Nawet kilkanaście milionów złotych będą musiały wydać największe przedsiębiorstwa z powodu zniesienia górnego limitu składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. I to już od nowego roku.



Do Senatu trafi ustawa z 24 listopada 2017 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw. Na jej podstawie już od nowego roku przedsiębiorcy obowiązkowo będą musieli płacić składki od całego wynagrodzenia pracowników. Uchyla ona przepisy zakładające, że roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy (obecnie 127 890 zł).
Takie rozwiązanie nie podoba się NSZZ „Solidarność”, który wskazuje, że zmiana stanowi zaprzeczenie obecnie przyjętego kierunku upowszechniania stabilnych form zatrudnienia, zwłaszcza na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony.
– Mamy informację od naszych członków, że likwidacja trzydziestokrotności spowoduje zwiększenie kosztów pracy o nawet kilkanaście milionów złotych rocznie. W najgorszej sytuacji znajdą się firmy innowacyjne, zatrudniające na umowach o pracę najwyższej klasy specjalistów – wyjaśnia Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor departamentu pracy, dialogu i spraw społecznych Konfederacji Lewiatan.
Przedsiębiorcy muszą więc podjąć poważne decyzje dotyczące wysokości wynagrodzenia. – Pod znakiem zapytania stoją przyszłoroczne podwyżki dla pracowników. A to dlatego, że rząd wprowadza obowiązek płacenia wyższych składek w sytuacji, kiedy w firmach budżety na przyszły rok są już zaplanowane – dodaje Robert Lisicki.
Przedsiębiorcy rozważają też zmniejszenie wynagrodzenia netto najwyższej klasy specjalistów, choć rozwiązanie to budzi poważne wątpliwości. Bo może to doprowadzić do ich ucieczki za granicę.
– To zaś może spowodować, że koszty opłacania wyższych składek na ZUS faktycznie poniosą wszyscy pracownicy. Firmy bowiem zastanawiają się, czy nie rozłożyć nowej daniny na ogół zatrudnionych, bez względu na ich zarobki. Takie decyzje nie będą łatwe, ale firmy zostały zaskoczone zmianą przepisów zaledwie kilka tygodni przed nowym rokiem – podkreśla Robert Lisicki.
Rząd, znosząc górną granicę płacenia składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, zakłada, że do ZUS wpłynie dodatkowo 7,4 mld zł. To wyliczenie może się jednak okazać chybione. Największe centrale związkowe ostrzegają przed ucieczką na samozatrudnienie.
– Nie może być tak, że z jednej strony znoszona jest górna granica płacenia składek, a jednocześnie jest zachowana furtka umożliwiająca przedsiębiorcom płacenie składek na ubezpieczenia od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Rząd powinien przygotować kompleksową reformę systemu emerytalnego, wprowadzając obowiązek płacenia składek od wszystkich przychodów z pracy – wskazuje Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że w przypadku oskładkowania każdej zarobionej złotówki założenie firmy będzie bardzo atrakcyjne. Przed tym ostrzegali rząd posłowie opozycji. Bez skutku. Co ciekawe, rząd oceniając skutki finansowe zmiany przepisów, takiego scenariusza nie uwzględnił.
Teraz projektem zajmie się Senat. Jego posiedzenie zaplanowane jest na 5 grudnia. Żeby przepisy weszły w życie od 1 stycznia, ustawa powinna ukazać się w Dzienniku Ustaw najpóźniej ostatniego dnia listopada. Zasada ta wynika z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego – zmiany zwiększające obciążenia obywateli powinny być publikowane z miesięcznym vacatio legis. Jeśli się tak nie stanie, to zniesienie górnego limitu składek może zostać zaskarżone do TK.
Etap legislacyjny
Ustawa uchwalona przez Sejm