Choć budżet Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) jest w tym roku większy, niż w ubiegłym, to lwią część szpitalnych budżetów pożerają płace. Nie wiadomo też, jaki wpływ na finanse NFZ będzie miał kryzys gospodarczy - ocenił w poniedziałek w Katowicach wiceprezes funduszu Zbigniew Teter.

Wiceprezes uczestniczył w poniedziałek w Katowicach w zorganizowanym przez śląskich parlamentarzystów spotkaniu z udziałem dyrektorów szpitali pt. "Leczenie szpitalne. Kontraktowanie świadczeń na rok 2009 i lata następne". Zorganizowano je m.in. ze względu na unieważniony pod koniec ub.r. w województwie śląskim konkursu na świadczenia medyczne w zakresie lecznictwa szpitalnego. Ogłoszono nowy konkurs, a na pierwszy kwartał tego roku podpisano aneksy do dotychczasowych umów.

Na Śląsku rozpoczął się też protest Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przeciw zbyt niskiej wycenie szpitalnych świadczeń medycznych, rozszerzony ostatnio na cały kraj. Akcja ma przede wszystkim charakter informacyjny.

"Pieniędzy w systemie jest więcej, również na świadczenia opieki szpitalnej. W porównaniu do 2008 roku przychody śląskiego oddziału NFZ są o 1 mld większe. Sama liczba świadczy o tym, że ten wzrost jest znaczny" - podkreślił wiceprezes Teter.

Przypomniał, że wydatki na ochronę zdrowia wynoszą 6,3 proc. PKB. W 2008 r. NFZ wydał na świadczenia 51 mld zł, z czego na lecznictwo szpitalne 21 mld zł. To - jak mówił - o 10 mld zł więcej, niż w 2007 r. i dwa razy więcej, niż w chwili wprowadzenia systemu ubezpieczeniowego w służbie zdrowia - w 1999 r. Na bieżący rok zaplanowano przychody NFZ ze składek ubezpieczeniowych na ponad 56,5 mld zł, w tym na lecznictwo szpitalne 23,9 mld zł.

Obecni na spotkaniu parlamentarzyści zadeklarowali, że postarają się o zmianę tych przepisów

Wiceprezes podkreślił, że mimo wzrostu nakładów sytuacja w służbie zdrowia wciąż nie jest dobra. Jedna z przyczyn to wysoki udział płac w budżetach szpitali. "80-90 proc. tego, co otrzymują szpitale, przeznaczają na płace, słusznie skądinąd wywalczone, również Unia Europejska wymogła wzrost. Co można jednak zrobić za pozostałe 10-20 proc.? Zgadzam się, że to za mało, ale NFZ ma tylko tyle pieniędzy, ile ma. Zaczyna brakować na świadczenia" - mówił Teter.

Jak poinformował, wpływy ze składki w listopadzie 2008 r. w porównaniu z listopadem 2007 r. były po raz pierwszy niższe. "To było spowodowane sytuacją gospodarczą w kraju. Nie mieliśmy jeszcze takiej sytuacji w NFZ i w systemie kas chorych, żeby miesiąc do miesiąca, rok do roku malała składka, a tym razem zmalała. Nie było jeszcze tak, że ten spadek był znamienny, ale był zauważalny. Tak więc to może być powodem do niepokoju" - powiedział.

Podczas spotkania dyrektorzy pytali, czy możliwa jest zmiana niekorzystnych przepisów dotyczących kontraktowania, które uniemożliwiają szpitalom korektę oferty w czasie trwania konkursu. Chodzi np. o dołączenie informacji o posiadanym urządzeniu, której brak oznacza odrzucenie oferty. Obecni na spotkaniu parlamentarzyści zadeklarowali, że postarają się o zmianę tych przepisów.

Lekarze skarżyli się też na wysokie wymagania NFZ w zakresie obsady lekarskiej i sprzętu, by placówka mogła świadczyć usługi w ramach ubezpieczenia w NFZ. Wiceprezes wyjaśniał jednak, że tworzono je w oparciu o dane określone przez środowisko lekarskie - konsultantów krajowych.