Media społecznościowe a praca – to temat rzeka zasługujący co najmniej na rozprawę doktorską. Myli się jednak ten, ktoś sądzi, że w tym temacie wszystko zostało już powiedziane. Na styku sfer prywatnej i zawodowej, które często mieszają się ze sobą m.in. właśnie w social mediach, wciąż pojawiają się bowiem nowe zjawiska.
Jednym z nich jest employee advocacy – rozwiązanie znane w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej już od dawna, które u nas dopiero zaczyna raczkować. W dużym uproszczeniu chodzi o takie „wsparcie” ze strony pracowników dla pracodawcy, które polega na promowaniu pewnych służbowych treści na ich prywatnych kontach w mediach społecznościowych.
U nas przoduje w tym branża reklamowa (choć mamy też sygnały, że z tego typu programem eksperymentuje też jeden z największych banków w Polsce). Z uwagi na jej specyfikę pracownicy niejednokrotnie są proszeni nie tyle o promowanie własnej firmy, ile przedsiębiorstw i marek produktów jej klientów. Co więcej, są pracodawcy, którzy nawet płacą za promocję takich treści przez pracowników na ich prywatnych kontach w mediach społecznościowych.
Wykorzystywanie takich prywatnych kanałów komunikacji do celów służbowych może jednak budzić wątpliwości. Pojawiają się bowiem pytania: Czy takie przeszczepianie amerykańskich wzorców na polski grunt jest zgodne z naszym prawem? Czy firma, polecając promocję na prywatnym profilu, np. na Facebooku, nie posuwa się za daleko i czy nie narusza przy tym prawa pracownika do prywatności? Czy zatrudniony musi się zgodzić na „propozycję” pracodawcy? I czy nie jest tak, że zawsze w takim przypadku działa pod przymusem (będąc przecież słabszą stroną stosunku pracy)? No i czy w takim przypadku firma może odsunąć go od projektu czy nawet zwolnić?
Akurat jeśli chodzi o osoby zatrudnione w branży reklamowej, większość ekspertów uznaje za dopuszczalne wymaganie od pracownika tego typu promocji na gruncie prywatnym. Wyraźnie zastrzegają jednak przy tym, że pracownik powinien mieć prawo odmowy wobec polecenia pracodawcy, zwłaszcza gdy pewne treści są niezgodne z jego przekonaniami (wyjątek stanowi sytuacja, gdy charakter pracy zatrudnionego wymaga takiej promocji, o czym był on informowany już na etapie rekrutacji). Najbardziej rygorystyczne podejście prezentuje generalny inspektor danych osobowych. Mówi bowiem wyraźnie: przymuszanie pracownika do zakładania osobnego prywatnego profilu na portalu społecznościowym albo do wykorzystywania takiego już istniejącego konta na potrzeby służbowe, np. promocji firmy, i sugerowanie przez to, że jego właściciel jest osobą niezależną, to nadużycie.
W kontekście problemu z employee advocacy warto także pamiętać, że to tylko wycinek aktywności podwładnych w serwisach social media, a ta w zależności od firmy, branży i okoliczności może być oceniana bardzo różnie. Na drugim biegunie są bowiem firmy, które niekoniecznie sobie życzą, by pracownik zamieszczał na prywatnym profilu jakiekolwiek, choćby nawet błahe, zdjęcia i materiały z pracy.
Z jednej strony mogą się obawiać krytyki ze strony pracowników, z drugiej zaś ich niechęć może być uzasadniona ze względu na ryzyko wycieku poufnych informacji. O problemie bezpieczeństwa firmowych danych i ochrony tajemnic przedsiębiorstwa mówi m.in. GIODO. Zwraca przy tym uwagę, że pracodawca, „korzystając” z prywatnego profilu pracownika, traci kontrolę nad zabezpieczeniem przetwarzanych danych.