Rozmawiamy z MARKIEM RYMSZĄ z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych - Niskie kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń rodzinnych blokuje powstanie systemu wspierania wszystkich rodzin z dziećmi. W efekcie pomoc trafia tylko do najuboższych.
● Jakie konsekwencje niesie ze sobą niepodnoszenie w tym roku progów dochodowych w świadczeniach rodzinnych?
– Przede wszystkim spowoduje spadek liczby rodzin uprawnionych. Gdy dla zasiłków rodzinnych ustanawiano próg dochodowy, uznano potrzebę weryfikowania jego wysokości co trzy lata. Tak więc brak decyzji o podwyższeniu progu jest decyzją oszczędnościową. Państwo szuka oszczędności, gdzie się da, bo taka jest nasza strategia ograniczania skutków związanych z kryzysem gospodarczym. Poza tym w sytuacji rosnących cen i kosztów utrzymania, z jaką mamy do czynienia w Polsce, spadnie realna wartość świadczeń, ich siła nabywcza.
● To może w ogóle znieść kryterium dochodowe?
– Myślę, że tak. Polska wyraźnie odróżnia się na tle Europy brakiem systemu wsparcia rodziny rozumianego jako system transferowania środków na pokrycie kosztów utrzymania i wychowania dzieci. Zalążkiem takiego systemu były zasiłki w systemie ZUS, ale przeniesiono je do pomocy społecznej.
● Dlaczego?
– Powodem tego była próba ograniczenia wysokości transferów socjalnych poprzez zamianę świadczenia powszechnego na świadczenie selektywne, trafiające do ograniczonego kręgu najbiedniejszych osób. Europa podąża w kierunku odwrotnym. Wzmacnia wsparcie dla rodzin z wykorzystaniem instrumentów powszechnych. Wsparcie selektywne powinno być ukierunkowane na wsparcie o charakterze zindywidualizowanym, wtedy gdy rozpoznajemy konkretne dysfunkcje, braki w zdolnościach radzenia sobie przez rodzinę w jej funkcjach. Europejski model społeczny, który jest też odpowiedzią na kryzys demograficzny, opiera się na założeniu, że na rynku zarabiamy indywidualnie, a żyjemy w rodzinach o różnej strukturze i różnych możliwościach dochodowych. Nie każda rodzina jest w stanie utrzymać niezarabiających jej członków – dzieci, osoby niepełnosprawne czy chore. Jest więc potrzebna interwencja państwa polegająca na prorodzinnym transferze, a nie jałmużnie. Dlatego zasiłki rodzinne ze swojej natury mają charakter powszechny, nie selektywny.
● Na czym ta powszechność polega?
– Jeżeli rodzice decydują się na posiadanie dzieci, system zabezpieczenia społecznego zauważa ten fakt i udziela wsparcia – nie tylko rodzicom ubogim. W państwach europejskich, gdzie zasiłki rodzinne są świadczeniami quasi-ubezpie-czeniowymi, rodziny o lepszej sytuacji dochodowej otrzymują wyższe wsparcie. Celem takich programów nie jest wyrównanie poziomu życia, ale pokrycie ze środków publicznych części kosztów wychowania dzieci. Po to, żeby ludzie decydowali się dzieci posiadać i wychowywać: i ci lepiej, i ci gorzej sytuowani.



● Ale to kosztuje.
– Tak, i dlatego na propozycję podwyższenia progów dochodowych w świadczeniach rodzinnych nie zgodziło się Ministerstwo Finansów. My wprowadzamy rozwiązania jednostkowe, jak becikowe, które powinno być elementem uzupełniającym. A zauważmy, że w systemie podatkowym, który stworzyliśmy w latach 90., uprzywilejowane zostało małżeństwo bezdzietne. Teraz jest wprawdzie tzw. ulga rodzinna, ale to nadal zbyt mało.
● Czy wzorem powinien być dla nas któryś z krajów UE?
– Nie ma sensu kopiować bez zastanowienia konkretnych rozwiązań. Ale w Europie to Francja jest krajem, który stworzył kompleksowy system wspierania rodzin z dziećmi. Tam rodzina może dosłownie wybrać, z którego wariantu wsparcia socjalnego chce skorzystać, który najbardziej pasuje do preferowanego przez nią stylu życia (np. czy pracują oboje rodzice, czy tylko jedno z nich). U nas nie ma elastyczności, nie mówiąc już o możliwościach wyboru.
● Jak skutecznie pomagać rodzinom w ramach pomocy społecznej, żeby nie dochodziło do marnotrawienia świadczeń?
– Dobrym pomysłem jest zawieranie kontraktów socjalnych, czyli oferowanie wsparcia warunkowego.
● Na jakiej zasadzie?
– Instytucja zobowiązuje się udzielać wsparcia, a klient ma pracować nad poprawieniem sytuacji swojej i rodziny. Jednak przy okazji aktywizuje się też pomoc społeczną, jej pracownicy podejmują pracę socjalną. Kontrakt socjalny powinien być odpowiedzią pomocy społecznej na dobrze zdiagnozowaną sytuację niesamodzielnej rodziny. Niestety, na pracę tą metodą brakuje sił i czasu, które zabierają obowiązki administracyjne.
● MAREK RYMSZA
doktor, socjolog, adiunkt w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, współpracuje też z Instytutem Spraw Publicznych. Specjalizuje się w problematyce polityki społecznej i organizacji pozarządowych
DGP
DGP