Posłowie chcą, by działalność górnika-związkowca liczyła się do emerytury, jak praca pod ziemią Odbyło się już pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy emerytalnej wprowadzającej przywileje dla związkowców Ze względu na zmiany kadrowe, rząd nie przyjął jeszcze stanowiska w tej sprawie

  • Zmiana prawa Posłowie chcą, by działalność górnika-związkowca liczyła się do emerytury, jak praca pod ziemią
  • Odbyło się już pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy emerytalnej wprowadzającej przywileje dla związkowców
  • Ze względu na zmiany kadrowe, rząd nie przyjął jeszcze stanowiska w tej sprawie
Działacze związkowi walczą o takie same przywileje, jakie mają ich koledzy pracujący pod ziemią. Już uchwalenie emerytur górniczych przed dwoma laty było bardzo kontrowersyjne. Sejm ugiął się jednak pod presją górników gwałtownie protestujących w Warszawie. Wówczas działacze związkowi zrezygnowali z przywilejów dla siebie. Teraz uznali, że mogą je wywalczyć. Sejm zają się tą kwestią.
Czego chcą działacze
Propozycje przywilejów dla działaczy związkowych zawiera poselski projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. W sejmowej Komisji Polityki Społecznej odbyło się jego pierwsze czytanie. Posłowie chcą, by oddelegowanie pracownika do pełnienia funkcji z wyboru w organach związku zawodowego górników traktowane było jak praca równorzędna z pracą górniczą, czyli wykonywaną pod ziemią lub w kopalni odkrywkowej.
- Takie przywileje związkowcy mieli od 50 lat, stały się więc tradycją - tłumaczy Dariusz Potyrała, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.
- Choćby z tego powodu należy do nich powrócić.
Do końca 2006 roku okres działalności górnika w związkach zawodowych był uznawany za pracę równorzędną z pracą pod ziemią. Jako działacz zarabiał tyle, ile pod ziemią, ale bez dodatków za warunki szkodliwe. Mógł ponadto wskazywać okres swojej działalności związkowej do obliczenia emerytury. Był jednak jeden warunek: bezpośrednio przez podjęciem zadań działacza związkowego musiał pracować pod ziemią. Od stycznia tego roku takiego przywileju już nie ma.
- Powoduje to, że działacze związkowi bez wymaganego stażu pracy będą musieli przejść na emeryturę w wieku 65 lat - uzasadnia cel prowadzenia zmian poseł Rajmund Moric.
- Będzie to zniechęcało pracowników do działalności związkowej.
Popiera go senator Ewa Tomaszewska:
- W Polsce mamy bardzo niskie uzwiązkowienie i jest problem z precyzowaniem postulatów społecznych. Na taki stan mają wpływ niewielkie przywileje dla związkowców.
Walczyli w imieniu kolegów
Przypomnijmy, w 2005 roku górnicy na warszawskich ulicach wywalczyli sobie bezterminowo prawo do przechodzenia na emeryturę bez względu na wiek. Przywileje wprowadziła ustawa z dnia 27 lipca 2005 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. nr 167, poz. 1395). Zgodnie z rozdziałem 3a ustawy, górnicza emerytura przysługuje pracownikowi, który spełni łącznie dwa warunki: ma 55 lat oraz 20 lat pracy górniczej (dla kobiety) lub 25 lat (dla mężczyzny), w tym co najmniej 10 lat pracy pod ziemią. Niektórzy górnicy mogą przechodzić na emeryturę w wieku 50 lat. To kobiety z 20-letnim stażem pracy i mężczyźni z 25-letnim stażem pracujący co najmniej 15 lat pod ziemią. Bez względu na wiek mogą natomiast przechodzić na emeryturę ci górnicy, którzy pracowali pod ziemią co najmniej 25 lat.
Górnicy mają więc kilka korzyści emerytalnych. Po pierwsze: niezależnie od tego, kiedy przejdą na emeryturę, będą ją mieli obliczoną według starych zasad. Jej wysokość zależy od udowodnionego stażu pracy i udokumentowanych zarobków. Po drugie: korzystny jest przelicznik stażu zawodowego. W zależności od rodzaju wykonywanej pracy wynosi on od 1,8 do 1,2 za dany rok. A zatem górnik nie musi rzeczywiście przepracować 25 lat pod ziemią, żeby takim stażem się legitymować. Po trzecie: niektóre prace traktuje się do stażu emerytalnego tak, jakby były wykonywane pod ziemią, choć takimi w rzeczywistości nie były. Katalog prac równorzędnych z pracą górniczą jednak znacznie zawężono w porównaniu z tym sprzed nowelizacji. Nie ma już w nim pełnienia funkcji w związkach zawodowych.
- W 2005 roku walczyliśmy o prawo do godziwych emerytur dla pracujących najciężej - mówi Dariusz Potyrała.
- Wówczas wymuszono na nas ograniczenie katalogu prac uznawanych za równorzędne z pracą górniczą. To była cena, jaką związkowcy zapłacili za wprowadzenie korzystnych rozwiązań dla najciężej pracujących.
Myślą o przyszłości
O rozszerzenie wspomnianego katalogu zabiegają posłowie w imieniu związkowców.
- Czuję się oszukana, bo w 2005 roku związkowcy świadomie zrezygnowali z przywilejów podczas merytorycznej rozmowy dotyczącej wprowadzenia zmian - mówi posłanka Maria Nowak.
- Teraz upominają się o przywrócenie specjalnych praw dla siebie.
Sedno propozycji poselskiej polega jednak na tym, by przedłużyć przywileje dla przechodzących na emeryturę działaczy związkowych na lata następne. Jeśli bowiem do końca 2007 roku górnik spełni warunki do emerytury obowiązujące sprzed nowelizacji w 2005 roku, to prawo do emerytury będzie przyznane zgodnie z tzw. starymi przepisami. Oznacza to, że do końca tego roku można uznawać okres działalności w związkach zawodowych za pracę równorzędną z pracą górniczą. Pozwala na to art. 3 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. będący przepisem przejściowym. Na tę kwestię zwrócił uwagę ZUS, sygnalizując, że uzasadnienie projektu nowelizacji ustawy nie w pełni odzwierciedla obecnie obowiązujący stan prawny.
Przedstawiciele ZUS zwrócili też uwagę, że projekt nie odpowiada regulacjom sprzed nowelizacji ustawy w 2005 roku, a tak uzasadnia się cel zmiany. Chodzi o to, że nie ma warunku wykonywania pracy pod ziemią bezpośrednio przed oddelegowaniem do pracy w związkach zawodowych.
To między innymi z tych powodów nie ma jeszcze stanowiska rządu do projektu.
- Rząd nie zdążył przygotować stanowiska do projektu zmian, ze względu na zmiany kadrowe w Ministerstwie Pracy - mówił Mirosław Mielniczuk, wiceminister pracy i polityki społecznej.
- Sprawą zajmiemy się w najbliższym czasie - deklaruje nowa minister pracy i polityki społecznej, Joanna Kluzik-Rostkowska.
To tylko kilkaset tysięcy złotych
Rajmund Moric ocenia, że uprawnionych będzie około 200 - 300, działaczy związkowych. Zmiana ta kosztowałaby zaledwie kilkaset tysięcy złotych rocznie.
- Podobne przywileje mają przecież inne grupy zawodowe. A skoro precedensy już są, to nie ma przeszkód, by był jeszcze jeden - uzasadniał.
Wśród posłów nie było jednak zgodności w tej kwestii. Komisja zobowiązała stronę rządową do przedstawienia, czy podobne przywileje mają związkowcy z innych grup zawodowych.
- Ten projekt psuje porządek systemu emerytalnego - mówiła posłanka Maria Nowak.
Drugie jego czytanie ma się odbyć po przedstawieniu stanowiska przez rząd.
Agnieszka Rosa
Jakie prace uważa się za równorzędne z pracą górniczą / DGP