Restrykcyjne wymogi sanitarne i przeciwpożarowe oraz brak możliwości zapewnienia długoletniego finansowania miniprzedszkoli to główne przeszkody w ich rozwoju.
Tak zwane inne formy przedszkolne, czyli punkty przedszkolne i zespoły wychowania przedszkolnego organizowane dla dzieci w wieku od trzech do pięciu lat mają stanowić uzupełnienie systemu przedszkoli i oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych. To oferta skierowana głównie do gmin wiejskich, na których terenie często w ogóle nie funkcjonują przedszkola. Ich powstawanie umożliwia art. 14a ustawy z 7 września 1991 roku o systemie oświaty (Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 z późn. zm.) oraz rozporządzenie ministra edukacji narodowej z 13 czerwca 2008 r. dotyczące warunków tworzenia takich placówek (Dz.U. nr 104, poz. 667). Łagodzi ono część wymogów sanitarno-lokalowych, jakie musi spełniać pomieszczenie przeznaczone na inne formy przedszkolne. Obniża m.in. konieczną wysokość lokalu z 3 do 2,5 metra. Wprowadzone zmiany mają ułatwić zakładanie takich placówek, zwłaszcza na terenach wiejskich.
Monika Ebert, prezes Stowarzyszenia Rodziców TU, podkreśla, że z punktu widzenia podmiotów planujących założenie przedszkola rozporządzenie porządkuje przepisy regulujące sposób założenia i funkcjonowania miniprzedszkoli. Jednak w dalszym ciągu nie rozstrzyga wszystkich spornych kwestii.
- Niektóre gminy, interpretując rozporządzenie, już przy rejestracji punktu przedszkolnego wymagają opinii sanepidu i straży pożarnej. Jest to duże utrudnienie, szczególnie gdy uruchomienie i finansowanie przedszkola z dotacji gminnej ma nastąpić od września. Wtedy rejestracja musi być przeprowadzona co najmniej rok wcześniej - mówi Monika Ebert.
Teresa Ogrodzińska, prezes Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego, realizującej projekt ośrodków przedszkolnych, dodaje, że rozporządzenie nie określa, jak ma dokładnie wyglądać nadzór kuratoriów nad placówkami edukacji przedszkolnej i pozwala na zbyt dużą liczbę dzieci - 25 w jednej grupie.
- Otrzymujemy sygnały z wielu ośrodków przedszkolnych, że w praktyce sanepid stawia nam takie same wymagania co zwykłym, gminnym przedszkolom - dodaje Teresa Ogrodzińska.
Poważnym problemem hamującym wzrost liczby przedszkoli jest także to, że ich finansowanie odbywa się ze środków własnych gminy. Ponadto ich tworzenie nie jest obowiązkowe. Nie można więc wymusić na władzach lokalnych utworzenia przedszkola czy punktu przedszkolnego. Bardzo często też placówki, na które pieniądze zostały pozyskane z funduszy unijnych, po wyczerpaniu dotacji są przez gminy zamykane, bo nie ma pieniędzy na ich dalsze utrzymanie.
- Proponowany przez nas model zakłada, że placówki edukacji przedszkolnej, które powstały dzięki środkom z Unii, powinny przekształcać się w stowarzyszenia prowadzone przez rodziców - mówi Alina Kozińska, prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych.
Dodaje, że upowszechnienie tego modelu wymaga jednak wsparcia finansowego ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej lub władz lokalnych.
Z kolei Monika Ebert uważa, że rozwiązaniem problemu braku środków byłoby finansowanie przedszkoli na takich samych zasadach jak szkoły.
W roku szkolnym 2007/2008 funkcjonowało w Polsce 16,9 tys. przedszkoli. Uczęszczało do nich 871,9 tys. dzieci. Większość placówek - ponad 15 tys., w tym oddziały przedszkolne przy szkołach podstawowych - stanowią przedszkola prowadzone przez samorządy. Reszta z nich to przedszkola zakładane przez podmioty prywatne: stowarzyszenia, fundacje i osoby fizyczne.