Rozmawiamy z gen. broni MIECZYSŁAWEM BIEŃKIEM - Polska armia skorzystała na misjach pokojowych w Iraku i Afganistanie. Jest już, w przededniu profesjonalizacji, całkiem inna, niż przed 2003 rokiem.

Bardzo często mówi się, że misje pokojowe nie przyniosły żadnych korzyści dla Polski, a czy przyniosły one korzyści żołnierzom?

- Tak. Najlepsze scenariusze poligonowe nigdy nie dałyby polskim żołnierzom tak dużej wiedzy i doświadczenia, jak udział w misjach w Iraku czy w Afganistanie. Armia Polska w przededniu profesjonalizacji jest inna niż sprzed 2003 r. (t.j. momentu rozpoczęcia misji pokojowej w Iraku). W wojsku jestem od 1969 r.. i dokładnie wiem, jaką ona przedstawia dzisiaj wartość. Nie rozmawiamy już na temat butów, kamizelek, ale jakości sprzętu opancerzenia czy systemów dowodzenia ,wsparcia bojowego, oraz zabezpieczenia logistycznego. Po praz pierwszy od czasów powojennych dowodziliśmy wielonarodowym związkiem taktycznym w składzie koalicyjnym. Żołnierze, od szeregowego do generała nauczyli się współdziałania z koalicjantami. Zmieniły się systemy działania, sposób myślenia, planowania i prowadzenia operacji, zabezpieczenia logistycznego, medycznego i wzajemnego wsparcia na polu walki. Żołnierze bezpośrednio doświadczyli na misjach to, o czym do tej pory mogli czytać w książkach. To działo się naprawdę nie były to tylko strzałki na mapach w czasie ćwiczeń. Nauczyli się oni też współpracy cywilno-wojskowej, jak również operacji psychologicznych i informacyjnych co jest nowym wymiarem działań szczególnie ważnym we współczesnym asymetrycznym rodzajem zagrożeń.

Czy zdarzały się takie przypadki, że żołnierze nie wytrzymywali psychicznie udziału w tego typu misjach?

- Psychika każdego człowieka jest inna. Dlatego dobrze, że mamy sześciomiesięczny system rotacyjny na misjach pokojowych. Żołnierz nie jest w stanie wytrzymać dłużej w sytuacji ciągłego stresu i napięcia. Przy czym dwa, trzy miesiące są zawsze bardzo trudne, bo często trwają regularne walki. Narażony na to jest każdy żołnierz od szeregowego do generała, a zwłaszcza ci, co wykonują bezpośrednio działania. Bywały takie sytuacje, że żołnierze nie wytrzymywali takiego napięcia i byli ewakuowani do kraju lub przenoszeni na inne stanowiska, nie wiążące się z ciągłym zagrożeniem. Jednak zjawisko stresu na polu walki wśród żołnierzy nie występuje w dużej skali. Na zmianę liczącą wówczas w IRAKU 2,5 tys. żołnierzy, takich przypadków było zaledwie cztery. Nie mniej jednak zwróciliśmy na to uwagę. Zły stan psychiczny objawia się natomiast bardzo często po zakończeniu misji. Na etapie przygotowania do misji pokojowej, która trwa od czterech do sześciu miesięcy, odbywa się szkolenie uwzględniające sytuacje, które mogą wystąpić na miejscu jak np. patrolowanie, pomoc medyczna lub wsparcie bojowe. W trakcie takich ćwiczeń można wyodrębnić tych żołnierzy, którzy są słabi psychicznie. Takie osoby nie są dopuszczane do wyjazdu na misje. Jednak w tym etapie przygotowawczym jest to niezmiernie trudne.

Wprowadzenie armii zawodowej oznacza, że każdy żołnierz może dostać rozkaz wyjazdu na misję pokojową?

- Tak, to będzie obowiązek. Jeżeli żołnierz otrzyma taki rozkaz, to musi uczestniczyć w misji pokojowej. Zawodowa służba wojskowa to nie tylko przywileje, ale też określone zadania. Poza tym dziwnym byłoby gdyby zwarty oddział udawał się na misję , jego żołnierze odmawialiby wykonania zadania.

Ilu polskich żołnierzy uczestniczyło w misji pokojowej w Iraku?

- Około 15 tys. żołnierzy. Przyjęta obecnie przez rząd strategia udziału naszego wojska w misjach poza granicami kraju wskazuje, że Polska będzie nadal się angażować się w misje organizowane przez NATO, UE, ONZ. Liczba żołnierzy poza granicami kraju będzie wynosić od 3,2 tys. do 3,8 tys. Oznacza to, że w armii ciągle będą doświadczeni żołnierze.



Czy ci doświadczeni żołnierze po powrocie do kraju trafiają do swoich jednostek, a armia o nich zapomina?

- Nie. Armia stara się doceniać ich doświadczenie zdobyte na misjach pokojowych. Żołnierze są wykorzystywani do szkolenia swoich następców. Przekazują im swoje doświadczenia zdobyte niejednokrotnie na polu walki. Wśród ochotników, którzy powrócili z misji byli to najczęściej żołnierze zawodowi nadterminowi, których znaczna część pozostała w wojsku. Były jednak takie przypadki, że dla niektórych z nich po powrocie nie było etatu w armii. Generalnie, w przypadku większości wojsko wykorzystuje doświadczenie tych żołnierzy. Bardzo często są oni liderami w swoich jednostkach. Jeśli chodzi żołnierzy zawodowych to znakomita ich większość awansowała na wyższe stanowiska służbowe i ich doświadczenie zostało wykorzystane.

Nie obawia się Pan generał, że tak doświadczeni żołnierze będą korzystać z możliwości odejścia na wcześniejszą emeryturę?

- Tego nigdy nie można wykluczyć. Jedną z cech a zarazem zalet naszego zawodu jest możliwość odejścia po 15 latach na wcześniejszą emeryturę, która wynosi 40 proc. uposażenia zasadniczego. I ten model emerytalny obowiązuje na dzisiaj. To jest jeden z argumentów, który przyciąga kandydatów do służby w armii. Żołnierz zawsze może po tym okresie otrzymywać emeryturę i pracować w innym zawodzie. Jest pewna obawa, że cześć doświadczonych i dobrze wyszkolonych będzie odchodziło wcześniej z wojska, ale na ich miejsce będą kolejni o co jestem raczej spokojny.

To w takim razie może warto zastanowić się nad podniesieniem wieku emerytalnego tak, aby doświadczeni żołnierze nie odchodzili z wojska?

- W trakcie tworzenia armii zawodowej nie wskazane byłoby podejmowanie takich decyzji. Obecny system emerytalny jest zachętą dla młodych osób, którzy chcą się związać z wojskiem i dla tych którzy obecnie służą. Nie wykluczone że prace takie będą podjęte w przyszłości, aby znaleźć jak najlepsze rozwiązania i będzie to niewątpliwie dużym wyzwaniem przed którym stanie Ministerstwo Obrony Narodowej.

Jak przebiega proces profesjonalizacji armii?

- Profesjonalizacja armii jest to proces uzawodowienia, który musi osiągnąć jak najwyższe standardy. W tym celu zmienia się wszystko od naboru, przez infrastrukturę mieszkaniową, szkoleniową do systemów dowodzenia i struktury sił zbrojnych zawartej w programie rozwoju S.Z. na lata 2009-2018. Priorytetem jest też modernizacja S.Z. rozłożona w wieloletnie programy modernizacyjne. Ważne jest również zapewnienie żołnierzom zawodowym zakwaterowania. Planujemy, że na czas pełnienia służby żołnierz zawodowy będzie miał zapewnione mieszkanie służbowe albo będzie zakwaterowany w internatach lub otrzyma ekwiwalent pieniężny tzw. świadczenie mieszkaniowe na jego wynajem. Ekwiwalent ten będzie się składał z części stałej i ruchomej, w zależności od garnizonu. Będą brane pod uwagę koszty wynajmu na rynku mieszkaniowym np. w Warszawie lub Krakowie, bądź w innych mniej atrakcyjnych garnizonach.



W korpusie oficerów może być osoba, która ukończyła studia licencjackie. Czy obniżanie wymagań dla przyszłych żołnierzy związanych z wykształceniem nie jest zaprzeczeniem profesjonalnej armii?

- Nie. Szkolenie pilota trwa trzy lata. Wymóg posiadania przez niego tytułu magistra spowodowałby, że musiałby jeszcze uczyć się dwa lata zamiast doskonalić latanie. Osoba, która trafi do wojska po licencjacie może zaocznie uzupełnić swoje wykształcenie i uzyskać tytuł magistra. Powinien to być jednak kierunek związany z jego służbą wojskową. Otrzymać stopień oficerski można dwoma sposobami. Pierwszy, to po szkole średniej ze zdaną maturą w czteroletnim lub pięcioletnim cyklu bądź po studiach wyższych z tytułem magistra lub inżyniera na roczny lub sześciomiesięczny kurs oficerski.

Czy w armii zawodowej nie będzie brakowało żołnierzy w poszczególnych korpusach?

Działalność kadrowa w latach ubiegłych nie zawsze była spójna i powstała luka pokoleniowa miedzy najniższymi a najwyższymi stopniami wojskowymi. Do takich wniosków doszliśmy po kontrolach wszystkich garnizonów, która wykazała, że brakuje podoficerów podporuczników, kapitanów, majorów . Obecnie uzupełniamy te braki i staramy się, aby te proporcje w kadrze żołnierzy zawodowych w poszczególnych korpusach były zachowane. W tym celu wydłużamy proces tożsamości stopnia wojskowego z zajmowanym stanowiskiem w korpusie podoficerskim i trwał on będzie do roku 2015. Warto w tym miejscu zaznaczyć że istotą profesjonalizacji w aspekcie kadrowym jest służba kontraktowa. Armia nie może się składać tylko z oficerów o wysokich stopniach. Świadczy o tym fakt, że zmniejsza się ilość stopni generalskich. Do tej pory mieliśmy 160 etatów generalskich. Przyjmuje się generalnie, że przy 120-tysięcznej armii powinno być 120- 130 generałów. Do takiego modelu będziemy zmierzali.

Jakie osoby zgłaszają się do wojska?

- Są to różne osoby, zarówno z wykształceniem gimnazjalnym, średnim, licencjackim jak i po studiach wyższych II stopnia. Wojskowe komisje uzupełnień mają określone limity stanowisk. Takie zapotrzebowanie zgłaszają dowódcy jednostek wojskowych. Koordynowane jest to przez Sztab Generalny WP i Inspektorat Wsparcia. Zauważamy, że wśród ochotników jest zróżnicowane zainteresowanie służbą w poszczególnych jednostkach. Tak więc, np. bardzo dużym zainteresowaniem cieszy się służba w 6 Brygadzie Desantowo-Szturmowa w Krakowie, i w innych elitarnych jednostkach W.P. lecz tam kryteria przyjęć są ostrzejsze. Na podstawie zgłaszających już się ochotników do armii przewidujemy, że będzie ich więcej niż zakłada limit , co daje nam możliwość większego wyboru.