W ciągu trzech lat o 40 proc. zwiększyła się liczba korzystających z urlopów rodzicielskich i ojcowskich. Dzieci przybywa, ale wydatki ZUS w ciągu dwóch lat mogą wzrosnąć o 1 mld zł.
Polacy coraz chętniej korzystają z płatnego wolnego na opiekę nad dzieckiem. W pierwszym półroczu 2017 r. rekordowo dużo osób zdecydowało się na urlop rodzicielski lub ojcowski. Ten pierwszy wybrało 273,1 tys. uprawnionych, czyli o 10,8 tys. więcej niż w I półroczu 2016 r. i aż o 74,4 tys. więcej niż w analogicznym okresie 2014 r. (wzrost o 37,4 proc.). Z kolei urlop ojcowski wykorzystało 73,1 tys. mężczyzn (wzrost o 15,2 proc. w ciągu roku i aż o 43 proc. w porównaniu z 2014 r.). Można uznać, że wydłużenie płatnej opieki nad dzieckiem spełniło swój cel – Polacy mają lepsze warunki do wychowania potomstwa, więc częściej decydują się na powiększenie rodziny. Ale ten sukces ma swoją cenę. Jeśli omawiany trend się utrzyma, to w tym roku na urlopy rodzicielskie trzeba będzie wydać o 1 mld zł więcej niż dwa lata temu.
500+ i dzietność
Na tak intensywny wzrost wykorzystania płatnej opieki wpłynęło wiele czynników.
Wskaźnik dzietności drgnął, ale dopiero w tym roku (w I półroczu 2017 r. urodziło się o 14 tys. więcej dzieci niż w I połowie 2016 r.).
– Może to tłumaczyć częściowo tegoroczny wzrost liczby osób na urlopach. Przyczynił się do tego program 500+, bo zapewnia lepsze zabezpieczenie socjalne rodzinom. Mogło się to przełożyć na podjęcie decyzji o powiększeniu rodziny i skorzystaniu z urlopów na dziecko – wskazuje prof. Mirosław Grewiński z Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej.
W poprzednich latach wspomniany wskaźnik utrzymywał się na prawie niezmienionym poziomie, a właśnie w latach 2015–2016 przybyło najwięcej osób, które wykorzystują płatne wolne na opiekę nad dzieckiem.
– Wpływ na to na pewno miała sytuacja na rynku pracy. W ostatnich latach bezrobocie spadało i dziś utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie. Rodzice nie obawiają się więc już tak bardzo tego, że jeśli zdecydują się na długi urlop rodzicielski, to po powrocie stracą zatrudnienie i trudno im będzie znaleźć nowy etat – tłumaczy dr Witold Śmigielski z Zakładu Demografii i Gerontologii Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.
Zdaniem prof. Grewińskiego zmieniły się też postawy pracodawców wobec uprawnień rodzicielskich. – Tuż po wprowadzeniu urlopów rodzicielskich pracownicy mogli obawiać się, że wykorzystanie tak długiej przerwy od pracy będzie oceniane negatywnie przez pracodawcę. Teraz wszyscy są przyzwyczajeni już do tego uprawnienia, więc łatwiej podjąć decyzję o wybraniu płatnej opieki – podkreśla.
Jak rodzice korzystają z urlopów / Dziennik Gazeta Prawna
Na większe zainteresowanie urlopami mogło też wpłynąć podkreślanie wagi polityki prorodzinnej i obecność tej tematyki w polityce oraz mediach.
– Rodzice mają coraz lepszą wiedzę na temat przysługujących im uprawnień, również na podstawie doświadczeń innych osób – wyjaśnia dr Dorota Głogosz z Zakładu Problemów Rodziny Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Podkreśla, że w przypadku panów nie można też pomijać nowego modelu ojcostwa, który staje się coraz powszechniejszy.
– Młodsza generacja mężczyzn aktywniej uczestniczy w opiece nad dziećmi i ich wychowaniu – dodaje.
Czerwona lampka
Te czynniki mogą wpływać na jeszcze większy wzrost liczby osób korzystających z urlopów. Rodzicielskiego wciąż nie wykorzystują bowiem wszyscy rodzice, którzy mają do niego prawo (według wcześniejszych szacunków wybiera je 60–70 proc. uprawnionych, ale w ostatnim czasie wskaźnik ten mógł wzrosnąć). A to może mieć istotne znaczenie nie tylko dla demografii, ale też systemu ubezpieczeń społecznych. Dane statystyczne cieszą rządzących (resort pracy cyklicznie o nich informuje), ale zapewne spędzają sen z powiek urzędnikom ZUS. Wzrost liczby pobierających zasiłki macierzyńskie oznacza bowiem więcej wydatków z kasy zakładu. W całym 2014 r., czyli pierwszym pełnym roku, w którym przysługiwały urlopy rodzicielskie, kosztowały one 2,39 mld zł. W 2015 r. była to już kwota 3,09 mld zł, a w 2016 r. – 3,75 mld zł. Jeśli tegoroczna tendencja się utrzyma, to w 2017 r. wydatki te przekroczą 4 mld zł, a to oznacza wzrost o ponad 1 mld zł w zaledwie dwa lata. Dla borykającego się z odwiecznym deficytem ZUS to niemała kwota.
– Zamiast zadawać sobie pytanie, czy nas na to stać, musimy raczej zastanowić się, czy może być nas na to nie stać – podkreśla dr Śmigielski.
Zapaść demograficzna i związane z nią kurczenie się zasobów pracy w przyszłości (a więc także płatników składek i podatków) byłoby jeszcze większą katastrofą. Dlatego – zdaniem ekspertów – jedynym wyjściem jest wspieranie rozwiązań skutkujących wzrostem liczby urodzeń.
– Bliższe jest mi stwierdzenie, że koszt polityki prorodzinnej to nie wydatek, ale inwestycja. Dzięki urlopom rodzicielskim dzieci są zdrowsze, bardziej zadbane, lepiej przygotowane do żłobka lub przedszkola. A to przecież przyszli podatnicy – wskazuje dr Śmigielski.
Łyżka dziegciu
Z danych statystycznych – pomimo wzrostu kosztów – wyłania się pozytywny obraz polskiej polityki prorodzinnej. Z jednym poważnym zastrzeżeniem. Zgodnie z przepisami urlop rodzicielski (a także sześć tygodni macierzyńskiego) może wykorzystywać albo matka, albo ojciec dziecka. W teorii rodzice mogą więc samodzielnie decydować o tym, które z nich zrobi sobie przerwę w pracy. Statystyki pokazują jednak, że to fikcja. W okresie od stycznia do maja 2017 r. z urlopu rodzicielskiego skorzystało 249,9 tys. kobiet (99,1 proc. ogółu korzystających) i tylko 2,2 tys. mężczyzn (0,9 proc.). A to oznacza, że ciężar opieki nad dzieckiem w Polsce wciąż w przytłaczającej większości przypadków dotyczy pań. Płacą one za to cenę – częściej są bierne zawodowo i gorzej traktowane na rynku pracy (zatrudniający wiedzą, że częściej są nieobecne ze względu na obowiązki rodzicielskie). A to ma znacznie dla całej gospodarki. Z raportu Deloitte wynika, że gdyby wskaźnik aktywności zawodowej Polek w wieku 24–60 lat w najbliższych latach osiągnął średni poziom krajów starej Unii (czyli na rynku przybyłoby ok. 550 tys. pracownic), to w perspektywie najbliższych ośmiu lat gospodarka mogłaby zyskać nawet 180,7 mld zł. Bruksela dostrzega ten problem (nie tylko w Polsce) i przedstawiła projekt nowej dyrektywy, która zakłada, że cztery miesiące urlopu rodzicielskiego przysługiwałyby wyłącznie mężczyznom. Warszawa oceniła te propozycje negatywnie. A eksperci są podzieleni w tej kwestii.
– Nie jestem zwolenniczką tego projektu. Przymuszanie mężczyzn do korzystania z urlopów pod groźbą utraty tego uprawnienia wcale nie musi oznaczać, że zdecydują się na opiekę. Sądzę, że stopniowo, wraz ze zmieniającym się modelem rodziny, sami ojcowie częściej będą wybierać urlopy – uważa dr Głogosz.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że pomysł ten ma nie tylko zalety, ale też wady. Jako ojciec wiem jednak, jak dużo obowiązków wiąże się z rodzicielstwem i dlatego nie jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu – podsumowuje prof. Grewiński.