Pracodawcy mają uzyskać prawo do skracania czasu pracy w zamian za obniżkę pensji. Nie będzie przymusu zawierania umów o pracę.
Okres rozliczeniowy czasu pracy może wynosić 12, a nie jak obecnie (z nielicznymi wyjątkami), trzy miesiące. W tym czasie pracownik musiałby wypracować swój limit godzin, ale w niektórych miesiącach mógłby pracować krócej, w innych dłużej. Zależałoby to od potrzeb pracodawcy, liczby zamówień, jakie w danym czasie otrzymuje. To jedna z rządowych propozycji zmian w kodeksie pracy, która ma przeciwdziałać skutkom kryzysu gospodarczego. Wczoraj odbyło się posiedzenie Prezydium Komisji Trójstronnej poświęcone m.in. tej sprawie. Zdaniem Jolanty Fedak, ministra pracy i polityki społecznej, propozycje rządu są korzystne dla pracowników i związki zawodowe powinny być im przychylne.
- Możemy zgodzić się na wydłużenie okresu rozliczeniowego, ale na pewno nie we wszystkich zakładach pracy - mówi Jerzy Langer z NSZZ Solidarność, zastępca przewodniczącego Rady Ochrony Pracy.
Jego zdaniem, wydłużenie okresu rozliczeniowego powinno być negocjowane między pracodawcą i przedstawicielami pracowników i wprowadzone np. na podstawie układu zbiorowego lub porozumienia z podwładnymi. Mogłoby ono dotyczyć wyłącznie pracowników zatrudnionych na czas nieokreślony.
- Osobę zatrudnioną na podstawie umowy terminowej w praktyce można zwolnić w każdej chwili. Firmy mogłyby więc wykorzystywać nowe przepisy, zlecać im pracę po 12 godzin dziennie przez pół roku, a potem zwolnić, choć przez kolejne pół roku miałyby pracować w odpowiednio obniżonym wymiarze - zauważa Jerzy Langer.
Zmiany umożliwią również firmom skracanie tygodnia pracy w zamian za obniżenie pensji. Jeśli zgodziłyby się na to związki zawodowe, pracownicy, którzy zarabialiby mniej, dostawaliby rekompensatę, np. z Funduszu Pracy lub Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Na tę propozycję nie chcą zgodzić się związkowcy.
- Nie odrzuciliśmy tych propozycji. Nadal będziemy je negocjować z rządem i pracodawcami - mówi Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Rząd powrócił też do pomysłów zawartych w przedstawionym blisko rok temu projekcie noweli k.p. Pracodawcy mają zostać zwolnieni z obowiązku wypłacania wynagrodzenia za czas choroby pracownika (od pierwszego dnia choroby otrzymywałby on zasiłek chorobowy). Kodeks pracy nie będzie zmuszał też do podpisywania w określonych sytuacjach umów o pracę, jeśli obie strony stosunku pracy chcą zawrzeć np. umowę cywilnoprawną.