W niektórych gminach świadczenia z programu „Rodzina 500 plus” wypłacane są na ośmiu z dziesięciu małoletnich.

W skali całego kraju wsparciem objętych jest 55 proc. dzieci poniżej 18. roku życia. Są jednak i takie regiony, w których jest ich nieporównywalnie więcej. Z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w 327 samorządach odsetek dzieci, na które rodzice otrzymują świadczenie wychowawcze, wynosi między 70 a 80 proc., a w przypadku 34 gmin przekracza 80 proc. Miejscem, które bezsprzecznie prowadzi w rankingu, jest Potworów w woj. mazowieckim, gdzie 500 zł przyznano na 90 proc. małoletnich. Niewiele mniejszym, bo sięgającym ponad 87 proc. wskaźnikiem pochwalić się mogą dwie gminy na Podlasiu: Grabowo i Radziłów. Trzecie miejsce ex aequo zajmują Czajków z woj. wielkopolskiego i Sadkowice z łódzkiego, gdzie świadczenia z rządowego programu trafiają do 86 proc. nieletnich.

– To zaskakujące dane – przyznaje Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. – Ale trzeba wziąć pod uwagę to, że wszystkich gmin w Polsce jest 2,5 tys. Innymi słowy, bardzo duża grupa dzieci objętych świadczeniem wychowawczym występuje w niewielkiej części kraju – komentuje.

Nie zmienia to tego, że resort postanowił przeanalizować sytuację w samorządach, gdzie odsetek otrzymujących świadczenie jest zaskakująco wysoki. Chce poznać przyczyny, które spowodowały, że tak bardzo odstają one od średniej krajowej. Szczególne zainteresowanie ministerstwa budzi to, że w takich miejscach 500 zł pobierane jest na większość jedynaków i na pierwsze dzieci w rodzinach. A to właśnie w ich przypadku uzyskanie świadczenia wychowawczego jest uzależnione od tego, czy opiekunowie spełniają kryterium dochodowe (wynosi ono 800 lub 1200 zł miesięcznie na jedną osobę w rodzinie). Takich małoletnich jest sporo więcej, niż szacował rząd.

– W naszej gminie świadczenie otrzymuje 923 dzieci pochodzących z 527 rodzin. Wielu rodziców nie uzyskuje żadnych dochodów lub są one niskie, bo wynoszą średnio ok. 230 zł na osobę. To oznacza, że mogą otrzymywać 500 zł również na swoje pierwsze dzieci – tłumaczy Urszula Michalak, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sadkowicach. I wskazuje, że uzyskaniu świadczenia na pierworodnego potomka sprzyja też wielodzietność. Bo wtedy dochód jest dzielony przez większą liczbę osób.

500 zł prawie na każde dziecko

Wojewodowie proszą o wyjaśnienia włodarzy tych gmin, w których występuje niepokojąco wysoki odsetek małoletnich objętych rządowym wsparciem.
Pomoc dla rodzin / Dziennik Gazeta Prawna
Do końca marca Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej powinno przedstawić przegląd systemu wsparcia rodzin wychowujących dzieci, w tym m.in. obowiązującego od 1 kwietnia 2016 r. programu 500+.
W ramach tej analizy resort oraz urzędy wojewódzkie przyglądają się sytuacji w tych gminach, które odnotowują wysoki odsetek dzieci otrzymujących świadczenia. Statystyki w tym zakresie zwiększa wyższa, niż zakładano, liczba pierwszych potomków otrzymujących pieniądze dzięki spełnieniu kryterium dochodowego.
Uprzywilejowani rolnicy
Zasady rządowego programu przewidują, że bez względu na wysokość dochodu świadczenie wychowawcze przysługuje na drugie i każde kolejne dziecko w rodzinie. Natomiast na pierworodne lub jedyne wyłącznie wtedy, gdy nie jest przekroczony próg dochodów.
Resort rodziny, przygotowując projekt ustawy z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (Dz.U. poz. 195 ze zm.), szacował, że 500 zł będzie otrzymywać ok. 30 proc. pierwszych dzieci. W rzeczywistości okazało się, że wsparcie otrzymuje nawet 37 proc. z nich. Jest to spowodowane tym, że większa liczba rodzin osiąga dochody na tyle niskie, że zmieściły się w kryterium uprawniającym do wsparcia. Przy czym jest też taka grupa gmin, w których ten odsetek został znacząco przekroczony. Tak stało się w 32 samorządach, w których ponad 80 proc. wszystkich dzieci korzysta z programu 500+.
Taka sytuacja wystąpiła przede wszystkich w małych samorządach położonych na terenach wiejskich.
– W naszej gminie większość rodzin utrzymuje się z gospodarstw rolnych. W ich przypadku brany jest pod uwagę dochód osiągany z jednego hektara przeliczeniowego, który jest ogłaszany przez GUS. W związku z tym, że są to małe gospodarstwa, rodzice nie mają problemów ze spełnieniem kryterium – mówi Józef Jurski, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Radziłowie.
Jarosław Borowski, dyrektor MOPS w Giżycku, dodaje, że sytuacja w poszczególnych regionach kraju jest zróżnicowana ze względu na poziom bezrobocia czy wysokość zarobków. Dlatego tam, gdzie są one niskie lub jest większy odsetek rodziców nieaktywnych zawodowo, należy się spodziewać, że więcej pierwszych dzieci otrzymuje świadczenie wychowawcze. Z kolei w dużych miastach, w których sytuacja dochodowa rodzin jest lepsza, ten odsetek jest niższy.
Utrata dochodu
Zdaniem dr. Piotra Brody-Wysockiego z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych weryfikacja sytuacji w tych gminach jest istotna również ze względu na korzystanie ze świadczeń z pomocy społecznej.
– Skoro w niektórych samorządach jest aż tak duża grupa rodzin, która nie osiąga żadnych dochodów lub są one niskie, to powinny od dawna być uprawnione do pomocy społecznej. Jeśli zgłosiły się po wsparcie dopiero w momencie wprowadzenia programu 500+, to zastanawiające jest, jakie było do tej pory źródło ich utrzymania – wskazuje Piotr Broda-Wysocki.
Dodaje, że trzeba też pamiętać o tym, iż powodem większej niż zakładano liczby pierwszych dzieci, na które przyznano świadczenia, jest zatrudnienie w szarej strefie, kiedy to rodzice, składając wniosek o wsparcie, nie wykazywali żadnego dochodu.
Z kolei same gminy obserwują, że wzrasta liczba rodzin, które starają się dopasować swoje dochody do kryterium pozwalające uzyskać 500 zł na dziecko. Do tego celu może służyć procedura dochodu utraconego. Pozwala ona bowiem uaktualnić kwotę dochodu na osobę w rodzinie, jeśli w porównaniu do 2014 r., z którego dane były brane pod uwagę przy ustalaniu uprawnień do 500+, uległy one zmianie, np. zmniejszeniu. Samorządy odnotowują przypadki, kiedy rodzic rozwiązuje umowę o pracę, po czym przynosi następną z niższym wynagrodzeniem i w ten sposób nie przekracza już progu obowiązującego w rządowym programie.