Rozmawiamy z KATARZYNĄ DUCZKOWSKĄ-MAŁYSZ z Katedry Rozwoju Obszarów Wiejskich Szkoły Głównej Handlowej - Dochody rolników muszą być określane na podstawie księgi przychodów i rozchodów. Dopiero wtedy możemy poznać zamożność gospodarstwa i reformować KRUS.
• Dzisiaj rząd ma się zająć reformą KRUS. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotowało projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń rolników, zgodnie z którym najbogatsi rolnicy będą płacić składki o połowę niższe niż np. kioskarz. Dlaczego tak się dzieje?
- Politycy nadal chcą decydować o tym, kto z rolników jest biedny czy bogaty. Przy czym zdają się nie zauważać, że osoby prowadzące działalność rolniczą są takimi samymi przedsiębiorcami jak ów kioskarz. Jego nikt nie pyta, czy ma z czego zapłacić składki do ZUS. To w końcu trzeba zmienić.
• Jak?
- Rolnictwo trzeba włączyć w system finansów publicznych. Nie może być tylko biorcą pomocy, ale także musi ponosić obciążenia na rzecz budżetu państwa. Reforma systemu ubezpieczeniowego rolników jest niezbędna. Polska jest jedynym takim krajem na świecie, gdzie działalność rolnicza nie jest uznawana jako działalność gospodarcza. Dzieje się tak dlatego, że gospodarstwo rolne nie jest podmiotem prawa. Uprawnienia takie ma natomiast rolnik będący osobą fizyczną, która jednocześnie prowadzi gospodarstwo domowe. My ciągle zakładamy, że polski rolnik żyje w XVII wieku i sprzedaje tylko niewielkie nadwyżki żywności. A przecież nasze rolnictwo to także wspaniałe gospodarstwa, które z powodzeniem eksportują na rynki UE. Trzeba także pamiętać, że warunki obecnie panujące na polskiej wsi są diametralnie inne niż te, które występowały na terenach wiejskich jeszcze kilka lat temu.
• Czy sytuacja na wsi się poprawiła?
- Kiedy w 1990 roku wchodziła w życie ustawa o ubezpieczeniu społecznym rolników, sytuacja ekonomiczna gospodarstw była wyjątkowo trudna. Polscy rolnicy nie byli przygotowani do nowych warunków gospodarki rynkowej. Wysoka inflacja, duże bezrobocie wśród osób, które z powodu przekształceń własnościowych utraciły pracę w dużych państwowych zakładach i wróciły na wieś, zostały uwzględnione w systemie ubezpieczeniowym. Z tego też powodu składkę na ubezpieczenie emerytalno-rentowe ustalono na niskim poziomie. W ciągu minionych 18 lat na polskiej wsi wiele się zmieniło, gdyż z roku na rok przybywa gospodarstw dobrze prosperujących i uzyskujących dochody. Co ciekawsze, z dalszego utrzymywania obecnej sytuacji nie są zadowoleni nie tylko podatnicy ponoszący dodatkowe obciążenia na KRUS, ale także sami rolnicy otrzymujący niskie emerytury. Młodzi rolnicy nie zgodzą się, aby za 30 lat otrzymywać emeryturę rolniczą wynoszącą 600 zł.
• Emerytury nie mogą być wyższe, bo składki na przyszłe świadczenia są symboliczne.
- Dlatego najwyższa pora, aby na podstawie rachunku aktuarialnego ustalić wysokość standardowej minimalnej emerytury. Jeśli będziemy ją znać, określimy minimalną kwotę składek pozwalających na sfinansowanie takiej emerytury. Ustalimy wówczas, jaki musi być dochód rolnika pozwalający na płacenie składki koniecznej do zgromadzenia odpowiedniej kwoty na emeryturę. Takie rozwiązanie będzie możliwe dopiero wówczas, gdy rolnicy ujawnią swoje dochody. To politycy chronią ich przed prowadzeniem ksiąg przychodów i rozchodów.
• Sami rolnicy też nie chcą prowadzić pełnej księgowości. Dlaczego?
- Bo im tak jest wygodnie. Po co mają ją prowadzić, skoro nikt od nich tego nie oczekuje. Co więcej, nie mają z tego powodu żadnych profitów. Korzyści natomiast przynosi utrzymywanie obecnego status quo. W ubiegłym roku z budżetu państwa do rolnictwa w różnej formie zostało skierowanych w sumie 16 proc. wszystkich środków, czyli 3 proc. produktu krajowego brutto. W praktyce oznacza to, że na polską wieś i do rolników trafiło około 50 mld zł. Rezultaty takiej pomocy są minimalne. Polska wieś nadal jest rozdrobniona, a znaczna część gospodarstw ma kłopoty z konkurencyjnością.
• Czy reforma systemu ubezpieczeń społecznych rozwiąże wszystkie problemy?
- Ależ skąd! Zmiana musi dotyczyć całego sektora finansów publicznych. Rolnik musi ewidencjować dochody, płacić podatki, odliczać koszty uzyskania przychodu oraz należeć do systemu ubezpieczeń społecznych. Taka reforma musi być rozłożona na lata, w okresie przejściowym muszą być specjalne rozwiązania. I jedna sprawa, chyba najważniejsza. To wszystko dotyczy ludzi młodych, którzy przejdą na emeryturę za 20-30 lat.
• Politycy bronią rolników przed zmianami, twierdząc, że są biedni. Czy to prawda?
- Bzdura. W Polsce ponad 150 tys. gospodarstw jest w stanie płacić normalne składki jak osoby zatrudnione w gospodarce narodowej. My musimy przyjąć zasadę, że wszyscy muszą być równi wobec prawa. Ta zasada musi dotyczyć osób prowadzących gospodarstwa rolne jak własne małe firmy. Co więcej, przedsiębiorcy ponoszą ryzyko, którego jak ognia boją się rolnicy, ciągle domagając się różnego rodzaju programów osłonowych.
• Jednak jak porównywać dochody gospodarstwa produkującego mleko i tego, które raz w roku zbiera zboże.
- Podstawą oceny muszą być dane rachunkowe z FADN. FADN - bo takiego używamy określenia - to skrót od angielskiej nazwy tego programu Farm Accountancy Data Network. Dane dotyczące dochodowości gospodarstw rolnych są gromadzone według tych samych zasad w całej Europie. W Polsce z badań FADN wynika, że rolnicy, którzy mają gospodarstwa powyżej 11 hektarów, osiągają przychody podobne do ludności pozarolniczej. Proszę zwrócić uwagę, że mówimy o zrównaniu z przeciętnymi dochodami w mieście, w przypadku gospodarstw mających powyżej 11 ha, a nie 50 ha, jak chce resort rolnictwa. Natomiast rolnik posiadający 300 ha gruntów rolnych uzyskuje dochody wynoszące wielokrotność średniej krajowej.
• Czy rząd powinien przyjmować projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych?
- Nie. Lepiej czasami nic nie robić, niż wprowadzić rozwiązania złe. Reforma musi być porządnie przygotowana, bo zamiast poprawić sytuację, tylko zaogni konflikt między wsią a miastem. Rolnicy muszą płacić wyższe składki, ale ich wysokość musi być ustalona na podstawie rzeczywistych dochodów, a nie kwot wziętych z sufitu przez polityków.
• KATARZYNA DUCZKOWSKA-MAŁYSZ
profesor ekonomii, wcześniej pracownik Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Ekspert UE ds. gospodarczych