PIOTR DUDA - Rząd nie przestrzega ustaleń Komisji Trójstronnej. Łamie nie tylko dobre obyczaje, ale też przepisy prawa, m.in. te o czasie pracy.
Niedawno objął pan funkcję szefa największej centrali związkowej w Polsce. Co będzie priorytetem pana kadencji?
Chciałbym, aby związek nie był łączony z polityką, a ze sprawami społecznymi i troską o ludzi. Chcę, żeby profesjonalnie wypełniał cel, dla którego został powołany, czyli chronił pracowników i skutecznie działał na rzecz poprawy warunków zatrudnienia oraz ich bezpieczeństwa ekonomicznego. Aby spełniać to zadanie na nowo, trzeba zbudować zasady dialogu społecznego z pracodawcami i rządem. Nie może być tak, że strona rządowa ignoruje związki zawodowe i porozumienia zawarte w Komisji Trójstronnej. Najjaskrawszym przykładem takiego działania było odrzucenie przez Radę Ministrów podwyższenia progów dochodowych w pomocy społecznej, mimo że podczas prac w Komisji Trójstronnej zgodził się na to rząd, a także sposób ustalania płacy minimalnej w 2011 r. W obu przypadkach sprawdzimy, czy rząd nie złamał prawa i czy jego decyzje są legalne. Nie wykluczam złożenia wniosków do Trybunału Konstytucyjnego w tych sprawach.
Wicepremier Pawlak zaproponował, aby wysokość płacy minimalnej była uzależniona od wzrostu PKB. Czy Solidarność poprze taki projekt?
Na razie była to tylko słowna, nieusystematyzowana propozycja premiera Pawlaka. Solidarność już od dwóch lat wnosi o ustalenie parametrycznego systemu wzrostu płacy minimalnej. Przedstawimy własny projekt zmian w ustawie o płacy minimalnej. Chcemy, aby jej wysokość była uzależniona od wskaźników rynkowych, np. PKB, a nie od decyzji polityków. Przesadne jest też twierdzenie, że z powodu podwyżki płacy minimalnej znacznie wzrastają wydatki na świadczenia powiązane z jej wysokością, tzw. podwiązki. Teraz rząd wykorzystuje ten fakt do tego, aby nie podwyższać minimalnego wynagrodzenia ze względu na zbyt duże uboczne koszty. A w rezultacie tracą na tym osoby, które zarabiają najniższe stawki, czyli najubożsi pracownicy. Nowe przepisy będą też wskazywały, w jaki sposób płaca minimalna ma osiągnąć przynajmniej połowę przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
Do takich zmian trzeba będzie przekonać rząd.
Od tego jest przecież Komisja Trójstronna. Chcemy rozmawiać. A demokratyczny rząd nie może takiej dyskusji nie prowadzić. Jeśli nadal będzie traktował dialog społeczny jak zło konieczne, podejmiemy inne kroki. Możemy składać skargi do Międzynarodowej Organizacji Pracy, do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który zawsze dbał o dobro ludzi pracy. Ponadto posiadamy prawo inicjatywy obywatelskiej, co może być skutecznym sposobem na realizację naszych propozycji, bo jesteśmy dobrze zorganizowani. Protesty będą ostatecznością. Liczymy na zdrowy rozsądek naszych partnerów.



Bronią może być też skarga do Trybunału Konstytucyjnego.
W styczniu złożymy skargę o zbadanie zgodności z konstytucją zmian w kodeksie pracy, które przewidują, że od 1 stycznia 2011 r. pracodawcy nie muszą już oddawać pracownikom dnia wolnego, jeśli święto wypadnie w ich dzień wolny od pracy, czyli najczęściej w sobotę. Nie będziemy natomiast skarżyć przepisu, który ustanawia święto Trzech Króli dniem wolnym od pracy. Nie pozwolimy jednak na to, aby w imię przywrócenia wolnego w najstarsze święto chrześcijańskie rząd dawał pracodawcom prawo do wydłużania czasu pracy nawet o kilka dni w roku, często bez dodatkowego wynagrodzenia. To po prostu przykład cynicznego uprawiania polityki.
Rząd chce też ograniczyć uczestnictwo przedstawicieli związków zawodowych w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, a pracodawcy – zmienić przepisy o reprezentatywności związków zawodowych. Jaka jest opinia Solidarności w tych sprawach?
Możemy rozpocząć negocjacje w sprawie reprezentatywności związków. Zdaję sobie sprawę, że działanie firm, w których funkcjonuje kilkadziesiąt organizacji związkowych, może być utrudnione. Takie patologie należy zlikwidować. Natomiast ograniczenie prawa do uczestniczenia w pracach rad nadzorczych traktujemy jako próbę odebrania praw podmiotowych załóg w procesie gospodarczym firmy. Takim zmianom jesteśmy przeciwni. Podobnie jak propozycjom, aby pierwsze trzy dni zwolnienia lekarskiego były bezpłatne, co uzasadnia się tym, że pracownicy podobno ich nadużywają. Skutek takiej zmiany byłby taki, że pracownicy przychodziliby chorzy do pracy, bo dla wielu z nich wynagrodzenie za trzy dni pracy to znacząca kwota. Nie wiem, czy o to chodzi pracodawcom.
W tym roku przybyło firm, które nie wypłacają pensji. Kwota niewypłaconych świadczeń wzrosła o jedną trzecią. Jak związek chce walczyć z tym zjawiskiem?
Chcemy, aby pracodawcy, którzy długotrwale lub z premedytacją nie wypłacają świadczeń, byli częściej karani na podstawie kodeksu karnego za przestępstwo uporczywego łamania praw pracowniczych. Tak jak w przypadku pracodawcy z Zielonej Góry, który z powodu uporczywego niewypłacania pensji trafił do więzienia. Dlatego będziemy namawiać Państwową Inspekcję Pracy do częstszego składania zawiadomień do prokuratury, a prokuratorów – do częstszego stawiania zarzutów nieuczciwym pracodawcom. Obecnie zbyt często wnioski takie są umarzane, głównie ze względu na małą społeczną szkodliwość czynu. A przecież jest to taka sama kradzież jak każda inna. Podkreślam jednak, że sprawy karne powinny dotyczyć tych firm, które np. środki na pensje wykorzystują na inne cele, a nie tych, które mają opóźnienia w płatnościach z powodów ekonomicznych i chcą ratować firmy przed upadłością.
Kary za łamanie praw pracowniczych / DGP
Kłopoty dialogu społecznego / DGP