Zaplanowane na dziś drugie czytanie obywatelskiego projektu w sprawie ograniczeń sprzedaży w niedziele się nie odbędzie. Powodem przesunięcia terminu jest opinia MSZ, z której wynika, że powinien być on notyfikowany przez Komisję Europejską. Ta decyzja może oznaczać, że ograniczenia nie wejdą w życie od 1 stycznia 2018 r. Zgodnie z planem posiedzeń Sejmu drugie i trzecie czytanie może bowiem odbyć się najwcześniej 22–24 listopada. Następnie ustawa trafi do Senatu, który rozpatrzyć ją może 5–6 grudnia (o ile nie będzie dodatkowego posiedzenia). Nawet jeśli senatorowie nie wniosą poprawek, a prezydent szybko podpisze ustawę (ma na to 21 dni), to i tak vacatio legis byłoby krótkie (niecały miesiąc). A jest to przecież bardzo ważna zmiana przepisów – obejmie kilkaset tysięcy podmiotów gospodarczych trudniących się handlem i miliony konsumentów.



– Wymagałaby ona przemodelowania całego systemu dostaw oraz organizacji pracy, i to w okresie przedświątecznym, a więc wzmożonej sprzedaży. Nie można wprowadzać tak ważnych zmian bez odpowiedniego czasu na przygotowanie się do nich – wskazuje Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Opinia MSZ mocno skomplikowała więc proces przyjmowania ograniczeń.
– W związku ze stanowiskiem resortu konieczna będzie ingerencja w treść ustawy w zakresie handlu internetowego albo wszczęcie procedury notyfikacji. Analizujemy, jak ten problem rozwiązać – mówi Janusz Śniadek, poseł PiS, sprawozdawca projektu.
W praktyce jednak opinia MSZ pod pewnym względem jest na rękę rządzącym. Stawia ich w lepszej pozycji negocjacyjnej w stosunku do wnioskodawców obywatelskiego projektu, czyli NSZZ „Solidarność”. Związek to sojusznik obecnego obozu władzy, ale projekt w sprawie niedziel jest rysą na tej współpracy. Przyznał to Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności”, po posiedzeniu sejmowej komisji, która wniosła wiele poprawek do projektu, w tym tę ograniczającą zakaz do dwóch niedzieli w miesiącu (trzech, gdy w jednym miesiącu wypada ich pięć).
– Po tych zmianach jest to projekt Prawa i Sprawiedliwości. My już się do niego nie przyznajemy – podkreślił szef związkowej centrali.
Tak twarde stanowisko nie dziwi. Związkowcy wiedzą, że PiS popierał wprowadzenie wolnych niedziel w handlu, więc nie może łatwo wycofać się z przedwyborczej obietnicy. Jednocześnie obawiają się, że zakaz w co drugą niedzielę nie zostanie w przyszłości rozszerzony na wszystkie takie dni. A przy okazji „Solidarność” pokazuje, że nie zawsze ma identyczne zdanie jak rząd, i należy się z nią liczyć.
Wiele wskazuje jednak, że obóz władzy poczuł się przyparty do muru. A tego rządzący nie lubią, zwłaszcza jeśli wcześniej wprowadzili wiele propracowniczych i prosocjalnych rozwiązań, w tym np. minimalną stawkę godzinową dla zleceniobiorców i samozatrudnionych oraz program 500+. Opinia resortu spraw zagranicznych daje im czas na przemyślenie ostatecznego kształtu ustawy zakazującej niedzielnego handlu i terminarza jego przyjęcia oraz na ewentualne, nieoficjalne rozmowy z wnioskodawcami projektu.
Ci ostatni na razie utrzymują twarde stanowisko (wspiera ich w tej sprawie kościół), ale trudno uznać, że odmienne opinie co do zakresu zakazu sprzedaży mogą być powodem zerwania sojuszu „Solidarności” i PiS. Dlatego najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się kontynuowanie prac nad projektem, tyle że już bez ograniczeń handlu internetowego (w przeciwnym razie konieczna będzie notyfikacja, a to wydłuży znacząco moment wejścia w życie przepisów) oraz z ewentualnym zapisem przewidującym rozszerzanie zakazu na kolejne niedziele w następnych latach.