Rada Ministrów nie zajmie się jutro ustawą dającą prawo do emerytur 60-letnim mężczyznom z 35-letnim stażem ubezpieczeniowym.
Jak ustaliliśmy w piątek, Komitet Stały Rady Ministrów przyjął wprawdzie nowelizację ustawy, która ma dać prawo do emerytur 60-letnim mężczyznom, jednak zgłosił drobne uwagi legislacyjne. Ponieważ nie jest możliwe, aby Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej odniosło się do nich dzisiaj, projekt może najwcześniej trafić pod obrady rządu za tydzień, we wtorek 5 lutego. Taki scenariusz daje jeszcze szanse, że projekt trafi do Sejmu na posiedzenie zaplanowane na 6-8 lutego.
To kolejny raz, kiedy projekt, mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie trafia pod obrady rządu. Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej, najpierw zapewniała, że rząd przyjmie go 22 stycznia, a w ubiegłym tygodniu mówiła, że 29 stycznia.
Z nieoficjalnych źródeł udało nam się dowiedzieć, że resortowi pracy zależy na tym, aby rząd jak najszybciej przyjął projekt. Chce m.in. uniknąć masowych pozwów do sądów mężczyzn, którzy nie mogą obecnie otrzymać emerytury, bo nie ma do tego podstawy prawnej. A mogą w sądzie powoływać się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Projekt nie wzbudza jednak entuzjazmu całego rządu, bo im szybciej wejdzie w życie, tym wyższe będą koszty wypłaty świadczeń dotowanego z budżetu ZUS. O jego przyszłości będzie więc musiał zapewne zdecydować premier Donald Tusk.
Nowelizacja ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. z 2004 r. nr 39, poz. 353 z późń. zm.) jest konieczna, bo w październiku 2007 roku TK stwierdził, że niezgodne z konstytucją jest to, że prawa do emerytury nie mają 60-letni mężczyźni z 35-letnim stażem.