Rozmawiamy z DOBROCHNĄ LAMĄ, dyrektorem szkoły podstawowej - Często musi pani podejmować decyzje o zwolnieniu nauczyciela?
Miałam takie przypadki, kiedy nauczycielom trudno było się odnaleźć w naszym systemie. Nie potrafili realizować programu czy pracować z rodzicami. Merytorycznie byli dobrze przygotowani, pod tym względem nie można było im nic zarzucić.
Gdyby kierowała pani szkołą publiczną, takich nauczycieli nie byłoby tak łatwo zwolnić. Wielu dyrektorów skarży się, że nauczyciel mianowany jest trochę jak święta krowa.
Na szczęście nas nie obowiązuje Karta nauczyciela, tylko kodeks pracy. Nie mam więc doświadczenia. Ale sądzę, że gdybym kierowała publiczną placówką, to ten przepis uznałabym za nieco uciążliwy. Pewnie gdybym musiała się mu podporządkować, jako dyrektor publicznej szkoły chętniej zatrudniałabym młode osoby, nauczycieli kontraktowych, którzy z takiej ochrony jeszcze nie mogą korzystać. Dyrektor nie może mieć związanych rąk. Nie mówiąc już o tym, że sytuacja, w której nauczyciela mianowanego nie można zwolnić, działa na niego demobilizująco. Zwłaszcza w szkołach publicznych, gdzie często awans zawodowy jest kwestią zebrania kilku papierków i zaliczenia kursów, a nie wynikiem namacalnego podnoszenia kwalifikacji.
A jak pani mobilizuje nauczycieli?
Działamy trochę jak każda firma. Nowe osoby zatrudniamy na okres próbny. Mamy okazję sprawdzić w praktyce ich umiejętności, przyjrzeć się ich pracy i wspólnie zaplanować ścieżkę rozwoju. Taką samą drogę przechodzą u nas wszyscy nowi pracownicy. Nawet nauczyciele mianowani, którzy przychodzą do nas z innych szkół. Każdy, kto przejdzie rozmowę kwalifikacyjną, musi odbyć obowiązkowe szkolenia. A potem swoje metody dydaktyczne czy sposoby współpracy z rodzicami omawia na cyklicznych indywidualnych rozmowach z dyrekcją. Na takich rozmowach dyrektor ma szansę poznać nauczyciela, jego atuty.
Dyrektorzy publicznych placówek chyba nie mają czasu na takie indywidualne pogadanki.
To prawda, bo na ich głowie jest bardzo dużo administracyjnych obowiązków. I to się powinno zmienić.
*Dobrochna Lama, dyrektorka szkoły podstawowej i gimnazjum Strumienie prowadzonych przez Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny „Sternik”