Od 2008 r. dotacja dla zakładów aktywności zawodowej jest utrzymywana na tym samym poziomie. To powoduje, że brakuje im pieniędzy na wynagrodzenia
Zatrudnienie niepełnosprawnych / Dziennik Gazeta Prawna
W 2018 r. funkcjonowanie wielu zakładów aktywności zawodowej (ZAZ) może być zagrożone. Ich problemy ze zbilansowaniem budżetów na przyszły rok wynikają z zamrożonej od dziewięciu lat kwoty finansowego wsparcia przekazywanego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON), która nie wystarcza na pokrycie podstawowych kosztów związanych z ich działalnością. O wzrost dotacji ZAZ-y od dawna apelują do pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych. Jednak na razie, obietnice zwiększenia wsparcia nie zostały zrealizowane.
Kluczowy algorytm
ZAZ to instytucja mająca status przedsiębiorstwa o charakterze niekomercyjnym, która prowadzi różnego typu działalność wytwórczo-usługową. Jej głównym celem jest rehabilitacja zawodowa i społeczna zatrudnionych w niej osób z najcięższymi dysfunkcjami oraz przygotowanie ich – jeśli jest to możliwe – do podjęcia pracy na otwartym rynku pracy. Przepisy wymagają, aby ZAZ zatrudniał co najmniej 70 proc. osób zaliczonych do znacznego stopnia niepełnosprawności lub umiarkowanego, jeśli stwierdzono u nich autyzm, chorobę psychiczną lub upośledzenie umysłowe (ale tych ostatnich nie może być więcej niż 35 proc.).
Co do zasady funkcjonowanie ZAZ jest finansowane z kilku źródeł. Jednym z nich jest roczne dofinansowanie kosztów pobytu jednego pracownika z dysfunkcją zdrowotną, które jest przyznawane na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 13 maja 2003 r. w sprawie przekazywania algorytmu środków PFRON samorządom wojewódzkim i powiatowym (Dz.U. nr 88, poz. 808). Ponadto ZAZ mogą otrzymywać dopłaty do wynagrodzeń podwładnych z dysfunkcjami zdrowotnymi oraz mogą być wspierane środkami własnymi samorządu. Jednak dla bieżącej działalności zakładów kluczowe znaczenie mają pieniądze z PFRON. Tylko te środki mogą służyć pokryciu kosztów wymienionych w par. 8 rozporządzenia ministra rodziny, pracy i polityki społecznej z 17 lipca 2012 r. w sprawie ZAZ, w tym m.in. wynagrodzenia personelu, transport niepełnosprawnych pracowników, szkolenia czy wymiana maszyn i urządzeń.
Problem w tym, że od 2008 r. przyznawana ZAZ kwota z algorytmu wynosi niezmiennie 18,5 tys. na jednego zatrudnionego, chociaż od tego czasu sama wysokość najniższej pensji wzrosła o 77 proc. W praktyce dotacja nie pozwala na pełne pokrywanie wspomnianych kosztów. W szczególności dotyczy to pensji rehabilitantów czy kadry instruktorskiej.
– Zadaniem instruktorów jest wspomaganie osób niepełnosprawnych w wykonywaniu zleceń realizowanych przez ZAZ. Są to osoby z kwalifikacjami w konkretnych zawodach, w zależności od tego jaki jest profil działalności zakładu – mówi Ewa Wójcik, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców ZAZ i Innych Przedsiębiorstw Społecznych.
Dodaje, że zakładom brakuje pieniędzy na podwyżki dla instruktorów, którzy często mają minimalne wynagrodzenia i w związku z tym szukają innej pracy. Niskie pensje powodują też, że kierownikom coraz trudniej jest w ich miejsce znajdować nowych, nawet niedoświadczonych instruktorów.
Niespełnione obietnice
Swojej sytuacji finansowej ZAZ nie mogą poprawić dochodami z prowadzonej działalności, bo te środki mogą trafiać wyłącznie na zakładowy fundusz aktywizacji, który jest przeznaczany na zaspokajanie indywidualnych potrzeb niepełnosprawnych pracowników. Dlatego od ponad dwóch lat zakłady apelują do pełnomocnika rządu o zmianę rozporządzenia w sprawie algorytmu i zwiększenie dotacji. Same proponują, aby podnieść ją nie o 77 proc., ale o 32 proc., co dawałoby kwotę 24,5 tys. zł. Taka podwyżka kosztowałoby PFRON ok. 21 mln zł, co dla jego budżetu nie stanowiłoby aż tak wielkiego wzrostu wydatków.
– Niestety mimo kilku spotkań i obietnic podniesienia algorytmu, do tej pory nie doczekaliśmy się konkretnych propozycji. Ta sytuacja jest dla nas o tyle niezrozumiała, że rząd realizuje teraz program „Za życiem”, który wśród swoich celów ma m.in. aktywizację zawodową osób niepełnosprawnych. I chociaż to właśnie ZAZ stanowią kompleksowy instrument wsparcia w tym zakresie, to program zupełnie pomija ich rolę – podkreśla Ewa Wójcik.
Zwraca uwagę, że w przypadku likwidacji ZAZ, a taki los może według czarnego scenariusza czekać niektóre z jednostek w przyszłym roku, znikną setki miejsc pracy. Są one zajmowane przez osoby, które nie są w pełni wydajnymi pracownikami, przez co praktycznie nie będą miały szans na znalezienie zatrudnienia na otwartym rynku pracy.
– Postulaty środowiska ZAZ są jak najbardziej zasadne. Co więcej, przeznaczane na ich funkcjonowanie środki z algorytmu powinny być waloryzowane co roku w oparciu o wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę – podkreśla dr Agnieszka Dudzińska z Centrum Badań nad Niepełnosprawnością.