Wskaźniki bezrobocia osiągają rekordowo niskie poziomy. Powiatowe urzędy pracy wykazują, że ich praca przynosi wymierne efekty i są nadal potrzebne. Krytycy jednak podnoszą, że w nowych warunkach gospodarczych trzeba gruntownie przemyśleć stosowane rozwiązania i zadania takich urzędów. Są też postulaty ich likwidacji.

- Systematyczna poprawa sytuacji na rynku pracy jest między innymi wynikiem dobrej pracy powiatowych urzędów pracy, które na co dzień podejmują działania związane z promocją zatrudnienia, tworzeniem nowych miejsc pracy i aktywizacją zawodową osób bezrobotnych. Bardzo dobre wyniki w zakresie efektywności zatrudnieniowej po realizowanych programach rynku pracy osiągane przez urzędy pracy pozwalają na wysoką ocenę ich działania. Nie zwalnia to oczywiście urzędów z dalszego doskonalenia swojej pracy i wzmacniania jej efektów. - mówi Katarzyna Pietkiewicz, zastępca dyrektora Miejskiego Urzędu Pracy w Olsztynie.

- Mocną stroną powiatowych urzędów pracy jest z pewnością wiedza, doświadczenie i zaangażowanie pracowników. Wypracowane standardy współpracy z pracodawcami i innymi partnerami rynku pracy tworzą pozytywny wizerunek urzędów pracy i pomagają w realizacji podstawowych zadań. - ocenia Pietkiewicz.

Dyrektor Pietkiewicz zauważa też pewne problemy i proponuje usprawnienia:

- Słabą stroną są stale zmieniające się przepisy, regularne nakładanie na urzędy pracy nowych obowiązków i zadań co nie pociąga za sobą wzrostu zatrudnienia pracowników. Niestety nadal na urzędach pracy spoczywa obowiązek zgłoszenia do ubezpieczenia zdrowotnego bezrobotnych, co powoduje, że znaczna ich część rejestruje się wyłącznie w celu uzyskania dostępu do bezpłatnych świadczeń medycznych, a nie w celu poszukiwania pracy. Dobrym rozwiązaniem, które usprawniłoby pracę urzędów pracy byłoby zapewnienie ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich niezależnie od uzyskania statusu bezrobotnego. Podobnie jak przedsiębiorcy odczuwamy, że rozwija się rynek pracownika co powoduje rotację kadr i trudności w pozyskaniu nowych pracowników. Niskie wynagrodzenia i wysokie wymagania stawiane kandydatom do pracy powodują, że coraz trudniej znaleźć osoby chętne do podjęcia pracy w powiatowych urzędach pracy. - zauważa wicedyrektor olsztyńskiego MUP.

Potrzebne zmiany, które usprawnią urzędy pracy

Przy niskich wskaźnikach bezrobocia, z jakimi mamy do czynienia obecnie, potrzebne są bardziej indywidualne narzędzia pracy z bezrobotnymi, włączając w to m.in. nowoczesne metody mentoringu - wskazuje prof. Agnieszka Ziomek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Jej zdaniem na lokalnych rynkach pracy, gdzie bezrobocie jest szczególnie niskie, np. w Poznaniu lub Wrocławiu, praca z bezrobotnymi jest szczególnie trudna, z uwagi na fakt, że mają oni często bardzo złożone problemy, które nie pozwalają im podjąć zatrudnienia. Trzeba też zwrócić uwagę, że sytuacja w całej Polsce jest bardzo zróżnicowana. Urzędy pracy w np. Poznaniu, Warszawie z jednej strony oraz w Rzeszowie i rejonie olsztyńskim mają bardzo różną sytuację lokalną.

- Dobra sytuacja gospodarcza kraju i powiązany z nią rekordowo niski poziom bezrobocia sprawia, że urzędy pracy mają wyjątkowo trudne zadanie do zrealizowania – aktywizację zawodową osób, które z różnych przyczyn nie chcą podjąć legalnego zatrudnienia, np. ze względu na stan zdrowia, opiekę nad członkiem rodziny, dochody z „innych” źródeł lub ogólna niechęć do rozwoju osobistego i tym samym zawodowego. Paradoksalnie (jak wynika z badań prowadzonych m.in. przez Miejski Urząd Pracy w Płocku), ta ostatnia grupa stanowi istotny odsetek wszystkich zarejestrowanych osób bezrobotnych. Dlatego w mojej opinii, w pierwszej kolejności należy dokonać zmian w kilku kluczowych obszarach rzutujących na sprawność operacyjną urzędów, np. zmienić system wyliczania efektywności zatrudnieniowej/szkoleniowej i powiązany z nim system premiowania urzędów, który nagradza urzędy realizujące mniej programów, zamiast tych pracujących z osobami wymagającymi zaangażowania psychologów i przygotowania zindywidualizowanego (droższego) podejścia do osób wykluczonych z rynku pracy. Wiąże się z tym także rezygnacja z obowiązku profilowania, gdyż III profil (często pożądany przez osoby bezrobotne unikające aktywizacji) uniemożliwia przeznaczanie środków Funduszu Pracy na ten cel. - wskazuje dr Krzysztof Buczkowski, dyrektor Miejskiego Urzędu Pracy w Płocku.

- Ponadto mile widziane byłoby przedefiniowanie programów subsydiowanych miejsc pracy (staż, doposażenie) i podział, np. staży na dwie grupy: dobrowolne, krótkoterminowe (do 3 miesięcy) nie wymagające w konsekwencji zatrudnienia (swoisty „test zgodności osoby bezrobotnej - nowego pracownika i potencjalnego pracodawcy”), oraz długoterminowe (np. do 12 miesięcy) wymagające procesu quasi-rekrutacji i w większym stopniu powiązane z obowiązkiem zatrudnienia przez pracodawcę, albo wręcz obligujące go do tego na wskazany wcześniej, ustalony okres po zakończeniu stażu subsydiowanego (zapobieganie nagminnemu w ostatnich miesiącach uchylaniu się pracodawców od obowiązku zatrudnienia po okresie stażu). - dodaje Buczkowski.

NIK wytyka zawyżaną skuteczność

Kontrola NIK z 2015 roku wykazała, że: „staże, szkolenia, roboty publiczne czy prace interwencyjne w niewielkim stopniu przyczyniają się do aktywizacji osób bezrobotnych. (...) wskaźniki efektywności zatrudnienia, na podstawie których Ministerstwo Pracy ocenia skuteczność działań aktywizacyjnych, są nazbyt optymistyczne i nie oddają skali problemu. W rzeczywistości bowiem bezrobotni rejestrują się ponownie w pośredniakach, które kierują ich na kolejne staże czy szkolenia." NIK zaznaczył, że „zbyt rzadko osiągany jest długookresowy cel aktywizacji bezrobotnych, jakim jest utrzymanie zatrudnienia" a „Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie dysponuje rzetelną wiedzą dotyczącą efektów aktywizacji". Najwyższa Izba Kontroli zarzuciła ponadto, że „dane dotyczące skuteczności poszczególnych form aktywizacji zatrudnieniowej" są zawyżane. Zdaniem kontrolujących nagminna jest praktyka „nadużywania staży jako źródła darmowego wsparcia kadrowego". Ponadto „urzędy pracy nie monitorowały losów osób aktywizowanych w dłuższej perspektywie czasowej".

Pośredniaki do likwidacji

Krytyczne zdanie o funkcjonowaniu urzędów pracy ma Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.

- W tej chwili funkcjonowanie powiatowych urzędów pracy można nazwać dalece niezadowalającym. Według raportów NIK, skuteczność PUP-ów w wykonywaniu ich podstawowego zadania, czyli aktywizacji zawodowej ludności, jest znikoma. W skali państwa mamy do czynienia z rynkiem pracownika i rekordowo niskim bezrobociem, więc ciężko mówić o szczególnych wyzwaniach dla urzędów pracy, natomiast w poszczególnych, słabiej rozwiniętych regionach, tam gdzie istnieje bezrobocie strukturalne, rezultatów działania urzędów pracy generalnie nie widać - stopa bezrobocia spada (może w trochę innym tempie) również tam, jednak jest to naturalny efekt procesów zachodzących w gospodarce. - ocenia Jakub Bińkowski, sekretarz Departamentu Prawa i Legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

- Wziąwszy to pod uwagę, należy zastanowić się nad generalnym sensem funkcjonowania urzędów pracy jako takich. W sytuacji, w której bezrobocie nie stanowi już problemu polskiej gospodarki (nierozwiązywalnego zresztą przez żadne urzędy), wydają się one zbędne, a ich kompetencje można ewentualnie skutecznie przekazać innym instytucjom samorządowym. - dodaje Bińkowski.

Potrzebę gruntownego przemodelowania obecnych rozwiązań w zakresie polityki rynku pracy zgłasza także Fundacja Republikańska.

- Obecne funkcjonowanie Powiatowych i Wojewódzkich Urzędów Pracy w ramach publicznej polityki rynku pracy oceniamy krytycznie. Zmiana, jaka dokonała się na krajowym rynku pracy, wymusza rekonfigurację instytucji i narzędzi, jakimi posługują się władze publiczne (centralne i samorządowe) w prowadzeniu polityki rynku pracy. Środki są wydawane w sposób nieefektywny bez powiązania z osobami poszukującymi pracy. - mówi Radosław Żydok, członek zarządu Fundacji Republikańskiej, która przygotowuje duży raport na ten temat.

- Na całkowity koszt polityki rynku pracy składają się środki Funduszu Pracy pochodzące z budżetu centralnego w wysokości 4,27 mld w 2016 roku oraz środki samorządowe i europejskie. Są to ogromne środki, których wydatkowanie ma bardzo niską efektywność. - dodaje Żydok.

- Naszym zdaniem należy zlikwidować Wojewódzkie oraz Powiatowe Urzędy Pracy, wypłaty zasiłku dla bezrobotnych przenieść do ośrodków pomocy społecznej, środki z Funduszu Pracy dystrybuować proporcjonalnie do liczby osób bezrobotnych w poszczególnych gminach i powiatach oraz zredukować wysokość składek na Fundusz Pracy. Należy także pozostawić samorządom swobodę w realizacji usług aktywizacji zawodowej osób bezrobotnych (wolny dobór narzędzi i instytucji, włącznie z możliwością ich realizacji przez ośrodki pomocy społecznej, PCPR, szkoły zawodowe, organizacje pozarządowe i inne). Proponujemy także, by działania aktywizacyjne na większą skalę prowadziłyby wyłącznie te gminy i powiaty, w których stopa bezrobocia przekracza 15%. Z kolei usługi pośrednictwa pracy powinny wykonywać agencje zatrudnienia. - podsumowuje Radosław Żydok.