, zdaniem analityków, konieczne jest opracowanie i wprowadzenie jak najszybciej całkowicie nowej koncepcji zarządzania kapitałem ludzkim w urzędach.