Od początku października do piątku 24 listopada do ZUS wpłynęło 341,2 tys. wniosków w związku z obniżeniem wielu emerytalnego. W ponad 80 proc. przypadków wydaliśmy już decyzje - powiedziała prezes Zakładu prof. Gertruda Uścińska.

- Jeśli mamy już 341,2 tys. wniosków emerytalnych, które wpłynęły do ZUS w związku z obniżeniem wielu emerytalnego. Zakład na bieżąco obsługuje je i wydaje decyzje emerytalne, to można powiedzieć już na tym etapie, że organizacyjnie poradziliśmy sobie z tą zmianą w prawie - oceniła prezes.

Przypomniała, że szacowano, iż ze wszystkich 410 tys. wniosków, które mogą napłynąć do końca roku, złoży je w tym okresie 83 proc. uprawnionych, czyli 331 tys. osób. - Opierając się na dotychczasowych doświadczeniach z poprzednich lat spodziewaliśmy się takiej liczby wniosków w całym kwartale, a zdołaliśmy je obsłużyć jeszcze przed końcem listopada - powiedziała.

Zaznaczyła, że realizacja planów zarządu i to, że udało się obsłużyć taką masę wniosków i osób, to wynik zaangażowanie pracowników zakładu. - Za to zaangażowanie należy się godziwe wynagrodzenie. Wypłacamy więc systematycznie dodatki za godziny nadliczbowe, a na koniec kwartału mamy zapewnione środki na nagrody za ponadstandardową pracę pod stałą presją czasu - powiedziała. - To się pracownikom ZUS należy - dodała.

W jej ocenie ciekawe są dane dotyczące struktury decyzji emerytalnych, ich wpływu na rynek pracy i sytuację Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. "Analizując informacje zawarte we wnioskach, które już obsłużyliśmy, widać, że większość osób jest nieaktywna zawodowo przed złożeniem wniosku. Jest ich aż 49 proc., z których większość (37 proc.) do niedawna pobierało rentę lub świadczenia przedemerytalne, a 12 proc. nie pobierało świadczenia i nie było aktywnych zawodowo.

Kolejne 28 proc. to osoby, które w momencie występowania o emeryturę nie rozwiązały stosunku pracy, a 7 proc. to ci, którzy nie musieli rozwiązywać stosunku pracy, gdyż wykonują pracę w ramach umowy cywilnoprawnej bądź prowadzą działalność gospodarczą - podała profesor.

Profesor jest przekonana, że trzeba też analizować skutki społeczne tych decyzji emerytalnych, np. różnice pomiędzy wysokością przeciętnej emerytury kobiet - nieco ponad 1,6 tys. zł i mężczyzn - ponad 2,7 tys. - Pamiętajmy, że duża część kobiet, które złożyły wniosek, była nieaktywna zawodowo i to ma niepodważalne znaczenie przy ustalaniu wysokości świadczenia. Oczywiście musimy wziąć pod uwagę, że mężczyźni nadal zarabiają więcej niż kobiety i generalnie później przechodzą na emeryturę - tłumaczyła. Dłuższe jest też dla kobiet prognozowane dalsza długość życia.