Projekt ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, który zakłada m.in. przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego, nie zachęca do tego procesu. Zdaniem samorządowców ustawa niepotrzebnie wprowadza ograniczenia w zasadach np. podziału zysków, jakie spółka wypracuje.

■ Rząd proponuje przekształcenie szpitali w spółki, ale jednocześnie nie likwiduje możliwości ich prowadzenia w dotychczasowej formie. Może jednak przekształcenie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej w spółki powinno być obowiązkowe?
- Sądzę, że pozostawienie możliwości wyboru samym szpitalom, w jakiej formie chcą działać, jest akurat dobrym rozwiązaniem. Patrząc na system z pewnej perspektywy, sądzę, że za kilka lat będzie istniało kilkadziesiąt szpitali w formie SP ZOZ, pozostałe zostaną niepublicznymi spółkami. Zgodnie z jedną z propozycji rządowych, w spółki nie będą mogły przekształcać się szpitale resortowe, czyli należące do MON czy MSWiA. Pytanie, czy w ogóle należy utrzymywać resortową służbę zdrowia.
■ Czy ta ustawa zachęca szpitale do przekształcania się w spółki?
- Nie zachęca, ponieważ spółka, która w efekcie tego procesu powstanie, będzie podmiotem ułomnym. To jest główna wada tego projektu.
■ Na czym ta ułomność polega?
- Po pierwsze, w projekcie ustawy o zoz wprowadza się rozwiązania będące odstępstwem od prawa regulującego działalność gospodarczą, czyli do kodeksu spółek handlowych. To, moim zdaniem ,bardzo zły kierunek. Spowoduje to powstawanie kolejnych hybryd prawnych, takich jak formuła Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Po drugie, spółka, która powstałaby na podstawie tej ustawy, będzie bardzo ograniczonym podmiotem.
■ Dlaczego?
- Chociażby dlatego, że w projekcie ustawy o zoz jest przepis, zgodnie z którym wszyscy pracownicy szpitala są automatycznie przejmowani przez nowo powstałą spółkę. Ma się to odbywać na podstawie art. 231 kodeksu pracy. To jest przykład, jak tworząc projekt ustawy, psuje się go już na samym początku.
■ Skoro taka spółka miałaby tyle ograniczeń, to po co ją tworzyć?
- Chociażby po to, żeby przeprowadzić restrukturyzację wewnątrz szpitala. Zmiana formy prawnej jest często bardzo dobrą okazją, żeby pracę placówki zorganizować w inny, lepszy, bardziej wydajny sposób.
■ Rząd proponuje, żeby większościowym udziałowcem w spółkach były samorządy. To dobry pomysł?
- Nie jestem jego zwolennikiem. To kolejny przykład ingerencji w prawo regulujące prowadzenie działalności gospodarczej, znacząco ograniczającej możliwości pozyskania inwestorów.
■ Czy to oznacza, że prywatni inwestorzy nie będą zainteresowani udziałami w szpitalach?
- Niestety, nie będą. Projekt ustawy o zoz nie zachęca do obejmowania udziałów lub akcji spółek prowadzących szpitale. Proszę mi wskazać, który prywatny podmiot będzie tym zainteresowany, jeśli nie będzie miał realnego wpływu na funkcjonowanie spółki oraz gwarancji zwrotu poniesionych nakładów. Jest dużo innych sposobów na to, żeby zainwestować pieniądze i czerpać z tego zyski. Jeżeli idea autorów projektu ustawy jest taka, żeby zdobyć dodatkowe środki m.in. na poprawę standardu usług szpitalnych, to niestety nie uda się tego zrealizować. Moim zdaniem, prywatni inwestorzy nie będą zainteresowani wejściem do spółki, w której nie mają wpływu na to, co w niej się dzieje.
■ Projekt ustawy o zoz daje możliwość przekształcania szpitali w spółki bez konieczności wcześniejszej likwidacji. Może to zachęci je do tego procesu?
- Elementem zachęcającym do zmiany formy własności jest uzyskanie możliwości odcięcia się od trudnej przeszłości, czyli od długów.
■ Tylko że spółka, która powstanie w ten sposób, dalej będzie obarczona zadłużeniem...
- To, niestety, kolejny zły pomysł polegający na tym, że obciąża się nowo powstały podmiot gospodarczy zobowiązaniami zupełnie odrębnego podmiotu.
■ To kto w takim razie powinien przejąć ten dług?
- Spółka na starcie powinna mieć czyste konto. Sądzę, że ten dług (jeśli nie jest on efektem decyzji, na które organ założycielski nie miał wpływu, tak jak np. ustawa 203) powinien przejąć organ założycielski szpitala, czyli m.in. samorząd terytorialny. Ale należy również pamiętać, że organem założycielskim szpitali są m.in. akademie medyczne. Kliniki działające w ramach tych uczelni ciągle nie radzą sobie z długami. Pytam więc, kto przejmie ich długi? Rozwiązanie dotyczące zadłużenia nie może być różne w zależności od kategorii organu założycielskiego.
■ Dlaczego negatywnie ocenia pan propozycje przekazania nadzoru właścicielskiego nad szpitalami tylko samorządowi szczebla wojewódzkiego, czyli marszałkom?
- Z powodów ustrojowych. Szpitale powiatowe budowane były po to, by zaspokajać potrzeby lokalnych wspólnot samorządowych i zgodnie z zasadą pomocniczości, to te właśnie wspólnoty powinny mieć wpływ na ich funkcjonowanie. Zadaniem samorządu wojewódzkiego nie jest świadczenie usług zdrowotnych. On ma kreować rozwój regionalny. Przejęcie szpitali przez samorządy województw to jest powrót do systemu budżetowego, tyle że na poziomie regionalnym. Rozumiem, że autorom tego pomysłu zależy na racjonalizacji sieci szpitali, co nieodzownie łączy się z tym, że część placówek powiatowych zostałoby prawdopodobnie zlikwidowanych lub zmieniłoby swój profil działalności. Tylko, że to już się dzieje.
Nie trzeba więc robić wielkiej zmiany i przekazywać nadzoru nad wszystkimi szpitalami samorządom województw. To nie rozproszenie zarządzania jest problemem przy racjonalizacji sieci szpitali, ale brak jasnych procedur i wsparcia przy przeprowadzaniu zmian w tych placówkach.
■ MAREK WÓJCIK
przewodniczący Rady Funduszu przy małopolskim oddziale NFZ, sekretarz zespołu ds. decentralizacji powołanego przez ministra spraw wewnętrznych i administracji, który ma przygotować projekt tzw. małej reformy administracji i służby cywilnej.
Rozmawiała Dominika Sikora
Marek Wójcik, przewodniczący Rady Funduszu przy małopolskim oddziale NFZ, sekretarz zespołu ds. decentralizacji powołanego przez ministra spraw wewnętrznych i administracji, który ma przygotować projekt tzw. małej reformy administracji i służby cywilnej. / DGP