Rozmawiamy z JANEM ORGELBRANDEM, zastępcą głównego inspektora sanitarnego - W budżecie na 2010 rok na działanie sanepidów zarezerwowano 767 mln zł. To wciąż za mało – przy ponad 300 stacjach środki te nie pozwalają ani na podwyżki dla pracowników, ani na dodatkowe inwestycje. Dlatego niezbędne są zarówno zmiany w ich działaniu, jak i ograniczenie liczby stacji.
Od 1 stycznia 2010 roku za funkcjonowanie wojewódzkich stacji sanitarnych będą odpowiedzialni wojewodowie. Co ta zmiana nadzoru oznacza dla tych placówek?
Mam nadzieję, że zostanie zachowana niezależność inspektorów sanitarnych w podejmowanych decyzjach. Dlatego nadzór merytoryczny i kierunki działania inspekcji będzie wyznaczał Główny Inspektor Sanitarny.
Przed jakimi wyzwaniami staną wojewodowie jako nowe organy założycielskie stacji?
Tradycyjnie – braku pieniędzy. Działanie stacji sanitarnych od lat jest niedofinansowane. Ich fundusze kończą się mniej więcej w połowie roku. Dotychczas ich budżety były łatane dochodami własnymi stacji. Jednak możliwości ich uzyskania miały przede wszystkim te stacje, które posiadały laboratoria i mogły wykonywać odpłatne usługi. Wojewódzcy inspektorzy prowadzili także politykę wyrównywania budżetów. Teraz ta filozofia będzie musiała się zmienić, również w związku z nową ustawą o finansach publicznych. Wojewodowie będą musieli zmierzyć się również z oporem części pracowników, w tym niektórych działaczy związkowych, bojących się jakichkolwiek zmian. A zmiany są nieuchronne. Inspekcji potrzeba zarówno młodych, jak i starszych stażem pracowników. To gwarantuje modernizację pracy sanepidów.
Do wojewodów na prowadzenie stacji trafi w 2010 roku 767 mln zł. Co z tych środków jest finansowane?
To są pieniądze na wynagrodzenia i na działalność, czyli na prowadzenie nadzoru sanitarnego. To jest mniej więcej taki sam budżet jak w tym roku.



Czy planowany jest wzrost wynagrodzeń pracowników sanepidów w przyszłym roku?
Wzrost wynagrodzeń będzie tylko taki, na jaki pozwoli budżet na 2010 rok. Chyba że wojewodowie zechcą dokonać podwyżek i zagwarantują na to dodatkowe środki. Jest faktem, że płace w inspekcji są niskie.
Czy w związku ze zmianą nadzoru planowana jest reorganizacja działania stacji, np. zwolnienia?
Ustawa kompetencyjna nie zmienia zasad zatrudnienia. Zmienia się organ założycielski, ale pracodawcą pozostaje ta sama stacja sanitarno-epidemiologiczna. Nie spodziewam się dużych zmian na stanowiskach powiatowych i wojewódzkich inspektorów sanitarnych. Co prawda zwalnianie i powoływanie ich przechodzi do kompetencji starosty lub wojewody, ale będzie możliwe tylko za zgodą odpowiednio wojewódzkiego lub głównego inspektora sanitarnego. Już mogę zapowiedzieć, że zgody na odwołania inspektorów będą udzielane wyłącznie w uzasadnionych przypadkach. Chodzi o stabilizację funkcji inspektora sanitarnego, o to, aby jego pięcioletnia kadencja mogła zostać przepracowana bez obaw o utratę stanowiska.
Czy należy zmniejszyć liczbę powiatowych stacji sanitarnych?
Zmiany w działaniu inspekcji wydają się nieuniknione. Wymusi je po prostu ekonomia. Ale nie należy tego robić pochopnie. Muszą one być dobrze przygotowane i poprzedzone wnikliwą analizą. Jedną z przyczyn obecnej złej sytuacji w sanepidzie jest nie tylko jego chroniczne niedofinansowanie, ale także nadmierna i nieracjonalna liczba powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. Jest ich ponad trzysta. Znaczna część z nich to stacje bez laboratoriów, kilkunastoosobowe. Uważam za racjonalne, także z punktu widzenia bezpieczeństwa sanitarnego kraju, łączenie stacji w jednostki silne, wyposażone w laboratoria i potrafiące rzeczywiście odpowiadać za bezpieczeństwo sanitarne swojego regionu. Obliczam, że powinno ich być niewiele ponad 100.