Dofinansowanie zatrudnienia osób poniżej 30. roku życia cieszy się sporą popularnością wśród pracodawców. Dlatego w 2017 r. większość środków powiaty przeznaczą na realizację umów tegorocznych.
Z najnowszych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) wynika, że do końca października 41,3 tys. osób, które nie skończyły jeszcze 30 lat, zostało objętych nowym instrumentem aktywizacji. Został on wprowadzony od 1 stycznia tego roku i sprowadza się do refundacji przez powiatowy urząd pracy (PUP) przez 12 miesięcy kosztu zatrudnienia bezrobotnego do wysokości minimalnego wynagrodzenia. W zamian pracodawca musi zobowiązać się, że przez kolejny rok utrzyma taką osobę w pracy. Pośredniaki wskazują, że na początku ta forma dofinansowania wymagała rozpropagowania, ale z każdym miesiącem liczba pracodawców, która chciała z niej skorzystać, rosła.
Obustronne korzyści
Refundacja w formule 12+12 została wprowadzona do ustawy z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 645 ze zm.) jeszcze przez poprzedni Sejm i ma obowiązywać w latach 2016–2017 (przy zachowaniu zasady finansowania w 2018 r. umów zaczętych przed końcem przyszłego roku). Nowa forma aktywizacji miała być odpowiedzią na wysoki poziom bezrobocia wśród osób młodych.
– W porównaniu do innych instrumentów, które oferuje ustawa, refundacja jest najbardziej atrakcyjna finansowo, bo pracodawca może liczyć przez 12 miesięcy na 2100 zł miesięcznego dofinansowania na zatrudnienie młodego bezrobotnego. Jest ona korzystna również dla samego bezrobotnego ze względu na to, że daje mu gwarancję stabilnego zatrudnienia na etacie przez 24 miesiące – przekonuje Roland Budnik, dyrektor PUP w Gdańsku. W tym mieście taką formą wsparcia zatrudnienia objęto blisko 400 bezrobotnych, a np. w Nysie 275. Resort rodziny podaje, że w okresie styczeń–październik powiaty na dofinansowanie zatrudnienia 41,3 tys. osób wydatkowały 336 mln zł, z wynoszącej 629 mln zł puli środków, która jest przewidziana na ten cel w 2016 r.
– Dotychczasowe, niższe wykorzystanie środków wiąże się z tym, że umowy są podpisywane sukcesywnie w ciągu roku. W związku z tym 12-miesięczy okres refundacji większości zawartych w bieżącym roku będzie obejmował również kolejne miesiące 2017 r. Tym samym ciężar ich finansowania przesunie się na następny rok – podkreśla Jerzy Kędziora, dyrektor PUP w Chorzowie.
Anna Szczęsny-Michalak, zastępca dyrektora PUP w Tychach, dodaje, że część z pracodawców, którzy podpisywali umowy we wrześniu czy w październiku, jeszcze nie zgłosiła się z wnioskami o refundację. Dlatego poziom wykorzystania środków na koniec 2016 r. na pewno wzrośnie. Jeśli jednak wszystkie pieniądze nie zostaną wydane, to jak informuje resort rodziny, pozostają na rachunkach bankowych powiatów z przeznaczeniem na wypłatę zasiłków dla bezrobotnych i innych obligatoryjnych świadczeń.
Niskie limity
Zdaniem Małgorzaty Pliszki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie, o ile w tym roku niektóre powiaty, zwłaszcza te mniejsze, mogą faktycznie mieć problemy z pełnym wydatkowaniem środków przeznaczonych na refundację, o tyle w 2017 r. nie powinno już dochodzić do takich sytuacji. Może być wręcz odwrotnie i pracodawcy, którzy dopiero będą chcieli skorzystać z tego instrumentu i zatrudnić osobę poniżej 30. roku życia, niekoniecznie dostaną na ten cel środki, ze względu na liczbę chętnych. Taka sytuacja jest możliwa, mimo że w przyszłym roku na refundacje zapisane jest więcej, bo 1,05 mld zł.
– Trzeba pamiętać, że z limitu przyznanego na przyszły rok w pierwszej kolejności będziemy musieli zabezpieczyć pieniądze na kontynuowanie finansowania umów, które zostały zawarte w bieżącym roku. Spowoduje to, że 2,5 mln zł z 3,5 mln zł, które mamy otrzymać w 2017 r., zostanie przeznaczone na realizację zawartych już wcześniej kontraktów – wskazuje Małgorzata Pliszka. Na podpisywanie nowych umów zostanie więc niespełna 30 proc. przyznanej na 2017 r. puli pieniędzy na aktywizację młodzieży.
Z kolei Jerzy Kędziora zwraca uwagę, że większe szanse na pozytywne rozpatrzenie będą miały wnioski składane w drugiej połowie przyszłego roku, które będzie można w znacznej części finansować z limitu przewidzianego na 2018 r. MRPiPS nie wyklucza natomiast, że w przypadku większego w skali kraju zapotrzebowania na środki limit na 2017 rok może zostać zwiększony.
Nie dotrwali do końca
Z danych resortu wynika też, że choć liczba osób objętych refundacją wynosi 41,3 tys., to od początku roku w efekcie zastosowania instrumentu, o którym mowa w art. 150f ustawy, z ewidencji bezrobotnych wyrejestrowanych zostało więcej, bo 53,4 tys. osób. Ta różnica to efekt tego, że w odniesieniu do części osób zatrudnienie zostało przerwane.
– Zdarzały się na przykład sytuacje, gdy to sam bezrobotny rezygnował z pracy, bo jednak dochodził do wniosku, że to stanowisko pracy nie spełnia jego oczekiwań. Wówczas przepisy ustawy zakładają, że w zwalniane miejsce kierowana jest inna osoba, a jeśli nie uda się znaleźć odpowiedniego kandydata na to stanowisko, pracodawca nie musi zwracać wypłaconej już refundacji – mówi Anna Szczęsny-Michalak.
Również w przypadku, gdy pracownik jest zwalniany dyscyplinarnie, na powstający w ten sposób wakat kierowany jest kolejny bezrobotny i pracodawca nie musi zwracać środków.