Rozmawiamy z płk. STANISŁAWEM RUMANEM - Dostanie się do armii zawodowej nie daje gwarancji stałej pracy. Żołnierze, którzy się w niej znajdą, ale przestaną podnosić swoje kwalifikacje, nie doczekają emerytury. Będą zwalniani.
Od stycznia armia ma być zawodowa. Ilu ochotników zgłaszających się do wojskowych komend uzupełnień może jeszcze liczyć na pracę w wojsku?
Zgłosiło się około 17 tys. ochotników. Obecnie w wojsku służy 99 tys. żołnierzy. Mamy więc jeszcze tylko kilkaset wolnych stanowisk do obsadzenia w jednostkach wojskowych.
Czy od stycznia w armii będzie służyć 100 tys. żołnierzy?
Tak. Z tym że musimy pamiętać, że codziennie nie będzie to dokładnie 100 tys., bo będą planowe odejścia ze służby zawodowej, np. ze względu na wiek.
Ilu żołnierzy ma być do 2012 roku?
W armii ma służyć 120 tys. żołnierzy. Z tego 20 tys. stanowisk będzie przeznaczonych dla oficerów, ok. 45 tys. dla podoficerów, a ok. 55 tys. dla szeregowych i kandydatów na żołnierzy zawodowych. Ponadto jako wsparcie armii 20 tys. osób będzie służyć w Narodowych Siłach Rezerwowych.
Rząd planuje, aby żołnierze mogli przechodzić na emeryturę nie po 15 latach służby, ale po 20. Czy nie obawia się pan, że z armii zaczną odchodzić doświadczeni żołnierze?
Istnieje pewne ryzyko odejść młodych żołnierzy o krótkim stażu służby, ponieważ oczekiwanie na emeryturę do 20 lat może być dla nich zbyt długie. Nie sądzę jednak, aby to było nagminne. Po 15 latach służby emerytura to zaledwie 40 proc. uposażenia. Oficer z takim stażem może posiadać stopień kapitana lub majora. Wtedy żołnierz otrzymuje emeryturę wynoszącą 1,6–2 tys. zł. To niezbyt dużo dla niespełna czterdziestolatka z wyższym wykształceniem.
A czy żołnierze kontraktowi, których służba ma trwać maksymalnie 12 lat, mają szanse na wcześniejszą emeryturę?
Żołnierzy w służbie kontraktowej, którzy nie będą podwyższać kwalifikacji i nie zdobędą nowych umiejętności, będziemy zwalniać z armii przed osiągnięciem progu 15 lat. To ma być prawdziwa walka i wyścig między żołnierzami kontraktowymi o stałą służbę w armii. Ponadto nasze badania jasno wskazywały, że wśród szeregowych byli tacy, którzy nastawiali się, aby dosłużyć 15 lat i przejść na emeryturę. Takich żołnierzy liczących na garnuszek armii nie będziemy trzymać w wojsku.



Jak żołnierz kontraktowy znajdzie się już w stałej służbie, to czy będzie miał zagwarantowaną pracę co najmniej do emerytury?
Nie. Dostanie się do stałej służby nie gwarantuje pozostania w armii. Będzie można zwolnić żołnierza z zawodowej służby stałej, jeśli opuści się on w obowiązkach i otrzyma negatywną opinię.
Czy wojsko umożliwi podnoszenie kwalifikacji?
Tak. Jeśli żołnierz będzie chciał rozpocząć studia czy ukończyć szkołę średnią, to dowódca jednostki mu to umożliwi. Nie będziemy mieli wystarczających środków, aby w pełni finansować tę naukę, ale będziemy w miarę możliwości wspierać wszystkich chętnych.
W korpusie szeregowych wystarczy wykształcenie gimnazjalne. Aby zostać podoficerem, szkoła średnia bez matury i licencjat dla oficerów. Dlaczego wojsko obniżyło wymagania, skoro ma tak dużo chętnych do służby?
Z naszych doświadczeń wynika, że wiele zawodów w Polsce zdobywa się w systemie pozaszkolnym. Na przykład związek rzemiosła kształci rzemieślników, którzy są bardzo cenni dla nas, a nie mają ukończonej szkoły ponadgimnazjalnej. W przypadku podoficerów na przykład są osoby, które kończyły technika i nie podchodziły do matury, a są świetnymi fachowcami.
Jak pozyskujecie specjalistów, których brakuje w armii?
Prowadzimy ewidencję wojskową, z której wiemy, kto jakie ma wykształcenie i doświadczenie. Dzięki temu wojskowi komendanci uzupełnień mogą zwracać się pisemnie do osoby, którą chcielibyśmy pozyskać do armii i zaprosić ją na rozmowę rekrutacyjną. W trakcie spotkania proponujemy np. studium oficerskie. W taki sposób usiłujemy pozyskać m.in. lekarzy. Mamy też problemy z pozyskaniem np. sanitariuszy i ratowników medycznych. Wciąż potrzebujemy kandydatów do służby specjalistów łączności i informatyki, radiolokacji, inżynierii wojskowej.
Co najbardziej utrudnia tworzenie zawodowej armii?
Mogą być problemy z dalszym finansowaniem sił zbrojnych na poziomie, jaki jest niezbędny. Jeśli budżet resortu obrony narodowej będzie zbyt niski, to z czasem może brakować środków na uposażenia, intensywne szkolenie wojsk lub nie będzie możliwości obsadzania wolnych stanowisk. Pieniądze są też potrzebne na modernizację techniczną, na remonty koszar czy strzelnic.
*Stanisław Ruman
doktor nauk wojskowych, inżynier. W 1976 roku ukończył Wojskową Akademię Techniczną. Od marca 2008 r. kieruje zespołem zajmującym się tworzeniem armii zawodowej