Nowe przepisy nie precyzują, jak należy liczyć czas świadczenia pracy tymczasowej. Na rynku pojawiają się usługi ułatwiające taki monitoring.
Praca tymczasowa w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Agencje zatrudnienia i pracodawcy użytkownicy starają się wypracować skuteczne metody ewidencjonowania pracy tymczasowej. To dla nich ważne, bo od 1 czerwca 2017 r. obowiązują nowe ograniczenia i sankcje w tym zakresie. Powodują one liczne wątpliwości – w szczególności dotyczące sposobu liczenia dopuszczalnego okresu zatrudnienia tymczasowego w jednej firmie (maksymalnie 18 miesięcy). Okazuje się, że receptą może być tworzenie np. internetowych baz danych pracowników tymczasowych, którzy byli zatrudnieni u konkretnego pracodawcy użytkownika.
– Konieczność ewidencjonowania pracy tymczasowej oraz limit skierowania do konkretnej firmy wymuszą stosowanie narzędzi opartych na nowoczesnych technologiach – podkreśla Leszek Zieliński, prezes Jobman Group, ekspert Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Nowe wymogi
Począwszy od tego miesiąca pracownik tymczasowy może wykonywać zadania na rzecz jednego pracodawcy użytkownika maksymalnie przez 18 miesięcy (w okresie kolejnych 36 miesięcy). Za przekroczenie tego limitu grożą grzywny do 30 tys. zł (zarówno pośrednikom, jak i firmom korzystającym z takiej usługi). Dodatkowo agencje muszą ustalać łączny okres pracy dotychczas wykonywanej przez taką osobę na rzecz danego pracodawcy użytkownika (w przypadku umów o pracę na podstawie świadectw pracy; w razie stosowania kontraktów cywilnoprawnych agencja może pozyskiwać zaświadczenia lub oświadczenia od zatrudnionego). Z kolei pracodawcy użytkownicy są zobowiązani do prowadzenia ewidencji osób wykonujących pracę tymczasową, zawierającą informacje o dacie rozpoczęcia i zakończenia wykonywania obowiązków w okresie kolejnych 36 miesięcy (i przechowywać je przez kolejne trzy lata po zakończeniu wspomnianego okresu).
Spełnienie nowych obowiązków nie jest proste, więc na rynku pojawiają się rozwiązania, które mają to ułatwić. Przykładem jest internetowa platforma Jobel.pro. Działa w formie bazy danych pracowników tymczasowych, która jest dostępna dla wszystkich agencji wskazanych uprzednio przez konkretnego pracodawcę użytkownika.
– Jeśli chce ona zawrzeć umowę z konkretną osobą, najpierw sprawdza w systemie, czy ten pracownik był już zatrudniony w firmie, do której chce go skierować w okresie 36 miesięcy. Sprawdza więc, czy nie zostanie przekroczony 18-miesięczny limit – tłumaczy Dawid Widyna, pomysłodawca i założyciel platformy.
Każda agencja współpracująca z danym pracodawcą użytkownikiem uaktualnia informacje zawarte w bazie – jeśli skieruje kogoś do tej firmy, zamieszcza w systemie informacje o rodzaju umowy z nim podpisanej (o pracę lub cywilnoprawna), okresie wykonywania obowiązków na rzecz pracodawcy użytkownika oraz wskazanie, czy była to praca na zastępstwo (obowiązują ją dłuższe limity). W ten sposób pracodawca użytkownik spełnia obowiązek ewidencjonowania pracy tymczasowej danych osób, a wszystkie strony zyskują wiedzę i pewność co do dotychczasowego okresu zatrudnienia konkretnego pracownika w tej samej firmie (unikną więc przekroczenia limitów, za które grozi wysoka sankcja).
Dodatkowym plusem takiego rozwiązania jest to, że agencje mogą w ten sposób ustalać łączny okres pracy dotychczas wykonywanej przez daną osobę na rzecz tego samego pracodawcy użytkownika. Nie muszą opierać się wyłącznie na świadectwach pracy lub oświadczeniach o wykonywaniu obowiązków na rzecz konkretnych firm. Pracownikom tymczasowym nie grozi odpowiedzialność np. za zatajenie takich informacji lub przekazanie nieprawdziwych danych (na gruncie prawa pracy).
Cały system opiera się jednak na rzetelności wszystkich agencji, z usług których korzysta dany pracodawca użytkownik. Jeśli jedna z nich nie zamieści w systemie informacji o skierowaniu danej osoby do pracy w firmie, inne agencje nie będą o tym wiedzieć i nie uwzględnią tego okresu wykonywania obowiązków w razie ewentualnego kolejnego skierowania do tego samego pracodawcy użytkownika (może zatem dojść do przekroczenia 18-miesięcznego limitu).
– Firma może jednak zabezpieczyć się przed nierzetelnością pośredników. Jeśli na przykład w danym miesiącu wypożyczała z danej agencji kilkudziesięciu pracowników, to po zakończeniu tej usługi automatycznie może sprawdzić w systemie, czy pośrednik uaktualnił okresy zatrudnienia tych konkretnych osób – wyjaśnia Dawid Widyna.
Jak liczyć
Tego typu rozwiązania (internetowe bazy danych) mają też dodatkowy plus – pozwalają uniknąć wątpliwości w zakresie liczenia okresu zatrudnienia pracowników tymczasowych.
– A te na pewno pojawią się w związku ze stosowaniem nowych przepisów. Przeciętny pracownik tymczasowy nie jest zainteresowany ustawowymi wymogami i terminologią. Jeśli zostanie skierowany do pracy np. do jednej z placówek wielkiej sieci handlowej, to uzna, że dla niej świadczył obowiązki. Nie sprawdzi NIP-u, nie będzie dochodził, kto jest formalnym pracodawcą użytkownikiem – tłumaczy Leszek Zieliński.
To oznacza, że wiarygodność oświadczeń pracowników o wykonywaniu pracy tymczasowej na rzecz konkretnej firmy może być ograniczona (często nawet bez winy samego zatrudnionego). Dodatkowo same przepisy dotyczące liczenia limitu zatrudnienia tymczasowego są nieprecyzyjne, co również może prowadzić do nieprawidłowości. Dla przykładu pracodawca użytkownik może uznać, że zalicza do niego wyłącznie dni faktycznie przepracowane w firmie przez skierowanego zleceniobiorcę, a agencja – że obejmuje cały okres, na jaki zawarto zlecenie (wszystko wskazuje, że prawidłowa jest ta druga interpretacja).
– Rozumiem cel zaostrzenia limitów, ale sposób, w jaki je wprowadzono, jest wadliwy i będzie powodował problemy. W tej chwili pracę tymczasową musi ewidencjonować i agencja, i pracodawca użytkownik, choć wszystko wskazuje, że powinien to robić wyłącznie drugi z wymienionych podmiotów i udostępniać dane pośrednikom, z usług których chce korzystać – wskazuje Leszek Zieliński.
Jego zdaniem dopiero co wprowadzone zmiany wymagają kolejnej nowelizacji.