DOROTA FAL: Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne spowodują, że szpitale o niskim standardzie usług zaczną inwestować.
Ministerstwo Finansów nie zgadza się na wprowadzenie ulgi podatkowej dla osób, które kupią prywatną polisę zdrowotną. Taki pomysł przedstawił resort zdrowia. To oznacza fiasko projektu ubezpieczeń zdrowotnych?
Ulgi podatkowe mogą oczywiście wspomóc rozwój prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych, ale nie są konieczne. Projekt resortu zdrowia jest bardzo ważnym pierwszym krokiem, żeby uporządkować rynek prywatnych usług medycznych. Ponad 30 proc. pieniędzy, czyli około 34 mld zł, jakie krążą w systemie opieki zdrowotnej, pochodzi z prywatnych kieszeni. To sporo, a niestety są to pieniądze, którymi nikt w żaden sposób nie zarządza i dlatego są one nieefektywnie wydawane.
Przecież z tych pieniędzy pacjenci płacą za wizyty u specjalistów, za pakiety zdrowotne.
Co nie znaczy, że nie można poprawiać struktury tych wydatków. W chwili obecnej są to tzw. wydatki out of pocket, które są najmniej efektywną formą finansowania leczenia. To system dla bogatych – pacjent wydaje pieniądze na leczenie w momencie, gdy pojawia się konkretna potrzeba zdrowotna. Płaci, żeby ominąć kolejkę w szpitalu, szybciej dostać się do specjalisty czy wykupić leki. Jeżeli go na to nie stać, a często są to spore kwoty w sytuacji choroby, pozostaje mu tylko system publiczny z jego ograniczeniami. Prywatne ubezpieczenia są elementem, który cywilizuje ten rynek. Są tworzone dla przezornych, którzy zdają sobie sprawę, że w sytuacji choroby może im zabraknąć pieniędzy na pokrycie wydatków.
Ale czy poprawią obecny system?
Jakub Szulc, wiceminister zdrowia, nazwał go ubezpieczeniem od niewydolności systemu publicznego. To bardzo ważne. Resort zdrowia nie chce likwidować obowiązku płacenia składki do NFZ. Obowiązek płacenia składki pozostaje taki sam. Prywatne ubezpieczenia zdrowotne, o których na tym etapie mówimy, mają funkcjonować równolegle do publicznego systemu.
Czy budżetowi opłaci się wprowadzenie ulgi?
Moim zdaniem tak. Osoby, które wykupią prywatne polisy, korzystając ze świadczeń zdrowotnych, odciążą w dużym stopniu system publiczny.
Czyli NFZ będzie miał więcej pieniędzy?
NFZ, nie płacąc za ich leczenie, będzie mógł za zaoszczędzone pieniądze wyleczyć inną osobę, czyli zwiększyć limity świadczeń, jaki mogą w danym roku wykonać świadczeniodawcy. To pozwoli również na skrócenie kolejek.
A jeżeli ulgi nie będzie?
Ulga nie jest konieczna. MZ proponuje też drugi mechanizm, który zachęca do kupowania dodatkowych ubezpieczeń. Polisy zdrowotne dla pracowników i ich rodzin będą mogły być finansowane z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych (ZFŚS).
Co to oznacza?
To również rodzaj ulgi podatkowej, tylko trochę inaczej skonstruowanej. Zakupy na rzecz pracowników ze środków z ZFŚS nie są bowiem obciążone ZUS czy podatkiem. Stwarza to możliwość sfinansowania dodatkowego świadczenia dla pracownika niższym kosztem.
Pytanie tylko, czy dodatkowa polisa zdrowotna nie przegra np. z dofinansowaniem z funduszu wakacji pod gruszą?
Ależ dajmy możliwość swobodnego wyboru. Przekonajmy się, czy w takim razie ubezpieczenia są ludziom potrzebne. Ale jeżeli prawdą jest, że wydatki lecznicze gospodarstw domowych rosną, to sądzę, że część pracowników z chęcią przyjmie bonus w postaci prywatnej polisy dla siebie i rodziny. Poza tym pracodawca zawsze ma możliwość w ramach wynagrodzenia zaproponować pracownikowi takie świadczenie pozapłacowe na zwykłych zasadach.
A jak ma wyglądać definicja świadczeń zdrowotnych?
Powinna definiować potencjalny zakres świadczeń zdrowotnych. Należy doprecyzować warunki ich realizacji. Powinny to być usługi, które faktycznie służą leczeniu pacjentów. Dlatego ubezpieczenie powinno zapewniać świadczenie rzeczowe, a nie np. wypłatę pewnej kwoty pieniędzy. Nie ma bowiem pewności, że posiadacz polisy faktycznie wykorzysta te pieniądze na leczenie, a nie np. na remont mieszkania. W takiej sytuacji za udzielone mu świadczenie będzie w efekcie i tak płacił NFZ. Ustawa powinna zapewnić ubezpieczonym prywatnie pełny dostęp do kompletnych procedur medycznych, w tym szpitalnych, finansowanie których zarówno pozwoli na odciążenie NFZ, jak i zapewni dodatkowe źródło finansowania placówkom opieki zdrowotnej.
Jak pani ocenia przygotowanie świadczeniodawców pod względem infrastruktury na przyjęcie doubezpieczonych pacjentów?
Większość szpitali nie jest do tego jakoś specjalnie przygotowana.
A to nie jest problem?
To nie jest jego sedno. Podstawową potrzebą pacjenta nie jest lepszy standard tylko dostępność. W momencie kiedy pojawi się dodatkowy płatnik, to sądzę, że szpitale bardzo szybko wykorzystają tę możliwość. Jeżeli okaże się, że pacjenci z prywatnymi polisami oczekują wyższego standardu, to szpitale bardzo szybko się do tego dostosują. Tak się stało w innych krajach.
Ile jest firm ubezpieczeniowych, które mogłyby oferować dodatkowe polisy?
Obecnie kilkunastu ubezpieczycieli oferuje polisy zdrowotne, większość w zakresie leczenia ambulatoryjnego, zaledwie 3 – 4 firmy oferują również polisy na leczenie szpitalne w ograniczonym zakresie.