Posiadanie dzieci, wiek czy płeć nie powinny służyć komukolwiek za pretekst do skreślania z listy pracowników. Jeśli Polska ma się rozwijać, równe prawa na rynku pracy nie mogą być fikcją – przekonuje Agnieszka Chłoń-Domińczak
ROZMOWA
PAULINA NOWOSIELSKA:
Oficjalnie politycy ramię w ramię walczą z dyskryminacją na rynku pracy. Gdy jednak przyjrzeć się bliżej, chociażby Ministerstwu Rolnictwa czy Środowiska, sprawy mają się zgoła inaczej. Czy równe prawa na rynku pracy to fikcja?
AGNIESZKA CHŁOŃ-DOMIŃCZAK*:
Z pewnością nie powinny być fikcją. Kodeks pracy i konstytucja dają wszystkim ochronę prawną. Chodzi więc raczej o przestrzeganie zasad. O to, by kobiety wracające do pracy po urlopie wychowawczym czy osoby starsze były pełnoprawnymi uczestnikami tego rynku. To warunek konieczny, jeśli chcemy być krajem rozwijającym się. I jeśli nie chcemy, by postępował proces wykluczenia społecznego.
Tymczasem, jak się dowiedział DGP, we wspomnianych resortach osoby 50+ wypychane są na emerytury. To dobra praktyka?
Oczywiście, że nie. Instytucje publiczne powinny świecić przykładem, jeżeli chodzi o aktywizowanie ludzi w tym wieku.
Ale nie świecą.
Niestety.
Pani też padła ofiarą dyskryminacji w pracy. Kłopoty zaczęły się po pani powrocie z urlopu macierzyńskiego do resortu pracy.
To była nieco inna sytuacja. Jako wiceminister piastowałam stanowisko z nadania, jakkolwiek by patrzeć, politycznego. Ludzie, którzy przychodzą na takie miejsca, godzą się na specyficzne warunki pracy. Na to, że nie znają dnia ani godziny. Ja wolę na sprawę patrzeć tak: to nie była dyskryminacja ze względu na płeć czy fakt posiadania dzieci. Do głosu doszły realia.
Ale pani, współautorka ustawy o emeryturach pomostowych, która w ministerstwie przepracowała 12 lat? To, że Jolanta Fedak chciała ograniczyć pani kompetencje, musiało zaboleć. Podobnie jak jej ówczesne słowa: „To jest kobieta, która ma trojkę dzieci, i nie sądzę, aby brakowało jej obowiązków”.
To nie tak. Sama podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy. Zadania, które dostałam do wykonania, zostały w dużym stopniu zrealizowane. A ja czułam, że lepiej będę się rozwijać, jeśli wrócę do pracy naukowej. Miałam taką możliwość ze względu na swój dorobek ekspercki. Natomiast pewne jest to, że fakt posiadania dzieci nie powinien służyć za pretekst do skreślania z listy pracowników. Myślę, że tutaj jednak nie ma sprzeczności między moim zdaniem i opiniami minister Fedak.
Padła pani kiedykolwiek ofiarą dyskryminacji?
Ze względu na posiadanie dzieci – teoretycznie nie. Choć nie da się ukryć, że niektóre osoby, z którymi pracowałam, początkowo traktowały mnie z rezerwą, że kobieta, i to jeszcze dość młoda, może być odpowiedzialna za istotne działania w obszarze polityki społecznej. Miałam wrażenie, że musiało minąć trochę czasu, zanim się przekonali, że pomimo mojego wieku mam jednak dość spory bagaż doświadczeń, także wynikających z macierzyństwa i wychowywania dzieci.
Minister Sawicki tłumaczył się DGP, że nie widzi potrzeby zatrudniania osób po sześćdziesiątce tylko po to, by dorabiały sobie do niemałej emerytury. I że chce stawiać na młodych, bo ich wydajność jest większa. Czy to nie przesada?
Prognozy demograficzne pokazują, że młodych rąk do pracy za chwilę zacznie ubywać. Oczekiwanie, że zawsze będzie rzesza młodych osób do pracy, a te starsze do niczego się nie nadają i trzeba je wysłać na emeryturę, staje się błędne. Dlatego polityka pracodawców – zarówno prywatnych, jak i publicznych – powinna polegać na jak najdłuższym utrzymaniu pracowników, w których od lat się inwestowało. Demografowie i ekonomiści alarmują, że mamy niski wskaźnik aktywności zawodowej w grupie osób 55+ W Europie osoby starsze pracują dłużej i są doceniane. Tymczasem część pracodawców żyje w wirtualnej rzeczywistości, w której na rynku pracy mamy niewyczerpany zasób młodych, dyspozycyjnych ludzi, którzy nie mają swojego życia rodzinnego.
Czyli winne nie jest prawo, tylko nasza mentalność?
Na pewno. I trzeba ją zmieniać przez stosowanie dobrych praktyk, przez działanie kampanii świadomościowych. Weźmy badanie Gender Index. Promowało pracodawców, którzy stosowali praktyki antydyskryminacyjne, przyjazne zatrudnianiu kobiet, stosowali zasady równości płci w pracy. Albo konkurs „Pracodawca przyjazny 50+” czy inicjatywy, w których poszukiwano najstarszego pracownika w Polsce. Budowanie świadomości społecznej trwa. Ale żeby zadziałało, potrzeba długich miesięcy.
*Agnieszka Chłoń-Domińczak, była podsekretarzem stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej