Rozmawiamy z JAKUBEM SZULCEM, wiceministrem zdrowia - Ministerstwo Zdrowia przygotowało ostateczną wersję tzw. planu B. Proponuje rozszerzenie listy samorządów, które z niego skorzystają. Przystąpią do niego nie tylko zadłużone placówki, ale również te, które spłaciły ich długi, a nawet te, które już przekształciły szpitale w spółki. Przekształcone szpitale mają być premiowane pięcioletnimi kontraktami z NFZ.
Na dzisiejszym posiedzeniu rząd może się zająć ostateczną wersją planu B dla samorządów, które chcą przekształcać samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej (SP ZOZ) w spółki. Kto z niego skorzysta?
- W ostatecznej wersji planu B uwzględnimy część istotnych uwag zgłoszonych w czasie konsultacji społecznych. Proponujemy rozszerzenie listy samorządów, które będą mogły skorzystać z pieniędzy z budżetu na spłatę części zobowiązań swoich szpitali. Taką propozycję przedstawimy Radzie Ministrów. Trzeba jednak pamiętać, że każde rozszerzenie programu wymaga zwiększenia środków finansowych w budżecie.
Które samorządy skorzystają więc z planu B?
- Przede wszystkim te, których szpitale mają zobowiązania publicznoprawne, czyli np. wobec ZUS czy fiskusa. Ponadto program będzie skierowany do tych samorządów, które już wcześniej poniosły trud finansowy i spłaciły długi podległych sobie SP ZOZ.
A co z tymi, które już są właścicielami szpitali działających w formie spółek?
- One również będą mogły skorzystać z programu B.
Ale minister zdrowia zapowiedział, że państwo przekaże dodatkowe środki tym samorządom, które udowodnią, że pieniądze, które przekazały szpitalom, faktycznie posłużyły do spłaty ich zobowiązań?
- Tak. Chcemy mieć pewność, że pieniądze zarezerwowane w budżecie trafią faktycznie do tych samorządów, które poniosły trud spłaty długów SP ZOZ. Jest to o tyle trudna kwestia, że ciężko jest znaleźć zależność prawną między przekazaniem tych pieniędzy i ich późniejszym wydatkowaniem.
Nawet jeżeli długi szpitala były pokryte ze środków, które pochodziły z kredytu zaciągniętego przez samorząd?
- Nie wiemy, co było faktycznie spłacone z tego kredytu. Czy środki z niego były przekazane na spłatę zobowiązań SP ZOZ czy może jednak nie i wydano je np. na jego bieżącą działalność.
Czyli jeżeli samorząd udowodni, że z kredytu spłacił zobowiązania SP ZOZ, to te pieniądze zostaną mu zwrócone?
- Taka jest nasza propozycja.
A co jeżeli okaże się, że pieniądze z kredytu zaciągniętego przez samorząd zostały wykorzystane na bieżące funkcjonowanie SP ZOZ?
- Nie otrzymają wtedy dotacji z budżetu. Również w przypadku, jeżeli kredyt był wykorzystany do spłaty zobowiązań cywilnoprawnych SP ZOZ. W takiej sytuacji samorząd nie może liczyć na to, że budżet zwróci mu te środki.
A w przypadku ugód, jakie samorząd wynegocjuje z wierzycielami cywilnoprawnymi SP ZOZ?
- To, co samorząd wynegocjuje, w ramach ugody, z kontrahentami SP ZOZ przed rozpoczęciem procesu przekształceń, będzie objęte dofinansowaniem z planu B. Zasada jest prosta - za każdą złotówkę umorzenia uzyskaną w wyniku ugody druga złotówka będzie pochodziła z dofinansowania z budżetu.



Przekształcone SP ZOZ mają być premiowane wieloletnimi kontraktami. Co to oznacza, przecież szpitale już teraz podpisują z NFZ trzyletnie kontrakty?
- Szpitale, które będą przekształcane, będą musiały przygotować programy naprawcze. Te będą podlegać analizie finansowej, ekonomicznej i medycznej. Jeżeli więc NFZ stwierdzi, że plan medyczny przekształcanego SP ZOZ jest dobry, to jego dochody będą gwarantowane przez pięć lat.
Czyli szpitale spółki będą mieć gwarancję pięcioletnich kontraktów z NFZ?
- Proponujemy pięcioletnie kontrakty dla przekształconych szpitali, bo naszym zdaniem uwiarygodni to ich pozycję chociażby w momencie, kiedy będą starać się o uzyskanie kredytów bankowych. To pozwala przewidzieć dochody spółki w dłuższym okresie i dzięki temu zyskuje ona lepszą pozycję negocjacyjną.
Ale czy nie doprowadzi to do nierównego traktowania świadczeniodawców?
- SP ZOZ jako taki w ogóle nie powinien zaciągać kredytów, bo tak stanowi prawo. Może to robić tylko w bardzo ściśle określonych sytuacjach. Poza tym, czy teraz można mówić o równości świadczeniodawców? Ja jej nie widzę. I to nierówne traktowanie nie dotyka raczej SP ZOZ, tylko bardziej niepublicznych placówek ochrony zdrowia.
Jest pan zaskoczony, że zainteresowanie planem B ze strony samorządów jest większe od tego, jakie było oczekiwane jeszcze kilka tygodni temu?
- Nie. Wierzę w to, że tylko takie działanie jest w stanie doprowadzić do realnej reformy funkcjonowania świadczeniodawców. Szpitale działają na rynku i w związku z tym najwyższy czas, aby zacząć je traktować jak normalnych graczy rynkowych.
Czy budżet jest gotowy do tego, żeby zwiększyć środki przewidziane na realizację planu B?
- Niezależnie od tego, ile podmiotów zdecyduje się skorzystać z programu B, pieniądze na jego realizację są zagwarantowane.
Tyle że kwota ta została zmniejszona z 2,7 mld zł do 1,15 mld zł?
- To na pewno nie wpłynie na realizację planu B. Przecież liczymy się również z tym, że w tym roku będzie zdecydowanie więcej przekształceń rozpoczętych niż zakończonych. A dopiero wtedy pieniądze z budżetu będą przekazywane do samorządów. Dlatego nie widzę większego problemu, żeby kolejne środki na realizację planu B były uruchomione w kolejnych latach. Program przecież będzie trwał do 2011 roku.
Samorządy, które skorzystają z planu B, nie będą mogły przez pięć lat pozbyć się swoich udziałów w spółkach. Jeżeli to zrobią, to szpital spółka będzie musiał zwracać środki, jakie uzyskał z funduszy europejskich. Czy to nie ogranicza rozwoju spółek, które poszukiwałyby np. mniejszościowych, ale prywatnych inwestorów?
- W jakimś stopniu na pewno tak. Uważam jednak, że wchodząc do programu i korzystając z pomocy publicznej samorządy wiedzą, z jakiego rozwiązania korzystają. To wiąże się z pewnymi korzyściami, ale również wprowadza ograniczenia związane ze zbywaniem udziałów w przekształconych szpitalach. Żeby jednak zapewnić dodatkowe środki inwestycyjne dla placówek ochrony zdrowia, prowadzimy rozmowy z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, aby uruchomić kolejny program, z którego sfinansowane byłyby inwestycje szpitalne.
Ile ma wynosić ta pomoc?
- Chodzi o kwotę 750 mln euro. Jest jeszcze za wcześnie mówić, kiedy zostaną one uruchomione.
JAKUB SZULC
funkcję wiceministra zdrowia pełni od listopada 2008 r. Ukończył Akademię Ekonomiczną w Poznaniu. Od 2005 roku zasiada w Sejmie



Ostateczna wersja rządowego planu B / DGP