Tadeusz Kołacz - Rząd powinien zmienić obecny system płac pedagogów, bo premiuje on najgorszych z nich. Najprościej osiągnąć ten cel, likwidując Kartę nauczyciela i zastąpić ją kodeksem pracy.
Samorządy zakończyły wypłacanie nauczycielom jednorazowego dodatku uzupełniającego za 2010 r. Większość gmin w ubiegłym roku zapewniała średnie na bieżąco. Jak jest w Chrzanowie?
Podobnie. W ubiegłym roku wypłaciliśmy ponad 1 mln zł dodatku, w tym – 400 tys. zł.
Co się stało?
Pomógł nam rząd, który wprowadził tzw. godziny karciane. Zmieniliśmy dzięki temu sposób funkcjonowania świetlic szkolnych. Opiekę zapewniają tam teraz nauczyciele w ramach tych godzin, dzięki czemu mogliśmy zwolnić część pedagogów.
Czy to wystarczyło?
Oczywiście, że nie. Zachęcaliśmy dyrektorów szkół, aby namawiali nauczycieli do dodatkowej pracy. W konsekwencji, w uproszczeniu, jeśli mamy np. tyle zajęć, że moglibyśmy utworzyć trzy etaty po 18 godzin pensum, tworzyliśmy dwa. A trzeci był dzielony. W efekcie mamy dwóch nauczycieli na dwóch etatach z dodatkowymi godzinami. Rozliczani są wtedy z faktycznie przepracowanych godzin, a nie z 40-godzinnego tygodniowego czasu pracy przypisanego do całego etatu. W ten sposób możemy zaoszczędzić do 30 proc. na jednym zlikwidowanym etacie. Dodatkowo nauczyciele, którzy mają przypisane dodatkowe zajęcia, są zadowoleni, że zarabiają więcej. Co ciekawe, rzadziej chorują.
Dlaczego?
Nauczycielom przy dodatkowych godzinach zajęć po prostu nie opłaca się chorować, bo otrzymują znacznie niższe wynagrodzenie. W przypadku tzw. gołego etatu ta różnica nie jest tak widoczna.
A szkoły zatrudniają nowych nauczycieli?
Nie robimy tego tylko dlatego, że musimy zapewnić pedagogom średnie płace. Do takich działań nie posuwamy się, nawet gdy nauczyciele zdecydują się odejść na emeryturę. Po prostu niż demograficzny spowodował bezrobocie. A do tego MEN zmusza nas do działań ograniczających funkcje opiekuńcze w szkołach. Gdy nie było obowiązku wypłacania dodatku, nie mieliśmy nic przeciwko temu, aby dyrektor szkoły swobodnie realizował zajęcia dodatkowe i opiekuńcze. Nauczyciele nie musieli prowadzić tylu zajęć i część z nich mogła więcej czasu poświęcić na działania opiekuńcze. Obecna praktyka może się odbić na jakości kształcenia, ale rząd nie daje nam innego wyboru.



Rada Miasta Chrzanów zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności art. 30a i 30b Karty nauczyciela, które zmuszają gminy do wypłaty dodatków, z ustawą zasadniczą. Dlaczego?
Uważamy, że te przepisy nie premiują najlepszych nauczycieli, ale wręcz odwrotnie. Dodatek otrzymują m.in. ci, którzy nie przykładają się do pracy i ograniczają się do minimum. Taki system jest zły. I psuje nawet tych dobrych nauczycieli, którzy nie widzą motywacji do pracy, jeśli wyrównanie otrzymuje każdy. Co więcej, nauczyciele mają do nas pretensje o wypłacanie wyrównań nauczycielom, którzy nie angażują się w swoją pracę.
To może tych słabych trzeba zwolnić?
To jest droga przez mękę i dyrektorzy szkół wolą często wybrać święty spokój, zamiast próbować zwalniać przez kilka lat nauczyciela, który domaga się powołania kolejnych komisji dyscyplinarnych.
Samorządy muszą przekazywać sprawozdanie z zapewnienia średnich płac do regionalnych izb obrachunkowych, które mają to sprawdzać. Te sprawozdania są jednak często po prostu wpinane w segregator i na tym się kończy. Czy tak jest w praktyce?
Tak. Chrzanów jest tego przykładem. Z tego powodu, że w tej sprawie zwróciliśmy się do trybunału, byliśmy niemal pewni, że RIO nas skontroluje. Nawet bym tego chciał, bo blisko pół roku przygotowywaliśmy się do obowiązku rozliczenia się z zapewnienia średnich nauczycielom. Do tej pory nie było żadnej kontroli. Nic się nie dzieje. Tak więc nawet gdy samorząd źle wyliczy średnie i je nadpłaca, to nikt mu na to nie zwróci uwagi.
Czy gminom wciąż sprawia kłopot wyliczanie pensji nauczycieli?
Tak. System płac jest skomplikowany. Nauczyciele otrzymują przeróżne dodatki. Część z nich się wlicza do średnich, a inne nie. Np. jaki jest sens przyznawania nauczycielowi mieszkającemu kilka metrów od granic miasta dodatku wiejskiego. A nie może już go otrzymać ten pedagog, który dojeżdża do szkoły z przeciwnego końca miasta. Takich absurdów jest wiele.
To co pan proponuje?
Jeśli rząd chce, aby nauczyciele zarabiali 6 tys. zł, to niech zwiększy samorządom subwencje i podwyższy pensję zasadniczą oraz zlikwiduje dodatki. Płace muszą też być zróżnicowane ze względu na tych nauczycieli, którzy uczą przedmiotów weryfikowanych przez egzaminy zewnętrzne, i na pozostałą grupę. Ci ostatni, np. nauczyciele wychowania fizycznego, powinni pracować więcej i za niższe pieniądze. Bo wielu z nich, niestety, za publiczne pieniądze, robi tzw. zajęcia na macie – macie piłkę i grajcie. Rząd powinien też równocześnie z likwidacją przywilejów nauczycieli odebrać je służbom mundurowych, górnikom i rolnikom. A samorządy powinny zyskać możliwość zatrudniania nauczycieli na podstawie kodeksu pracy. Kryzys i trudna sytuacja budżetowa jest dobrą okazją do likwidacji tych przywilejów.