Spadek bezrobocia świadczy o poprawiającej się sytuacji gospodarczej Polski, ale z drugiej strony jest wyzwaniem dla rządu, jakie podejmować działania, aby nie zabrakło rąk do pracy - uważa Janusz Szewczak (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych.

Główny Urząd Statystyczny poinformował w środę, że stopa bezrobocia w marcu 2018 r. spadła do 6,6 proc. z 6,8 proc. w lutym.

"Rysuje się bardzo poważny problem natury ekonomicznej. Z jednej strony to dobrze, że ludzie mają pracę, ale z drugiej strony to pokazuje ogromny brak rąk do pracy. Firmy muszą rezygnować z kontraktów, ponieważ nie mają wykonawców. Samorządy muszą unieważniać przetargi na bardzo potrzebne rzeczy, takie jak drogi, bo nie mają mocy przerobowych. Podobnie jest na kolei" - powiedział Szewczak.

"Brakuje górników, brakuje kierowców, pielęgniarek, informatyków, spawaczy czy murarzy. A więc przed rządem niezwykle poważne wyzwanie w tej materii. Pracownicy z Ukrainy już nie zasypią tej dziury, bo część z nich tranzytem przez Polskę przejeżdża, a nowych zbyt wielu nie można się spodziewać" - dodał.

Zdaniem Szewczaka brak rąk do pracy widać po ilości zamówień dla przemysłu. "Zamówienia w marcu były niższe, między innymi dlatego, że firmy przyjęły już ich tyle w lutym i marcu, że nie są w stanie nowych przyjąć, bowiem nie ma kto ich wykonać" - powiedział.

Szewczak zaznaczył, że sprawa nowych miejsc pracy, braku pracowników i powiązana z tym kwestia wynagrodzeń to kluczowe sprawy, na które zwraca uwagę już od wielu miesięcy. "Są to bariery, które przeszkadzają w jeszcze szybszym rozwoju" - stwierdził.

Szewczak uważa, że gdyby nie problemy z pozyskaniem pracowników przez firmy, to wzrost gospodarczy w Polsce mógłby przekroczyć 5 proc.

Jego zdaniem, aby ściągnąć Polaków z zagranicy, zarówno ze wschodu jak i z zachodu, trzeba im zaproponować zarówno wyższe wynagrodzenia oraz poprawić dostępność mieszkań, które nie byłyby drogie w utrzymaniu.