Marszałkowie z opóźnieniem rozpatrują wnioski osób objętych unijnymi przepisami. Jest to spowodowane trwającymi kilka miesięcy procedurami i zbyt niską dotacją na ten cel.
Mimo że w kwietniu minie rok od wejścia w życie rządowego programu 500+, nie wszystkie osoby doczekały się decyzji wskazującej, czy będą otrzymywać świadczenie wychowawcze. Do tej grupy należą rodzice, których wnioski trafiły z gmin do marszałków województw. Z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że na koniec grudnia 2016 r. nierozpatrzonych było 40,3 tys. spośród 86,9 tys. przekazanych im przez samorządy formularzy. I chociaż w tym roku marszałkowie przyspieszyli tempo załatwiania spraw, to i tak rodzice denerwują się, że tak długo muszą czekać na ich rozstrzygnięcie.
Zabroniona kumulacja
Co do zasady gminy przesyłają do marszałków wnioski o 500 zł na dziecko, gdy jeden z rodziców pracuje w innym kraju UE. Jest to związane z tym, że świadczenie wychowawcze jest objęte unijnymi przepisami dotyczącymi koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego. To zaś oznacza, że konieczne jest ustalanie, który kraj jest właściwy do wypłaty świadczeń na dzieci jako pierwszy.
Zajmują się tym działające z upoważnienia marszałków regionalne ośrodki polityki społecznej (ROPS). Zgodnie z unijnymi regulacjami pierwszeństwo w wypłacie świadczeń ma kraj, w którym pracuje rodzic. Jeśli oboje są aktywni zawodowo, decyduje miejsce pobytu dzieci. Co jednak istotne, gdy okaże się, że w kraju, który powinien przyznać świadczenia jako pierwszy, są one w niższej wysokości niż w drugim z państw, to wówczas rodzic uzyska od niego dodatek dyferencyjny (czyli różnicę między obydwoma kwotami świadczeń).
Wnioski do poprawy
Jak wskazują marszałkowie, opóźnienia mają kilka przyczyn, a oni nie na wszystkie mają wpływ. Jednym z najważniejszych powodów ich występowania jest to, że postępowania prowadzone w ramach koordynacji są skomplikowane i czasochłonne.
– Wymagają zebrania obszernego materiału dowodowego i potwierdzania poszczególnych danych we współpracy z instytucjami zagranicznymi – mówi Piotr Klag, dyrektor Dolnośląskiego Ośrodka Polityki Społecznej.
Beata Górka, rzecznik marszałka woj. lubelskiego, dodaje, że niejednokrotnie czas oczekiwania na odpowiedź trwa kilka, a nawet kilkanaście miesięcy. Wielokrotnie do takiej jednostki kierowane są ponaglenia.
Pomoc dla rodzin / Dziennik Gazeta Prawna
Innym problemem są braki formalne we wnioskach oraz dokumentach, które powinny być do nich dołączone. Jest to o tyle ważne, że poza standardowymi dokumentami wymaganymi na podstawie przepisów ustawy z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (Dz.U. poz. 195 ze zm.), osoby, które objęte są procedurami koordynacyjnymi, powinny dostarczyć też dodatkowe, dotyczące m.in. zagranicznego pracodawcy, okresu zatrudnienia poza Polską oraz informacji o tym, czy rodzic do tej pory pobierał świadczenia na dzieci w UE.
– W konsekwencji to ROPS musi je uzyskać poprzez wezwanie wnioskodawcy lub zwrócenie się o nie do instytucji zagranicznej, a to wydłuża postępowanie – podkreśla Marzena Wodzińska, członek zarządu woj. wielkopolskiego.
Zdarza się również, że gminy przesyłają do ROPS wnioski, w których przepisy o koordynacji nie mają zastosowania, bo np. członek rodziny przebywa w kraju nienależącym do UE. Do tego działającego na Mazowszu trafiło ponad 700 takich formularzy, a w woj. świętokrzyskim – 146.
Nie bez znaczenia jest też to, że pracownicy zajmujący się koordynacją jednocześnie udzielają wyjaśnień dzwoniącym lub piszącym do ROPS rodzicom, którzy pytają się, jakie dokumenty mają dostarczyć, lub denerwują, że tak długo czekają na decyzję. Ze względu na to, że w wielu jednostkach dezorganizowało to pracę, wyznaczone zostały specjalne numery telefonu i wprowadzono określone godziny, kiedy można uzyskać informacje.
Sporne finansowanie
Wreszcie większość marszałków jako istotny powód opóźnień w prowadzonych postępowaniach wskazują kwestie finansowe. Rozpatrywanie wniosków – tak jak w przypadku świadczeń rodzinnych – jest bowiem zadaniem zleconym, którego koszt jest pokrywany przez budżet państwa. Marszałkowie potrzebowali więc na działalność ROPS, w tym zatrudnienie nowych pracowników, przeszkolenie czy wyposażenie stanowisk pracy, dodatkowych środków. Jednak jak argumentują, były one niższe od składanego zapotrzebowania i zostały przekazane już po rozpoczęciu programu 500+ (co nastąpiło 1 kwietnia 2016 r.). Tak było m.in. w woj. małopolskim, gdzie dotacja wpłynęła dopiero w maju ub.r., kiedy to w ROPS w Krakowie było ponad 3,2 tys. wniosków przekazanych przez gminy, czy w woj. lubelskim, którego marszałek środki na obsługę 500+ dostał dopiero w lipcu.
– Ten zarzut jest niezrozumiały, ponieważ środki na koordynację świadczeń wychowawczych zostały uruchomione odpowiednio wcześnie – podkreśla Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Dodaje, że resort na bieżąco monitoruje sytuację oraz apeluje do marszałków, aby proces rozpatrywania wniosków przebiegał sprawnie. Jednocześnie ministerstwo zmieniło od tego roku sposób finansowania kosztów obsługi przez ROPS poprzez wprowadzenie jednolitej dla wszystkich województw stawki za jedną sprawę, która wynosi 160 zł (do marszałków trafia obecnie kwota będąca iloczynem 160 zł i liczby zakończonych spraw).
Ta zmiana mogła się zresztą przyczynić do tego, że z początkiem roku tempo rozpatrywania wniosków przyspieszyło. Świadczy o tym liczba świadczeń wypłacanych przez gminy w ramach koordynacji, która jeszcze w grudniu 2016 r. wynosiła 22,9 tys., a w styczniu 2017 r. już 45,5 tys.