Trzy pytania do ELŻBIETY KRYŃSKIEJ, profesor z Uniwersytetu Łódzkiego - Gospodarka państw unijnych jest w coraz lepszym stanie. Dlatego zatrudniały będą polskie firmy eksportujące swoje towary i usługi do tych państw, szczególnie do Niemiec. Zatrudnienie będzie rosło także w budownictwie, szczególnie infrastrukturalnym, w które mocno inwestuje rząd przed Euro 2012.
PAWEŁ JAKUBCZAK:
Stopa bezrobocia rejestrowanego w kwietniu w porównaniu do marca spadła do 12,3 proc. Ile wyniesie na koniec 2010 roku?
ELŻBIETA KRYŃSKA:
Ten spadek nie jest zaskoczeniem. Jest raczej powrotem – po rocznej przerwie – do normalności na polskim rynku pracy. Tradycyjnie bowiem w tym okresie coraz więcej osób, w tym także bezrobotnych, znajduje zatrudnienie przy pracach sezonowych, głównie w budownictwie i rolnictwie. Tendencja spadkowa potrwa do września, potem aż do końca roku liczba bezrobotnych będzie rosła. Wskaźnik bezrobocia na koniec 2010 roku wyniesie ok. 12,5 proc. Będzie więc nieco wyższy niż w grudniu 2009 roku, kiedy wyniósł 11,9 proc. Na odczuwalny spadek bezrobocia można natomiast liczyć w 2011 roku – może się wtedy zmniejszyć do 11 proc. Oczywiście ten spadek nastąpi przy założeniu, iż nie wystąpi druga fala zjawisk kryzysowych w gospodarce światowej.
Które branże w tym roku będą zatrudniały, a które zwalniały?
Gospodarka państw unijnych jest w coraz lepszym stanie. Dlatego zatrudniały będą polskie firmy eksportujące swoje towary i usługi do tych państw, szczególnie do Niemiec. Zatrudnienie będzie rosło także w budownictwie, szczególnie infrastrukturalnym, w które mocno inwestuje rząd przed Euro 2012. Wraz z ożywieniem akcji kredytowej przez banki deweloperzy uruchomią również budownictwo mieszkaniowe, co będzie sprzyjało zatrudnianiu nowych pracowników. Dobre perspektywy mają przed sobą również takie branże, jak handel detaliczny, hotele i gastronomia, informatyka i telekomunikacja, obsługa rynku nieruchomości czy pośrednictwo finansowe.
Niektóre branże będą jednak redukowały zatrudnienie. Zwolnienia będą najprawdopodobniej w branży AGD i firm produkujących artykuły długotrwałego użytku (m.in. samochody) oraz w firmach wytwarzających odzież. W warunkach dużej niepewności co do zachowania miejsca pracy i dochodów zapotrzebowanie na ich wyroby może być bowiem odłożone w czasie. Stan zatrudnienia będą zmniejszały także szkoły. Dlatego że w najbliższych latach mniej dzieci pochodzących z niżu demograficznego będzie się tam uczyło.
Czy w tym roku wzrosną płace?
Mimo stopniowej stabilizacji sytuacji w gospodarce popyt na pracę będzie w dalszym ciągu niższy niż przed kryzysem, a stopa bezrobocia wyższa. W efekcie przedsiębiorstwa będą dążyły do utrzymywania w ryzach kosztów osobowych, a siła przetargowa pracowników będzie ograniczona. Wynagrodzenia nominalnie wzrosną o blisko 3 proc., co po uwzględnieniu 2-proc. inflacji oznacza, że realnie płace wzrosną o prawie 1 proc. Zatem wzrost płac nie będzie odczuwalny dla ludzi.