Rządowy projekt nowelizacji kodeksu pracy to ukłon w stronę pracodawców, ale kosztem pracowników. Prawdą jest, że obecnie kodeks pracy przyznaje podwładnym więcej przywilejów, przez co firmy często wolą zatrudniać na czarno. Ale rządzący nie mogą zapominać, że to, co dla pracodawców jest ułatwieniem, dla pracowników będzie dyskryminacją.
Rządowy projekt nowelizacji kodeksu pracy to ukłon w stronę pracodawców, ale kosztem pracowników. Prawdą jest, że obecnie kodeks pracy przyznaje podwładnym więcej przywilejów, przez co firmy często wolą zatrudniać na czarno. Ale rządzący nie mogą zapominać, że to, co dla pracodawców jest ułatwieniem, dla pracowników będzie dyskryminacją. Związki zawodowe na pewno zaprotestują przeciw propozycjom rządu, ale - paradoksalnie - mogą mieć sojusznika w dużych firmach, które w przeciwieństwie do tych zatrudniających mniej niż dziesięć osób nadal będą musiały przestrzegać rygorystycznych przepisów kodeksu. I w rezultacie ambitny pomysł, np. zlikwidowania instytucji przywrócenia do pracy w małych firmach, może ostatecznie upaść przed Trybunałem Konstytucyjnym. Bo już nieraz rewolucje rozpoczynały się krzykiem, a kończyły skomleniem.