Rozmawiamy z JACKIEM PASZKIEWICZEM, prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia - NFZ ma coraz niższe przychody. Spada ściągalność składki z ZUS, ale także wpływy z KRUS. Aby zagwarantować pacjentom dostęp do świadczeń zdrowotnych w 2010 roku na niezmienionym poziomie, Fundusz wykorzystuje m.in. pieniądze z ubiegłorocznej nadwyżki.
Za pierwsze półrocze tego roku NFZ miał niższe wpływy, a do końca roku mogą się one zmniejszyć o prawie 1,8 mld zł. Czy oznacza to ograniczenia w dostępie do świadczeń?
– Myślę, że nie będzie aż tak źle. Wynika to z tego, że na spadek naszych przychodów wpłynęły głównie obniżające się przychody z KRUS. Miesiąc do miesiąca otrzymujemy z tego źródła o około 40 mln zł mniej, niż było to planowane. Niestety, jest to tendencja trwała, bo wynika bezpośrednio z uzależnienia wysokości składki do KRUS od ceny jednego kwintala żyta. A ta jest obecnie bardzo niska.
Co w takiej sytuacji zamierza pan zrobić?
– W najbliższym czasie wystąpię do ministra zdrowia oraz ministra finansów o korektę planu finansowego NFZ na ten rok w zakresie przychodów. Skorygujemy przychody z KRUS o ponad 500 mln zł. O tyle bowiem będą one niższe w ciągu tego roku. Jednocześnie zaproponuję rozwiązanie rezerwy ogólnej. Obecnie wynosi ona ponad pół miliarda zł. Podsumowując, rozwiążemy rezerwę i jednocześnie obniżymy przychody.
I z tego skorygujecie braki z KRUS?
– Tak.
Ale przecież mniej pieniędzy spływa do NFZ również z ZUS. Jak zlikwidujecie ten niedobór?
– Faktycznie pieniędzy z ZUS jest również mniej. Ale bardziej niepokojące są wahania w ich ściągalności. Jednego miesiąca tych pieniędzy jest mniej, drugiego trochę więcej, niż zakładaliśmy, a jeszcze w kolejnym dokładnie tyle, ile przewidzieliśmy. To bardzo niepokojący sygnał, bo oznacza, że za kilka miesięcy sytuacja może być jeszcze gorsza.
Kiedy może się to stać?
– Załamanie czeka nas prawdopodobnie pod koniec tego roku albo na początku przyszłego.
Czyli najgorsze przed nami?
– Spodziewam się, że bardzo trudnym okresem dla systemu lecznictwa będzie 2010 i 2011 rok. Pewnej poprawy spodziewamy się dopiero od 2012 roku.
A co funduszem zapasowym?
– Na funduszu tym jest zgromadzone 2,7 mld zł. Zostanie on jeszcze zasilony 1,1 mld zł, jakie trafiły dodatkowo do NFZ w ubiegłym roku.
Na co zostaną przeznaczone te pieniądze?
– Środki te posłużą do załatanie niedoborów w przychodach składki w 2010 i 2011 roku. Szacujemy, że wyniosą one ponad 2 mld zł. Dzięki temu środki na świadczenia zdrowotne, jakie będą przeznaczone na ich sfinansowanie w 2010 roku, nie będą niższe niż w tym.
Kiedy zostaną zapłacone nadwykonania za ten rok?
– Dyrektorzy oddziałów NFZ już mogą podejmować decyzję w tej sprawie.
A co z tymi z 2008 roku?
– Ta kwestia jest bardziej skomplikowana, ponieważ ubiegłoroczne umowy z NFZ już wygasły. Podstawą do zapłaty mogą być ugody przedsądowe, które są zawierane między świadczeniodawcami a Funduszem. A to zawsze trochę trwa.



Czy należy zmienić algorytm podziału środków między województwami?
– Moim zdaniem tak.
A kiedy musi być on zmieniony, żeby Fundusz zdążył przygotować na jego podstawie nowy plan finansowy na 2010 rok?
– Jeżeli minister zdrowia chce, żeby nowe zasady zaczęły obowiązywać już od 2010 roku, to musi to zrobić przed zatwierdzeniem przez siebie planu NFZ na przyszły rok. Łączy się to bowiem z automatycznym zatwierdzeniem podziału środków na leczenie na poszczególne oddziały Funduszu. W tym momencie plan finansowy zaczyna obowiązywać, a dyrektorzy poszczególnych oddziałów NFZ rozpoczynają proces kontraktowania świadczeń zdrowotnych na przyszły rok. Każda zmiana algorytmu po zatwierdzeniu planu powoduje wstrzymanie procesu kontraktowania. Pani minister o tym wie.
To ile czasu ma minister zdrowia na przygotowanie nowego algorytmu, który miałby zacząć obowiązywać od 2010 roku.
– Minister zdrowia ma ustawowy czas na podpisanie planu NFZ na kolejny rok do 14 sierpnia. Sądzę, że to wystarczająco dużo czasu na przygotowanie rozporządzenia w sprawie nowego algorytmu.
Czy nie będzie w nim wskaźnika dochodowego?
– Nie wydaje mi się, żeby Ministerstwo Zdrowia zrezygnowało w ogóle z wykorzystania wskaźnika dochodowego. Zostanie on raczej zastąpiony innym. Celowe natomiast byłoby zrezygnowanie ze wskaźnika świadczeń wysokospecjalistycznych, na które NFZ musi przeznaczać obowiązkowy odpis.
Skąd weźmiecie pieniądze w 2010 roku, jeżeli okaże się, że wasze prognozy finansowe były nietrafione?
– Będziemy ponownie dysponować 500 mln zł z tzw. rezerwy ogólnej. Analizując prawdopodobną ściągalność składki w przyszłym roku, nasze szacunki są bardzo bezpieczne, nie spodziewam się, że nastąpi jakiś gwałtowny jej spadek. Będzie ona niższa niż w latach poprzednich. Ale pozostaną nam jeszcze środki w wysokości pół miliarda złotych z funduszu zapasowego.
No to może jednak NFZ powinien zaciągnąć kredyt bankowy. Czy są takie plany?
– Nie ma. Zgodnie z ustawą zdrowotną prezes NFZ może zaciągnąć kredyt za zgodą ministra finansów i ministra zdrowia tylko w sytuacji, gdy Fundusz traci płynność finansową.
A to obecnie Funduszowi nie grozi?
– Nie i mam nadzieję, że tak będzie również w przyszłości.
Czy niższe wpływy do NFZ wpłyną na wartość kontraktów ze świadczeniodawcami na 2010 rok.
– Mam nadzieję, że nie. Właśnie po to korzystamy ze środków z funduszu zapasowego, z rezerwy ogólnej, żeby świadczeniodawcy podpisali kontrakty z NFZ na niezmienionym poziomie. Dzięki temu nie powinno się to również odbić na sytuacji pacjentów, czyli nie będzie pogorszenia w dostępie do usług zdrowotnych. Ale podkreślam, że w ciągu najbliższych trzech lat NFZ nie będzie stać na sfinansowanie kolejnych, drogich metod leczenia czy diagnozowania.
● JACEK PASZKIEWICZ
prezes NFZ od listopada 2007 r. Wcześniej dyrektor ds. medycznych mazowieckiego oddziału NFZ. Z wykształcenia specjalista chorób wewnętrznych i zakaźnych
Wydatki NFZ na leczenie szpitalne / DGP
Przychody NFZ ze składki ZUS i KRUS / DGP