W ubiegłym roku najwięcej bezrobotnych znalazło pracę dzięki skorzystaniu ze wsparcia na założenie własnej firmy oraz udziałowi w pracach interwencyjnych. Najmniej skuteczne były zaś szkolenia



Tak wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) za ubiegły rok dotyczących wskaźnika efektywności zatrudnieniowej. Co do zasady jest on ustalany jako procentowy stosunek liczby osób, które po zakończeniu udziału w danej formie aktywizacji znalazły w okresie trzech miesięcy zatrudnienie, do ogólnej liczby osób, które w niej uczestniczyły. Statystyki resortu pokazują, że najlepsze rezultaty w tym zakresie przynosi dotacja na rozpoczęcie działalności gospodarczej. W jej przypadku efektywność zatrudnieniowa wyniosła 93,79 proc. Następne były prace interwencyjne – 86 proc. oraz staże – 80 proc.
– Wysoka efektywność dotacji jest związana z tym, że większość bezrobotnych, którzy decydują się na założenie własnej firmy i zwracają się o wsparcie na ten cel, jest odpowiednio do tego zmotywowana i planuje prowadzenie działalności w dłuższej perspektywie czasu – podkreśla Jerzy Kędziora, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chorzowie.
Nie bez znaczenia jest również to, że taka osoba musi zwracać pieniądze, jeśli zamknie firmę przed upłynięciem 12-miesięcznego okresu od otrzymania dotacji.
Z kolei najsłabszą efektywność zatrudnieniową mają szkolenia – dla nich jej wskaźnik wynosił 52,53 proc.
– Obserwujemy, że uczestniczący w kursach są nie tyle zainteresowani uzyskaniem nowych kwalifikacji, ile dodatkiem szkoleniowym. Dotyczy to zwłaszcza osób, które nie mają prawa do zasiłku dla bezrobotnych. Dlatego znalezienie zatrudnienia nie jest dla nich priorytetowe – wskazuje Przemysław Stefański, dyrektor PUP w Inowrocławiu.
Jerzy Bartnicki, dyrektor PUP w Kwidzynie, zwraca zaś uwagę, że nie zawsze zaraz po ukończeniu szkolenia można podjąć pracę w danym zawodzie, bo wcześniej konieczne jest zdanie odpowiedniego egzaminu. Tyle tylko, że niektórzy bezrobotni go nie zaliczają lub podchodzą do niego kilkukrotnie, a to oddala w czasie moment rozpoczęcia zatrudnienia, który jest istotny z punktu widzenia badania efektywności zatrudnieniowej.
Choć zakończenie szkolenia tylko dla niewiele ponad połowy bezrobotnych kończy się znalezieniem pracy, to jest to najtańsza forma do stosowania. Pokazuje to wskaźnik efektywności kosztowej poszczególnych form wsparcia. Jest on obliczany przez podzielenie kwoty wydatków poniesionych na określony instrument aktywizacji przez liczbę bezrobotnych, która po udziale w nim znalazła zatrudnienie (w ciągu trzech miesięcy).
Dla szkoleń ten wskaźnik wyniósł 5,5 tys. zł. Na drugim miejscu pod tym względem były prace interwencyjne – 6,6 tys. zł, a na trzecim staże – 8,9 tys. zł. Najdroższa okazała się refundacja dla pracodawców wydatków na doposażenie lub wyposażenie stanowiska pracy, dla której koszt doprowadzenia bezrobotnego do zatrudnienia wyniósł ponad 20,8 tys. zł. Niewiele tańsza (chociaż najskuteczniejsza) jest dotacja na podjęcie działalności gospodarczej. Efektywność kosztowa tego instrumentu wynosiła bowiem 20,6 tys. zł.
– Jest to droga forma aktywizacji, bo bezrobotny może na założenie własnej firmy otrzymać maksymalnie sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia, czyli teraz około 25 tys. zł – podkreśla Jerzy Bartnicki.
Dodaje, że PUP może przyznać także dofinansowanie w niższej kwocie, co wpływa na obniżenie tego wskaźnika, ale są takie branże, gdzie potrzebne są znaczne nakłady na wystartowanie z własną firmą i jednocześnie zwiększa to jej szanse na przetrwanie.