Szybko rośnie liczba imigrantów zarobkowych płacących składki do ZUS. Jest ich już prawie pół miliona, o ponad jedną trzecią więcej niż w czerwcu zeszłego roku. 70 proc. z nich stanowią przybysze z Ukrainy.
Wołodymyr jest z Doniecka, miał tam mieszkanie i samochód, wyjechał stamtąd w 2014 r. z jedną reklamówką po tym, jak separatyści ogłosili „niepodległość”. – Raczej tam nie wrócę – mówi smutno. Od kilku lat jest w Polsce, pracuje w firmie na Dolnym Śląsku, czeka na kartę stałego pobytu. Właściciel poradził mu, żeby latem pojechał szukać pracy nad morzem, bo on nie będzie miał dla niego zajęcia. Pojechał. W jednej z nadmorskich miejscowości znalazł zatrudnienie od ręki. Wszystko w pełni legalnie. Dzień później był z pracodawcą w urzędzie pracy, gdzie dopełniono formalności. Jest zatrudniony na sezon na umowę zlecenie, od której składka ubezpieczeniowa wędruje na ZUS. Korzysta i on, i zakład, do którego składki od pracujących w Polsce obcokrajowców płyną coraz szerszym strumieniem.
Obcokrajowcy ubezpieczenie w ZUS / Dziennik Gazeta Prawna
Jak wynika z danych, o które poprosił DGP, na koniec kwietnia w ZUS było ubezpieczonych niemal pół miliona cudzoziemców. W ciągu niepełnego roku ich liczba zwiększyła się o 115 tys., czyli o ponad 30 proc. Jeśli takie tempo się utrzyma, za trzy lata w ZUS będzie już ponad milion osób, które nie mają polskiego paszportu.
Dane ZUS pokazują, że Wołodymyr jest o tyle typowym przypadkiem, że Ukraińcy stanowią ponad 70 proc. ubezpieczonych w ZUS pracowników z zagranicy. A ich liczba rośnie szybciej niż ogółu ubezpieczonych pracowników obcokrajowców.
Powód to brak rąk do pracy na rynku. Cudzoziemcy są nie tylko poszukiwani przez pracodawców, ale nie mają problemu z legalizacją zatrudnienia. Wizerunek imigranta zatrudnionego na czarno powoli odchodzi w przeszłość. Podawane przez nas we wczorajszym artykule dane pokazywały, że do kwietnia zarejestrowano 460 tys. oświadczeń o powierzeniu pracy cudzoziemcowi i niemal 100 tys. zezwoleń na pracę. Jeśli porównamy to z danymi ZUS o ubezpieczonych, widać, że od większej części tych przypadków odprowadzane są składki. Wpływ tego zjawiska na rynek pracy jest pozytywny.
– Zmniejsza niedobór wykwalifikowanych pracowników, ogranicza presję płacową. Presja płacowa w Polsce jest najniższa w regionie, co wynika z wielu czynników (m.in. zróżnicowanych zmian płacy minimalnej), ale napływ Ukraińców do Polski jest relatywnie silny – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Okazuje się nawet, że tempo wzrostu liczby wniosków o zezwolenia na pracę jest tak duże, że urzędy wojewódzkie, które się nimi zajmują, mają problem z ich rozpatrywaniem.
– To duże wyzwanie dla urzędników. Liczba wniosków bardzo się zwiększyła w ostatnich dwóch latach. Wielu pracodawców jest niezadowolonych z tempa rozpatrywania wniosków, ale jest dyspozycja premiera i ministrów dla wojewodów, że to obecnie jedno z najważniejszych zadań tych urzędów – mówi wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker. To zaczyna przynosić rezultaty. – W urzędach wojewódzkich dodatkowo powstało prawie 300 nowych etatów na wsparcie obsługi cudzoziemców. Dzięki temu skracają się okresy rozpatrywania wniosków na zezwolenie na pracę, choć są jeszcze zaległości liczone w tysiącach dokumentów – mówi Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i pracy.
Jak podaje MSWiA, od 1 kwietnia Małopolski Urząd Wojewódzki wprowadził szybką ścieżkę dla pracodawców składających kompletne wnioski, czyli takie, które zawierają wszystkie wymagane dokumenty i spełniają wszystkie ustawowe warunki. Takie sprawy załatwiane są w terminie siedmiu dni. Z kolei na Mazowszu dzięki wdrożeniu nowego trybu obsługi bieżącej dla wniosków przesłanych przez portal Praca.gov.pl i dostarczonych wraz z kompletem prawidłowych dokumentów czas oczekiwania będzie ograniczony do czterech dni roboczych.
Proces legalizacji zatrudnienia powoduje także, że korzyści odnosi z tego Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Składki płynące od cudzoziemców pomagają łatać deficyt w funduszu. W liczbie ponad 16 mln osób ubezpieczonych zdrowotnie w ZUS obcokrajowcy stanowią ponad 3 proc. Wzrost liczby obcokrajowców w ZUS może kompensować w pewnym stopniu efekt obniżki wieku emerytalnego. W ciągu roku zaczęło płacić składki emerytalne do ZUS ponad 100 tys. osób z zagranicy. Zapewne większość z nich płaci składki od minimalnego wynagrodzenia, a choć osoby przechodzące na emeryturę mają z reguły sporo wyższe świadczenia, to dopływ do ZUS ubezpieczonych cudzoziemców odpowiada zasileniu kasy zakładu przez co najmniej 50 tys. osób z przeciętnym świadczeniem. – Szacuję, że wzrost liczby Ukraińców zarejestrowanych w FUS zwiększa napływ składek do FUS o 0,9 mld zł rocznie – zauważa Jakub Borowski.
Ten proces będzie postępował, bo imigracja staje się podstawowym źródłem uzupełnienia w krótkim okresie luki demograficznej.
Ale zgodnie z przepisami emerytalnymi ubezpieczani cudzoziemcy nie tylko na bieżąco wspomagają fundusze FUS, ale sami odkładają kapitał emerytalny i nabywają uprawnienia do świadczeń.
– Odprowadzając składki w Polsce, stają się uczestnikami systemu emerytalnego. Choć oczywiście ich składki wspierają FUS, to najbardziej służy to im i zabezpiecza ich przyszłość – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS.
Ich składki płyną na konto emerytalne w ZUS. W momencie gdy nabędą uprawnienia emerytalne na Ukrainie, tamtejszy odpowiednik zakładu wystąpi do ZUS o wyliczenie świadczenia i tamtejszy emeryt będzie otrzymywał emeryturę w dwóch częściach: wypracowaną na Ukrainie i w Polsce.
– W systemie zdefiniowanej składki powinniśmy przyjąć, że wpływ jest neutralny przy założeniu, że Ukraińcy będą pracować u nas do emerytury, a potem złożą wniosek o jej przyznanie w Polsce. Istnieje jednak ryzyko, że przy kolejnej fali spowolnienia pracownicy z Ukrainy będą szybciej tracić pracę i wielu z nich wyjedzie z Polski. W tym scenariuszu długookresowy wpływ na FUS jest pozytywny (płacą składki, ale ich nie odbierają w postaci emerytur) – wyjaśnia Jakub Borowski.