Wzrost płac przyspieszy w drugiej połowie bieżącego roku. Pracodawcom coraz trudniej będzie zdobyć lub utrzymać wykwalifikowanych pracowników. Tendencję tę pogłębi pełne otwarcie rynku niemieckiego dla polskich pracowników.
Ile wyniesie stopa bezrobocia na koniec tego i przyszłego roku?
Jeżeli nie wystąpią żadne istotne negatywne zdarzenia w gospodarce globalnej, to stopa bezrobocia w Polsce będzie się stopniowo obniżać. Zakładam, że na koniec tego roku stopa bezrobocia rejestrowanego spadnie do około 11 proc. W 2012 r. bezrobocie powinno spadać dalej, choć pewnie nieco wolniej, bo tempo rozwoju naszej gospodarki nie będzie już wówczas przyspieszać. Liczba ofert zatrudnienia zgłaszanych przez pracodawców do urzędów pracy jest dzisiaj na tym samym poziomie co w 2008 roku, czyli przed spowolnieniem gospodarczym.
Jakie branże będą się pozbywały pracowników, a w których zwolnienia będą najmniejsze?
Spodziewane ożywienie w inwestycjach przedsiębiorstw powinno zwiększyć popyt na pracę w branżach produkujących dobra inwestycyjne. Podobnie jak w ostatnich kwartałach liczba pracujących będzie rosła także w usługach. Oczekuję, że zarówno w tym, jak i w przyszłym roku silny wzrost popytu na pracę nastąpi w branży hotelarskiej. Jest to związane z naszą prezydencją w UE oraz przyszłorocznymi mistrzostwami w piłce nożnej.
A czy jest szansa na wzrost płac w tym i przyszłym roku?
Myślę, że wzrost płac przyspieszy w drugiej połowie br. Kontynuacja wzrostu zatrudnienia spowoduje, że pracownicy poczują się pewniej na rynku pracy i wzmocnią żądania płacowe. W warunkach relatywnie wysokiej inflacji będą chcieli zrekompensować sobie spadek płac realnych. Nie mam wątpliwości, że pracodawcy ulegną tej presji, bo coraz trudniej będzie zdobyć im lub utrzymać wykwalifikowanych pracowników. Na to wszystko nałoży się otwarcie niemieckiego rynku pracy, co dodatkowo będzie wzmacniać wzrost wynagrodzeń, ale raczej dopiero od 2012 r. W najbliższych kwartałach warto pilnie obserwować, co się będzie działo z dynamiką płac. Zbyt szybki wzrost wynagrodzeń podciąłby obserwowane ożywienie gospodarcze. W jej efekcie obniżyłaby się konkurencyjność przedsiębiorstw, a bank centralny, chcąc uniknąć tzw. efektów drugiej rundy, musiałby zaostrzyć politykę pieniężną silniej, niż to się obecnie zakłada.
Czy liczba pracujących na koniec 2011 roku będzie wyższa niż na koniec ubiegłego?
Jeżeli nie wystąpią żadne niespodziewane perturbacje w gospodarce światowej, to liczba pracujących będzie w tym roku wciąż rosła. Ostatnie prognozy wskazują, że polska gospodarka utrzyma obecne tempo rozwoju w całym 2011 r. Na razie pracodawcy – w sposób typowy dla początkowej fazy cyklu – przyjmują do pracy nowe osoby głównie na umowy na czas określony. W ostatnim kwartale 2010 r. liczba pracowników z tego typu umowami wzrosła o ponad 5 proc. w ujęciu rocznym. Dla porównania liczba pracowników z umowami stałymi w tym okresie spadła o 1 proc. Oczekuję, że w tym roku liczba osób ze stałymi umowami zacznie jednak rosnąć. Po pierwsze dlatego, że wcześniej zawarte umowy czasowe przekształca się w stałe kontrakty. Po drugie oferowanie stałych umów będzie ważnym elementem strategii pracodawców, którzy w ten sposób będą próbowali łagodzić presję płacową.