Ministerstwo Zdrowia sprzeciwia się pomysłom resortu pracy. Chodzi o projekt znoszący górny limit składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Może on spowodować straty w NFZ w wysokości niemal 3 mld zł.
Zgodnie z projektem, który został właśnie przyjęty przez rząd, od 2018 r. składki na ZUS mają być odprowadzane od całości przychodu, a nie – jak dotąd – do 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia. Dzięki temu do budżetu ZUS wpłynie więcej pieniędzy. Niestety rykoszetem dostanie Narodowy Fundusz Zdrowia. Wpływy do jego kasy zmniejszą się o 270 mln zł rocznie. W perspektywie dekady będzie to 2,7 mld zł. Składka zdrowotna będzie bowiem naliczana od niższej kwoty.
Obecnie mechanizm jest taki, że z wynagrodzenia pracownika najpierw opłacana jest składka na ubezpieczenia społeczne, a dopiero potem naliczana danina na zdrowie. Dzięki temu w miesiącach, w których pracownicy przekraczali 30-krotny limit i nie odprowadzali należności emerytalno-rentowych, składka na NFZ była liczona od dużo wyższej kwoty. A więc i do budżetu NFZ wpływało więcej pieniędzy. Z wyliczeń resortu pracy wynika, że zmiana w zasadach opłacania składek na ZUS będzie dotyczyć około 350 tys. ubezpieczonych. To liczba osób, których zarobki przekraczają dziś 10,7 tys. zł brutto miesięcznie.
Ministerstwo Zdrowia krytykuje propozycję zmian. Resort, w stanowisku przygotowanym na posiedzenie Komitetu Stałego Rady Ministrów, napisał, że „nie jest możliwa akceptacja rozwiązania przewidującego uszczuplenie budżetu NFZ z tytułu składek na ubezpieczenie zdrowotne o 2,7 mld zł w okresie 10 lat”. Jak tłumaczy Milena Kruszewska, rzeczniczka resortu zdrowia, obniżenie wpływów do kasy Funduszu spowoduje, że mniej pieniędzy będzie przeznaczonych na sfinansowanie świadczeń zdrowotnych. To natomiast oznacza ograniczenie dostępu do procedur medycznych. Jednym słowem grożą nam jeszcze dłuższe kolejki w szpitalach i poradniach.
Zdaniem Jakuba Szulca, byłego ministra zdrowia, a obecnie eksperta EY, z politycznego punktu widzenia sprawa rzeczywiście wygląda dość absurdalnie: z jednej strony Ministerstwo Zdrowia negocjuje zwiększenie nakładów finansowych na zdrowie, a z drugiej rząd przyjmuje projekt, który oznacza kilkusetmilionowe straty dla budżetu NFZ. Z perspektywy całości wpływów do funduszu (w tym roku do jego kasy ma trafić ponad 70 mld zł), strata 270 mln zł rocznie może wydawać się nieznacząca. Nie jest taka, jeżeli przyjąć punkt widzenia pacjentów. Dla porównania to np. niemal poło- wa rocznego budżetu na leki stosowane w chemioterapii (w tym roku NFZ zamierza wydać na ten cel 570 mln zł).
– Jeśli jednak zostanie przyjęta ustawa gwarantująca nakłady na zdrowie w stałej wysokości jako odsetek PKB, to może będzie tak, że pieniądze zostaną po prostu „dosypane” z budżetu państwa – dodaje Jakub Szulc.
Czy tak się stanie, nie wiadomo. Na razie ustawa, która docelowo ma zagwarantować na lecznictwo 6 proc. PKB do 2025 r., trafiła właśnie do konsultacji społecznych.
72,6 mld zł tyle w 2017 r. wynosi budżet NFZ
270 mln zł tyle rocznie może tracić fundusz po wejściu w życie projektu znoszącego górny limit składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe
350 tys. tyle osób osiąga zarobki wyższe niż trzydziestokrotność prognozowanego wynagrodzenia